RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obramowaniu kubka. Prawdę mówiąc, był zmęczony i choć piękno całego pokoju zrobiło na
nim wrażenie, do pełni szczęścia brakowało jedzenia albo łoży. Przeszedł pod łukiem
kolejnych drzwi, prowadząc za sobą resztę.
-To mi się bardziej podoba - powiedział Marek i jak zwykle wyszczerzył zęby.
Polerowany stół uginał się od jedzenia: mięso, chleb, jajka, wa-
146
Imperator
rzywa i ryby. Sterty owoców w złotych misach. Rozstawione wokół stołu, zapraszały miękkie
łoża, lecz kolejne drzwi prowadziły dalej i Gajusz nie potrafił się im oprzeć.
Trzecie pomieszczenie miało pośrodku głęboki basen. Woda parowała kusząco, a na
drewnianych ławach, ustawionych wzdłuż ścian, piętrzyły się stosy miękkich białych szat. Na
stojących tuż przy wodzie wieszakach wisiały płaszcze kąpielowe, a za niskimi stołami stali
czterej niewolnicy gotowi służyć masażem.
-Wspaniale - powiedział Tubruk. - Twój wuj to doskonały gospodarz, Gajuszu. Najpierw
kąpiel, potem jedzenie.
Tubruk zaczął się rozbierać do naga. Jeden z niewolników podszedł po ubranie i znikł z nim
za drzwiami. Kilka chwil pózniej wszedł inny i zajął jego miejsce.
Tubruk zanurzył się w gorącej wodzie, wstrzymał oddech i rozluznił mięśnie. Nim powtórnie
pokazał się na powierzchni, Gajusz i Marek wygrzebali się ze swoich ubrań, cisnęli je innemu
niewolnikowi i wskoczyli do basenu po przeciwnej stronie, nadzy i roześmiani.
Niewolnik wyciągnął ramię po ubranie Kabery. Stary człowiek popatrzył na niego spode łba,
a potem westchnął z rezygnacją i zaczął obnażać swoje kościste członki.
-Nic, tylko nowe doświadczenia - powiedział, schodząc do wody i robiąc małpie grymasy.
-Ramiona, chłopcze! - zawołał Tubruk do jednego z niewolników.
Mężczyzna skinął głową, uklęknął na brzegu basenu i zaczął uciskać kciukami mięśnie
Tubruka, uwalniając je od napięcia, którego przyczyną był atak niewolników na majątek.
- To jest dobre - westchnął Tubruk i ukołysany ciepłem zapadł w drzemkę.
Marek był pierwszy na stole do masażu. Leżał na miękkich prześcieradłach i parował w
chłodniejszym od wody powietrzu. Najbliżej stojący niewolnik sięgnął po przybory, wiszące
mu u pasa niby komplet długich mosiężnych kluczy. Obficie polał wilgotną skórę ciepłym
olejkiem i zeskrobał z niej brud podróży, jakby oczyszczał rybę z łusek. Potem wytarł skórę
do sucha, pokropił trochę olejkiem i kolistymi pociągnięciami zaczął masować chłopcu plecy.
Rozdział 12
147
- Gajuszu, chyba mi się tu spodoba - zwierzył się przyjacielowi Marek, pojękując z
zadowolenia.
Gajusz leżał w wodzie i pozwalał dryfować myślom. Mariusz mógł nie chcieć zajmować się
dwoma chłopcami. Nie miał własnych dzieci, a bogowie świadkami, że republika przeżywała
ciężkie chwile. Wszystkim kruchym swobodom obywatelskim, które jego ojciec kochał,
zagrażali stojący na każdym rogu żołnierze. Jako konsul, Mariusz był jednym z dwóch
najpotężniejszych ludzi w mieście, lecz od kiedy ulicą rządziły legiony Sulli, jego władza
stała się iluzoryczna, jego życie zdane na kaprysy ich wodza. Ale jak miałby ochraniać
interesy ojca bez pomocy wuja? Ktoś go musiał wprowadzić do senatu, ktoś inny za niego
poręczyć. Nie mógł zwyczajnie zająć miejsca ojca; wyrzucono by go na ulicę i koniec
zabawy. Związki krwi zawsze są warte odrobiny pomocy, lecz czy tak będzie tym razem,
Gajusz nie dałby głowy. Mariusz był sławnym wodzem, który okazjonalnie zaglądał do
swojej siostry, kiedy Gajusz był mały. Lecz wizyty stawały się coraz rzadsze, kiedy choroba
matki zaczęła robić postępy, i od ostatniej upłynęło wiele lat.
-Gajuszu? - Głos Marka przywrócił go do rzeczywistości. -Chodzże tu i każ się wymasować.
Znów za dużo myślisz.
Gajusz uśmiechnął się do przyjaciela i wyszedł z wody. Nie przyszło mu do głowy wstydzić
się swojej nagości. Nikomu nie przyszło.
- Kabera? Czy próbowałeś kiedyś masażu? - spytał, mijając starego człowieka, któremu
opadały sennie powieki.
- Nie, ale kiedyś spróbuję wszystkiego - odrzekł Kabera.
- No to jesteś we właściwym mieście - zachichotał Tubruk, nawet nie otwierając oczu.
O zachodzie słońca cała czwórka, czysta i w chłodnych świeżych szatach, i na granicy śmierci
głodowej została zaprowadzona do Mariusza. Aleksandria, jako niewolnica, nie mogła im
towarzyszyć, i przez krótką chwilę Gajusz czuł się zawiedziony. Kiedy była z nimi, plątał mu
się język i ledwo wiedział, co mówi, lecz kiedy jej nie było, przychodziły mu do głowy
dowcipy, których pózniej nie umiał powtórzyć. Nie wspomniał ani razu o pocałunku w stajni i
był ciekaw, czy dziewczyna myśli o tym tak samo często
148
Imperator
jak on. Odsunął na bok wspomnienia; musiał mieć umysł czysty i przygotowany na spotkanie
z konsulem Rzymu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl