RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chodzi im tylko o negocjacje, a nie o zyski.
- Ty zdaje się też jesteś Grekiem?
- Tak. - Aristos zaśmiał się. - Ale amerykańskim Grekiem, podczas gdy
moi partnerzy byli greckimi Grekami i uwierz mi, że to duża różnica.
Gdy Jennifer obejrzała się, cała ekipa stała razem, patrząc w ich kierunku.
Dla kolegów stała się teraz kimś szczególnym, ale nie wiedziała, czy ma się z
tego cieszyć.
- Dokąd idziemy?
- Do tego domu - odparł Aristo, pokazując budynek ukryty za drzewami w
odległości kilkuset metrów.
- A co z Falettim? - spytała Jennifer, - Czy nie będzie na mnie czekał?
Aristo potrząsnął głową. - Nie, powiedziałem mu, że ma na ciebie nie
czekać. Pozostali jadą teraz z powrotem do Avalon i cieszą się, że mają wolną
resztę dnia. Wszyscy poza Falettim.
Droga prowadziła wzdłuż zbocza. Jennifer zatrzymała się i spojrzała z
podziwem na fantastyczną panoramę. Na dole, w porcie stała  Selene", za nią
rozciągały się aż po horyzont błękitne wody Pacyfiku.
- Reżyserzy z Hollywood w ostatnich pięćdziesięciu latach stale tu ściągali
- powiedział Aristo. - Mnie ten widok przypomina Delos.
- Delos? - Jennifer spojrzała na niego pytająco.
- Zwiętą wyspę Grecji - odparł. - Leży niedaleko Mykonos, gdzie urodzili
się moi rodzice. Kiedy zamykam oczy, mogę sobie wyobrazić, że jestem w
miejscu, gdzie Dionizos pił wino.
Jennifer czuła, że Aristo jest myślami daleko stąd.
- Ty też to czujesz, prawda, Jennifer? - spytał cicho. - Jest między nami
coś, czemu oboje nie potrafimy zaprzeczyć.
Przez chwilę patrzyła mu prosto w oczy, potem odwróciła wzrok. - Bardzo
kochasz tę wyspę, prawda?
Aristo skinął. - Tak, kocham ją od najwcześniejszego dzieciństwa.
- I nawet napisałeś o niej książkę? Skinął zaskoczony. - Wiesz o tym?
- Tak!
- Kiedy byłem jeszcze chłopcem, napisałem wypracowanie o bardzo starej
indiańskiej legendzie, traktującej o dziewczynie, która w księżycową noc
wybrała się na polowanie na te wzgórza. Wtedy właśnie postanowiłem, że
RS
26
któregoś dnia napiszę książkę o tej wyspie. Ta dziewczyna nazywała się
Orizaba.
Jennifer była poruszona marzycielskim wyrazem jego twarzy. Czuła, jak
bardzo Aristo kocha tę wyspę.
- Orizaba była dobrym myśliwym - ciągnął dalej. - A mimo to jako
chłopiec uważałem zawsze, że była głupia.
- Ależ dlaczego?
- Bo cierpiała na seksualną frustrację. Zresztą wiele legend ma ukryte
seksualne tło. - Uśmiechnął się. - Wiesz, Orizaba miała złoty łuk, z którego
strzelała do nieszczęśników próbujących rzucić okiem na jej nagie ciało
podczas kąpieli. - Znowu się zaśmiał i potrząsnął głową. - I nie chybiła ani
razu.
Policzki Jennifer stały się ognistoczerwone. - Ale dlaczego miała być
głupia?
- Umarła jako dziewica.
- No i?
- Przez to przegapiła coś cudownego w życiu - odparł, wziął ją za rękę i
poprowadził do domu.
- Czy ten dom należy do ciebie?
Aristo skinął. - Tu ukrywam się, kiedy nie chcę nikogo widzieć.
Jennifer weszła za nim do środka i rozejrzała się wokół. - Pięknie tutaj -
powiedziała z podziwem, gdy zobaczyła rustykalne meble i ręcznie tkane
grube dywany.
Aristo oprowadził ją po domu, nie zatrzymując się nigdzie dłużej, nie
mogła więc przyjrzeć się dokładniej poszczególnym pomieszczeniom.
Otworzył kolejne drzwi i znalezli się w jego sypialni. Zciany były
pomalowane na jasny kolor, przez szerokie, przesuwane drzwi ze szkła widać
było ocean. Jennifer zatrzymała się przy drzwiach, jakby bała się wejść dalej.
- Tutaj przychodzę, kiedy chcę dojść do ładu z samym sobą - zabrzmiał
głos Aristo. - Kiedy muszę być sam.
Wpatrywała się w szerokie łóżko. - Ale teraz nie jesteś sam.
- Należysz do bardzo niewielu osób, które kiedykolwiek widziały ten dom.
- Złapał ją za rękę. - Chodz, jest więcej do oglądania.
Ogród był otoczony wysokim murem, niemal ukrytym za drzewami i
krzewami. - Basen! - zawołała zachwycona Jennifer. - Masz basen?
- Proszę - stwierdził Aristo, wskazując ręką. - Jest do twojej dyspozycji.
Zawahała się, chociaż chętnie wskoczyłaby od razu do wody. - Nie mam
kostiumu.
RS
27
- Czy naprawdę go potrzebujesz, Jennifer? - Jego głos brzmiał ochryple i
kusząco. Pospiesznie wyrwała dłoń z jego ręki.
- Tak, potrzebuję - odparła. Znowu ogarnął ją ten sam strach, który czuła
na plaży. Wiedziała, że wystarczy pójść krok dalej, by zupełnie mu się
poddać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl