RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

robić dobrą minę do złej gry, a nie zdziwiłbym się wcale, gdyby po wyjezdzie
Amandy zrozumiał, jakiego osła z siebie robi, i ponownie spróbował szczęścia u
Hester.
 Jeśli uda się go namówić, żeby został  stwierdziła.  Czy on wie?
 Skądże! Nie wie nawet o tym, że jutro wyjeżdżam. Odczekałem, aż
Ludlow pójdzie na górę, a potem oznajmiłem bratu, że z samego rana
opuszczam Brancaster i odwiozę pannę Smith do Oundle.
 Co on na to?
 Nie powiedział ani słowa, ale widziałem, że pomysł mu się spodobał.
Jeśli chcesz w czymś pomóc, to dopilnuj, żeby nikt nie przeszkodził tej małej
przyłączyć się do mnie z rana. Zamówiłem powóz na siódmą. Zniadanie w
Huntingdon.
 Powiem Povey  obiecała lady Widmore z miną konspiratorki.  Moja
służąca twierdzi, że Povey jest wściekła na tę młódkę za to, że tu przyjechała i
odebrała szanse Hester. Uwierzyłbyś, że Hester może zachować się tak bez
sensu? Zaprosiła to dziewuszysko na cały tydzień. W tej sytuacji możesz być
pewien, że Povey dopilnuje, aby nikt jej nie przeszkodził w wyjezdzie. Czy
jednak nie należy obawiać się pościgu Ludlowa?
 Boże, rozumujesz jak Amanda  zniecierpliwił się pan Theale. 
Oczywiście, że nie. Gdyby chciał za nią wyruszyć, musiałby wyjawić całą
prawdę, a to jest ostatnia rzecz, jakiej należy się spodziewać.
 Mam nadzieję, że się nie mylisz. W każdym razie nie zaszkodzi, jeśli
Povey powie, że dziewczyna jeszcze śpi i nie zejdzie na śniadanie. Jest całkiem
prawdopodobne, że Hester wpadnie na pomysł, aby wysłać Ludlowa jej śladem.
 A po co miałaby to robić? Pomyśli, że odwożę dziewczynę do
krewnych.
 Postaram się, żeby właśnie tak było  odrzekła ponuro lady Widmore 
ale chociaż jest ograniczona, to ciebie przejrzała na wylot, Fabianie.
Nie obraził się bynajmniej za tę zniewagę, lecz odszedł, chichocząc pod
nosem, aby, podobnie jak Amanda, udać się na nocny spoczynek.
Niewielu domowników postąpiło tego wieczoru w ten właśnie sposób.
Dopiero przed świtem sen położył wreszcie kres smutnym rozważaniom lady
Hester. Jej ojciec leżał wpatrzony w ciemność i rozmyślał najpierw o brakach
córki, potem o haniebnym zachowaniu sir Garetha, wreszcie o planach Fabiana,
musiał sobie bowiem wytłumaczyć, że mieszanie się do nich nie należy do jego
obowiązków. Lady Widmore dręczyły koszmary, a jej mąż, tak jak
przewidywała, dostał ataku ostrej niestrawności i cały następny dzień spędził o
chlebie i wodzie w łóżku, pilnując, by żona nie ważyła się wspomnieć w jego
obecności imienia siostry, obawiał się bowiem, że spowoduje to nawrót ataku.
Pierwsza zjawiła się na śniadaniu lady Widmore. Jako jedyna z całej
rodziny, wzięła wcześniej udział w nabożeństwie, które wielebny Whyteleafe
odprawił w prywatnej kaplicy. Hrabia nie bywał tam obecny zbyt często,
natomiast tylko z rzadka zdarzało się, by zaspała na modlitwę lady Hester. Tego
ranka jednak i jej w kaplicy nie było. Sir Gareth, dyskretnie poinformowany
wieczorem przez hrabiego, że pastor przede wszystkim ma obowiązek dbać o
doskonalenie moralne służby i dam, również nie pojawił się w kaplicy. Okazał
się jednak drugą z rzędu osobą, która weszła do pokoju śniadaniowego.
Lady Widmore, powitawszy go niezbyt szczerym  dzień dobry ,
powiedziała mu bez ogródek, że przykro jej z powodu nieudanych oświadczyn.
 Dziękuję za współczucie, mnie też jest przykro  odrzekł spokojnie sir
Gareth.
 Na pańskim miejscu nie porzucałabym jeszcze nadziei  dodała lady
Widmore.  Kłopot polega na tym, że Hester jest z natury wyjątkowo nieśmiała.
Zresztą pan to wie.
 Wiem  przyznał sir Gareth tonem, sugerującym koniec rozmowy.
 Niech pan jej da trochę czasu. Jestem pewna, że zmieni zdanie  nie
poddawała się lady Widmore.
 Chce pani powiedzieć, że uda się na niej wymusić przyjęcie moich
oświadczyn?  spytał.  Ufam, że nikt nie będzie czynił takich starań, bo
chociaż żywię nadzieję, że odpowiedz, jaką wczoraj otrzymałem, nie jest
ostateczna, to nie życzyłbym sobie żony, która przyjmie moje oświadczyny
tylko dlatego, że chce uniknąć szykan ze strony krewnych.
 Też coś!  burknęła lady Widmore, pąsowiejąc.
 Dobrze wiem, że jest pani zwolenniczką mówienia wszystkiego wprost
 oznajmił ze słodyczą w głosie sir Gareth.
 To prawda  przyznała lady Widmore.  Dlatego powiem prosto z
mostu, że sam pan jest sobie winien.
Sir Gareth spojrzał na nią chłodno, z nieukrywaną niechęcią.
 Proszę mi wierzyć, szanowna pani, że choć może pani wnioskować na
podstawie całkowicie błędnego wyobrażenia, przynoszącego mało zaszczytu
zarówno jej, jak i mnie, pogląd lady Hester jest zupełnie inny.
Na szczęście, jako że lady Widmore była z natury porywcza, w tej
właśnie chwili wszedł do pokoju hrabia, a za nim wielebny. Zanim pan domu
dopełnił powitań, wymienianych z takim entuzjazmem, na jaki było go stać, i
wyraził nadzieję, że jego gość dobrze spał, lady Widmore przypomniała sobie,
jak nierozsądnie byłoby wdać się w kłótnię z sir Garethem. Zdołała po ciężkiej
wewnętrznej walce przełknąć urazę. Poprosiła nawet teścia, aby odwiódł sir
Garetha od zamiaru skrócenia wizyty w Brancaster. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl