RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uczyła!
Delikatnie podniósÅ‚ jÄ… z krzesÅ‚a. Prawdopodobnie by­
Å‚aby w stanie sama przejść do sypialni, ale nie chciaÅ‚ na­
rażać jej na złośliwe komentarze Lionela.
- Upiła się - lamentował Lionel.
- Proszę cię, przestań już. Przykro mi, że nie mogę
tu z tobą posiedzieć i potrzymać cię za rękę, ale mam
teraz ważniejsze sprawy na gÅ‚owie! PrzyjÄ™cie siÄ™ skoÅ„czy­
ło. Walter odprowadzi cię do drzwi. - Wiedział, że jego
ton jest cokolwiek niegrzeczny, ale nie potrafił, a może
nawet nie chciał się opanować.
- Jutro ma być w świetnej formie - rozkazał Lionel.
- To już moja sprawa - oznajmił stanowczo Ethan.
- Maggie jest... - Omal nie powiedział  moja", ale w po-
rę ugryzł się w język. - Wszystko będzie dobrze, zajmę
się nią - dokończył.
Zaniósł ją do sypialni.
- Najwyższa pora pójść spać - wyszeptał.
Posadził ją na łóżku i zaczął zdejmować buty. Gdy
podniósÅ‚ wzrok, zauważyÅ‚, że Maggie wpatruje siÄ™ w nie­
go z wyrazem uwielbienia na twarzy.
- Dziękuję - powiedziała.
Zastanawiał się, czy w ogóle zdaje sobie sprawę z tego,
co mówi.
- Chodz, kochanie, musisz odpocząć.
Lepiej by się jej spało bez sukienki, ale nie miał w sobie
dostatecznie dużo siÅ‚y i opanowania, by jÄ… rozebrać, a po­
tem zostawić w spokoju. Nie, lepiej nie wystawiać się na
takÄ… pokusÄ™. Wykorzystanie jej stanu byÅ‚oby niewybaczal­
nym błędem, a raczej zwykłą podłością.
- Czy mógłbyś mnie znowu pocałować? - poprosiła. -
Lubię się z tobą całować. Jesteś w tym dobry. Powinieneś
udzielać lekcji - dodała, próbując się podnieść. - Innych
rzeczy też byś pewnie mógł nauczać... Pocałuj mnie, Ethan!
ZarzuciÅ‚a mu rÄ™ce na szyjÄ™. WyglÄ…daÅ‚a tak sÅ‚odko i nie­
winnie, a jej pełne usta tak ponętnie, że aż zrobiło mu się
gorÄ…co.
- Maggie, nie rób tego. Nie jestem dostatecznie silny,
a ty sama nie wiesz, co mówisz.
- Chcę, żebyś mi pokazał, jak to jest być z mężczyzną.
Nikt mi jeszcze tego nie pokazał.
Ethan zacisnął powieki. Tak bardzo pragnął poczuć
bliskość Maggie, zatopić się w jej delikatnym ciele. Chciał
kochać siÄ™ z niÄ…, ale nie mógÅ‚. ZnajdowaÅ‚a siÄ™ pod wpÅ‚y­
wem alkoholu i nie miaÅ‚ prawa wykorzystywać jej niewin­
ności.
- Proszę, dotknij mnie - błagała.
- Nie potrzebujesz mnie, kochanie - oświadczył. -
Musisz się wyspać. A teraz proszę do łóżka. - Gdy tylko
się położyła, okrył ją kołdrą. - Słodkich snów - wyszeptał
i pocałował ją delikatnie w złociste loki.
Maggie obudziÅ‚a siÄ™ nastÄ™pnego dnia rano z bólem gÅ‚o­
wy. Zeszła na dół i zastała Waltera czekającego na nią
z aspirynÄ… i jakimÅ› dziwnym pÅ‚ynem, który miaÅ‚ jej po­
móc. Bez słowa sprzeciwu wypiła i po jakimś czasie ból
zaczął mijać.
- Gdzie jest Ethan? - spytała.
Obawiała się spotkania z nim. Miała poczucie, że zrobiła
minionego wieczoru wiele głupich rzeczy, ale nie pamiętała
co konkretnie. Nie wiedzieć czemu, miaÅ‚a wrażenie, że po­
prosiła Ethana, by jej dotknął, a on odrzucił jej propozycję.
Jednak gdy wszedÅ‚ do kuchni, jak gdyby nigdy nic, z szero­
kim uśmiechem na twarzy, odetchnęła z ulgą.
- DzieÅ„ dobry - powiedziaÅ‚a z nieco sztucznym oży­
wieniem.
- Nie przejmuj się- rzekł, zanim zdążyła sklecić jakieś
sensowne przeprosiny. - Każdy z nas tego kiedyÅ› do­
świadczył, prawda Walterze?
- Czy byłam okropna? - chciała wiedzieć.
- ByÅ‚aÅ› sÅ‚odkÄ…, uÅ›miechniÄ™tÄ… Maggie, tylko trochÄ™ bar­
dziej żywiołową. Może zrobimy sobie dzisiaj rano wolne?
- zaproponował.
- Wolałabym, żebyśmy kontynuowali nauczanie. -
Nie chciała, by uważał, iż nie można na niej polegać. - Nie
mogę mieć zaległości. Mówiłeś, że będę musiała nauczyć
się historii Baltimore, jeżeli mamy mówić, że stamtąd
pochodzę. Na pewno zaplanowałeś to na dzisiaj.
Specjalnie użyÅ‚a tego wybiegu, majÄ…c nadziejÄ™, że prze­
rażony czekającym ich ogromem pracy zapomni o jej
wczorajszych ekscesach.
Ale Ethan tylko się zaśmiał.
- Dobrze, zrobimy tak, jak chcesz.
Już wiedziaÅ‚a, że wszystko bÄ™dzie dobrze. ChciaÅ‚a wie­
dzieć jeszcze tylko jedną rzecz.
- Ethan.
Podniósł wzrok.
- Bądz ze mną szczery. Bardzo się wczoraj upiłam?
Przyglądał się jej przez chwilę.
- Powiedzmy, że na balu nie powinnaÅ› pić wina. Szcze­
gólnie nie w towarzystwie mÅ‚odych, napalonych męż­
czyzn. Rozumiesz?
Zamknęła oczy.
- Och nie! Chyba nie poprosiłam cię, żebyś się ze mną
kochał?
Gdy zbyt długo zwlekał z odpowiedzią, wiedziała, jaka
jest prawda.
- Poprosiłaś mnie, bym cię pocałował. Poprosiłaś, bym
cię dotykał - mówił niskim głosem. - Ale o seksie nie
było mowy.
Z trudem przełknęła ślinę.
- Dobrze... czy... czy to zrobiłeś?
- Pocałowałem cię w czoło i życzyłem słodkich snów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl