RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

położenia małego kółka na jego rękojeści. Furtig postanowił, że ustawi je w położeniu
dającym minimalną jego moc.
Uczynił to, przystawił końcówkę broni do szpary w ścianie. Zdenerwowany, gdyż za
chwilę miał użyć broni, której działania nie rozumiał, nacisnął spust.
W miejscu, w które celował, coś jaskrawo błysnęło, po czym powoli, z głuchym
łoskotem, ściana zaczęła się rozstępować. Furtig wydał cichy okrzyk triumfu.
Był jednak na tyle rozważny, aby nie wchodzić od razu do środka przez wrota, które
się przed nim rozsunęły. Przecież ściana mogła zamknąć się z powrotem i znalazłby się w
pułapce. Ciekawość walczyła w nim z ostrożnością i ostrożność zwyciężyła, dzięki czemu
Furtig przedsięwziął wszelkie środki bezpieczeństwa, jakie w tej chwili był w stanie
zastosować.
Odwrócił się w kierunku maszyn, znajdujących się za nim. Kilka było podobnych do
tej, która uratowała go podczas pierwszej wyprawy. Nawet jeśli żadna z nich w tej chwili nie
funkcjonowała, można chyba było je pchać... Zlustrował je wzrokiem, starając się odszukać
najmniejszą, najłatwiejszą do poruszania. Mimo że było ich wiele, nie różniły się specjalnie
rozmiarami. W końcu wybrał jedną i zaczął ją ciągnąć i popychać.
Wówczas zdał sobie sprawę z posiadanego urządzenia, wręczonego przez
Gammage a, tego, które miało mu pomagać w zlokalizowaniu taśm. Właśnie zaczęło
brzęczeń, dość cicho, ale zarazem na tyle wyraznie i natarczywie, by je usłyszeć.
Podniesiony tym na duchu, podwoił swoje wysiłki i wkrótce ustawił maszynę takim
miejscu, że gdyby ściana zaczęła się zasuwać, uderzyłaby w nią z dwóch stron i skrzydła
zatrzymały by się, zablokowane. Dokonawszy tego, Furtig wspiął się na nią.
Ujrzał przed sobą słabo oświetloną, wąską niszę, wypełnioną pojemnikami, jakich
używano do składowania taśm. Otworzył jedną z ich szuflad, postanawiając sprawdzić
zawartość. Nie mylił się; szuflada wysunęła się cicho, odsłaniając pudełka z taśmami. Mimo
że się tego spodziewał, ich ilość zaskoczyła go. Jeżeli - popatrzył na pojemniki - każda z ich
szuflad zawierała tyle taśm co ta, którą właśnie otworzył, oznaczało to, że znalazł się w
magazynie, którego od dawna poszukiwał Gammage.
Ruszywszy do niszy, Furtig otwierał jedną szufladę po drugiej. Zanim dotarł do
końca, wiedział już, że im dalej, tym w szufladach znajdowało się mniej taśm. Na samym
końcu szuflady były zupełnie puste. Mimo wszystko, wartość odkrycia nie sposób było nie
docenić.
Jak to wszystko stąd wynieść? Furtig oparł się o mur i popatrzył w kierunku
rozsuniętej ściany. A więc kolejny problem. Miał przy sobie torbę, ciasno zrolowaną za
pasem, która będzie mogła pomieścić dwa, a może trzy naręcza taśm. Skąd jednak mógł
wiedzieć, które z nich są najważniejsze i które powinien zabrać dla Gammage a jako
pierwsze? Nie pozostawało nic innego, jak spróbować zabrać wszystko, umieścić je w jakiejś
skrytce, którą sam wymyśli - czuli gdzieś na trasie, którą dotąd przebył - i trzymać tak długo
w schowku, aż Ludzie Gammage a przetransportują znalezisko do Przodka.
Furtig przystąpił do pracy. Równie szybko, jak napełniał jego worek, rosło w nim
zmęczenie. Dopiero teraz zaczynał odczuwać, jak wiele sił utracił, ciągnąc za sobą Ku-La.
Nie przerywał jednak, starając się nie pozostawić ani jednej taśmy przynajmniej w tych
szufladach, które opróżniał.
Skończywszy, niemal drżał ze zmęczenia. Teraz powinien przepchnąć maszynę,
uniemożliwiającą zasunięcie się ściany, i zatrzeć wszelkie swoje ślady, aby żaden z Rattonów
nie mógł podążyć za nim do Przodka. A jednak nie był w stanie wykrzesać już z siebie
niezbędnych do tego sił. Z trudem zdołał zaledwie wspiąć się po linie i zasunąć za sobą kratę,
zamykając drogę do wąskich korytarzy, którymi przez cały czas podążał.
Kiedy dotarł do Ku-La, ten poruszył się.
- A więc znalazłeś... - Głos wojownika był już silniejszy, albo Furtigowi tak się tylko
zdawało, bowiem pragnął, by Ku-La sprawiał mu jak najmniej kłopotu w drodze powrotnej.
- Tak - odparł. - Musimy jednak zabrać to wszystko ze sobą.
Opróżnił worek, wysypując zawartość przed Ku-La. A potem długo, bardzo długo,
odpoczywał.
Gdy uznał, że odzyskał już trochę sił, ruszył w drogę powrotną po kolejną partię taśm.
Wielokrotnie przemierzył jeszcze trasę do niszy z taśmami i z powrotem, porzucając
już wszelkie środki ostrożności. Nie pozwalał już sobie na żaden odpoczynek, obawiając się,
że gdy przerwie pracę, już do niej nie powróci. Gdy w końcu jednak przetransportował
wszystkie taśmy, upadł obok Ku-La, ciężko oddychając, nie będąc w stanie wykonać już
żadnego ruchu. Pomiędzy nim a Ku-La piętrzyła się góra taśm.
Nie miał pojęcia, jak długo trwała ciemność, która go ogarnęła. Spał, albo stracił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl