RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przypominał sobie, że w tamtych stronach mieszka brat Catarelli,
więc będzie miał się kogo dopytać.
- Jakie pan ma zamiary? - spytał na koniec pielęgniarz.
- A jakie mam mieć? Dziś w nocy, już po wszystkim, zadzwonisz
do mnie i powiesz, dokąd zawiozłeś tych ludzi i jak oni wyglądają.
Podczas golenia zdecydował, że nie powtórzy nikomu w
komisariacie nic z tego, czego się dowiedział od Marzil- li. W sprawie
morderstwa małego imigranta prowadził w gruncie rzeczy osobiste
śledztwo; był to otwarty rachunek, który jedynie z wielkim trudem -
nie miał co do tego wątpliwości - może uda mu się zamknąć. No tak,
ale przydałaby się jakaś pomoc. Marzilla powiedział między innymi,
że mają podstawić pod jego dom szybki samochód. Oznaczało to, że
on, Montalbano, sam sobie nie poradzi: nie był dobrym kierowcą, nie
nadążyłby za Marzillą, który na pewno będzie prędko jechał.
Przyszedł mu do głowy pewien pomysł, ale go odrzucił. Pomysł
jednak z uporem wrócił, a on z równym uporem znowu go odrzucił.
Kiedy przed wyjściem z domu wypijał ostatnią filiżankę kawy,
pomysł zaświtał mu po raz trzeci. Tym razem Montalbano ustąpił.
- Halo. Kto mówić? ,
- Jestem komisarz Montalbano. Jest pani Ingrid?
~ Ty czekać, ja patrzyć.
- Salvo! Co słychać?
- JesteÅ› mi jeszcze potrzebna.
- Aleś ty nienasycony! Nie wystarczyła ci ostatnia noc? -
spytała przekornie.
- Nie.
- No, skoro naprawdę nie możesz wytrzymać, to zaraz
przyjadÄ™.
- Nie, teraz nie. Jeśli nie masz innych zobowiązań, mogłabyś
wpaść do Marinelli dziś wieczorem koło dziewiątej?
- Tak.
- Słuchaj, masz inny samochód?
- Mogę wziąć samochód męża. A dlaczego?
- Twój za bardzo rzuca się w oczy. Czy samochód twojego
męża jest szybki?
- Tak.
- No to do wieczora. Dziękuję.
- Poczekaj. W jakim charakterze?
- Nie rozumiem.
- Wczoraj byłam u ciebie jako świadek. A dziś wieczór?
- Jako wiceszeryf. Dam ci gwiazdÄ™.
- Panie komisarzu, Marzilla nie zatelefonił - meldował
Catarella, stając na baczność.
- Dziękuję, Catarella. Ale bądz czujny, pamiętaj. Przyślij mi
pana Augella i Fazia.
Zgodnie z podjętym postanowieniem powie im tylko, co wie na temat
pływającego trupa.
Najpierw wszedł Mimi.
- Jak siÄ™ czuje Beba?
- Lepiej. Dziś w nocy wreszcie mogliśmy trochę pospać.
Zjawił się także Fazio.
- Chcę wam powiedzieć, że zupełnie przypadkiem - zaczął
komisarz - udało mi się zidentyfikować topielca. Fazio, spisałeś się
doskonale, ustalając, że ostatnimi czasy widywano go w Spigonelli.
On tam mieszkał, wynajmował willę z wielkim tarasem.
Przypominasz jÄ… sobie, Fazio?
- Oczywiście.
- Twierdził, że jest kapitanem tankowców i występował pod
nazwiskiem Ernesto - w zdrobnieniu Nini - Lococo.
- A jak nazywał się naprawdę? - spytał Augello.
- Ernesto Errera.
- Matko Przenajświętsza! - zawołał Fazio.
- Jak ten z Cosenzy? - wtrącił Mimi.
- Dokładnie. To była ta sama osoba. Przykro mi to mówić,
Mimi, ale Catarella miał rację.
- Chciałbym wiedzieć, jak doszedłeś do takiego wniosku -
spytał nieufnie Augello.
Najwyrazniej nie trafiało mu to do przekonania.
- To nie ja do niego doszedłem, tylko moja przyjaciółka Ingrid.
I opowiedział im całą historię. Gdy skończył, Mimi złapał się za
głowę.
Jezusie, Jezusie - powtarzał półgłosem.
Czemu tak siÄ™ dziwisz, Mimi?
Nie dziwi mnie sprawa sama w sobie, lecz fakt, że kiedy my
męczyliśmy się, wysilaliśmy rozumy, Catarella od dawna wszystko
dokładnie pojął.
Więc nie zrozumiałeś, kim jest Catarella! - powiedział komisarz.
Nie, a kim on jest?
Catarella to dziecko w ciele mężczyzny. Rozumuje więc jak ktoś,
kto nie skończył jeszcze siedmiu lat.
I co z tego?
Chcę przez to powiedzieć, że Catarella ma wyobraznię dziecka,
ma jego pomysły. A będąc dzieckiem, wypowiada je bez wahania, nie
krępuje się. I często trafia do celu, bo rzeczywistość widziana oczami
dziecka jest inna od tej, którą my widzimy.
Reasumując: co mamy teraz robić? - odezwał się Fazio.
Was o to pytam - powiedział Montalbano.
Panie komisarzu, za pozwoleniem pana Augella zabiorę głos.
Chciałbym powiedzieć, że sprawa nie jest prosta. W obecnym stanie
rzeczy ten zamordowany, Lococo albo Errera, mniejsza o to, jak siÄ™
nazywa, oficjalnie nigdzie nie figuruje jako zamordowany, ani w
kwesturze, ani w prokuraturze. Uważa się, że utonął wskutek
nieszczęśliwego wypadku. Pytam więc: na jakiej podstawie możemy
założyć akta i kontynuować śledztwo?
Komisarz zastanowił się chwilę.
Wykonamy anonimowy telefon - zadecydował.
Augello i Fazio spojrzeli na niego pytajÄ…cym wzrokiem.
189
- Zawsze odnosi skutek. To wypróbowany sposób, nie martwcie
siÄ™.
Wyjął z koperty zdjęcia Errery z wąsami i podał je Fa- ziowi.
- Zanieś je niezwłocznie do Retelibery, do rąk własnych Nicoló
Zita. Powiedz mu w moim imieniu, żeby w dzisiejszym dzienniku
poÅ‚udniowym zamieÅ›ciÅ‚ pil°y apel. Niech ogÅ‚osi, że rodzina Ernesta
Lococo jest w rozpaczy, bo od ponad dwóch miesięcy brak od niego
wiadomości. Biegnij.
Fazio podniósł się bez słowa i wyszedł.
Montalbano popatrzył uważnie na Augella, tak jakby dopiero w tej
chwili go spostrzegł. Mimi, który znał to spojrzenie, poruszył się
niespokojnie na krześle.
- Salvo, co, do cholery, chodzi ci po głowie?
- Jak siÄ™ czuje Beba?
Mimi spojrzał na niego zdziwiony.
- Salvo, już raz mnie pytałeś. Czuje się lepiej.
- Jest zatem w stanie zatelefonować?
- Oczywiście. Do kogo?
- Do prokuratora Tommasea.
- I co ma mu powiedzieć?
- Chciałbym, żeby odegrała komedyjkę. W pół godziny po tym,
jak Zito pokaże w dzienniku zdjęcie, ma anonimowo zadzwonić do
prokuratora i histerycznym głosem powiedzieć mu, że widziała tego
człowieka i że z całą pewnością go rozpoznała.
- Jak? Gdzie? - spytał niemile zaskoczony Augello, któremu
pomysł włączenia do tej sprawy Beby bynajmniej się nie spodobał.
- Więc tak. Ma mu powiedzieć, że jakieś dwa miesiące temu,
kiedy pojechała samochodem do Spigonelli, widziała, jak tego
człowieka okropnie bije dwóch innych. W pewnej chwili udało mu się
wyrwać i podbiec do samochodu Beby, ale tamci go dopadli i
odciągnęli.
- A co Beba robiła w samochodzie?
- Baraszkowała sobie z jednym takim.
- No wiesz! Tego Beba nigdy nie powie! I będzie miała rację!
- Ale to ma podstawowe znaczenie! Wiesz przecież, jaki jest
Tommaseo. Wpada w zachwyt, kiedy w grÄ™ wchodzi seks. To
najlepsza przynęta, zobaczysz, że się na nią złapie. Beba mogłaby
nawet wymyślić jakiś pikantny szczegół...
- Zwariowałeś?
- JakiÅ› drobiazg...
- Salvo, upadłeś na głowę?
- No i czemu się złościsz? Miałem na myśli jakieś głupstwo, na
przykład że byli oboje nadzy i dlatego nie mogli interweniować...
- No, już dobrze. A co potem?
- Potem, kiedy Tommaseo do ciebie zadzwoni, ty...
- Przepraszam, dlaczego Tommaseo miałby dzwonić do mnie,
nie do ciebie?
- Dlatego, że mnie dziś po obiedzie nie będzie. Masz mu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl