
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
o tym przekonały.
Musiałam to sobie zapamiętać, jeśli chciałam zachować uszy
w ich obecnym kształcie.
Wujek właśnie wyciągnął z kieszeni pudełeczko z
lekarstwami. Otworzył je, wyjął żółtą pastylkę, po czym
zamknął i popił tabletkę sokiem. Jinx przyglądał się bacznie
jego ruchom. Po chwili zeskoczył z mojego ramienia, podszedł
do pudełeczka i otworzył je dokładnie w ten sam sposób. Zdążył
zabrać jedną pastylkę, zanim wujek zorientował się, co się stało.
- Ty nie potrzebujesz tabletek na zatoki - powiedział do Jinxa
i wyciągnął mu z dzioba świeżą zdobycz. - Trzeba na niego
uważać. Jada zupełnie wszystko. Nawet gazety.
- W szczególności strony tytułowe - dodałam, czując się
przyjemnie najedzona.
Ostatnie słowo należało jednak do Jinxa.
- Napij się budweisera! - zaskrzeczał. Zniadanie było
zakończone.
Postanowiłam porozmawiać z wujkiem Walkerem, nim
zniknie on w swoim gabinecie, ale szyki popsuła mi Zandra.
Kiedy skończyliśmy jeść, momentalnie wstała od stołu i
pobiegła do swojego pokoju. Zrobiło mi się trochę szkoda cioci
Gray, która zostałaby sama z całą górą brudnych naczyń.
Postanowiłam więc dotrzymać jej towarzystwa i w miarę moich
skromnych możliwości pomóc.
- Nie musisz tutaj nic robić - zaprotestowała, ale czułam, że
jest mi za to bardzo wdzięczna.
- Nie jestem przyzwyczajona wciąż tylko siedzieć.
RS
31
- W domu pewnie dużo pomagasz mamie. Pozbierałam
serwetki, które leżały na stole.
- Pomagamy sobie nawzajem. Ona sama nie jest w stanie
pracować i jednocześnie dbać o cały dom. Zwiat o nas nie
zadba, więc musimy dbać o siebie same. Mama zawsze to
powtarza. Myślę, że w tych słowach jest dużo racji.
Ciocia wzięła ode mnie serwetki i wrzuciła je do kosza. Jej
piwne oczy wyrażały zadumę.
- Sądzę, że twoja mama jest szczęśliwą kobietą, mając taką
córkę jak ty.
Jej słowa wprawiły mnie w zakłopotanie. Czułam się
nieswojo wiedząc, że porównuje mnie ze swoją córką. Nawet
jeżeli Zandra była rozkapryszonym dzieciakiem, to nie powinno
się jej mierzyć cudzą miarą.
- Czy mogę jeszcze w czymś pomóc? - zapytałam, myśląc już
o tym, gdzie znalezć wujka.
- Nie, kochanie, odpocznij sobie. Jeżeli chcesz porozmawiać z
Zandrą, to znajdziesz ją w jej pokoju. Większość czasu spędza
właśnie tam. Chciałabym...
Nie dowiedziałam się, czego moja ciocia chciała, bo zamiast
dokończyć, uśmiechnęła się tylko.
- Czy nie będzie nietaktem, jeśli porozmawiam teraz z
wujkiem? Nie chciałabym zabierać mu czasu...
- To żaden problem. Walker przywykł do przerw w pracy. Jest
w swoim gabinecie. Zapukaj tylko i wchodz do środka.
Jak się okazało, drzwi do gabinetu wujka były otwarte.
Zapukałam delikatnie we framugę. Wujek spojrzał na mnie znad
sterty papierów.
- Ach to ty, Holly. Wejdz.
Uważając, aby nie potknąć się o próg, wkuśtykałam ostrożnie
do pokoju.
- Usiądz. - Wujek wskazał mi jedyne krzesło, na którym nie
leżały książki i papiery. - Pozwól mi tylko najpierw
doprowadzić to wszystko do porządku.
RS
32
Kiedy zmagał się z papierami, ja rozejrzałam się po pokoju.
Był ogromny. Duże okna, przez które wpadało do środka
światło poranka, wychodziły na podwórko i podjazd dla
samochodów. Szerokie półki z książkami piętrzyły się od
podłogi aż po sufit na trzech ścianach gabinetu. Tak ogromnej
biblioteki nie widziałam jeszcze nigdy w życiu. Pod jednym z
okien stał z stolik z maszyną do pisania, a w przeciwległym
rogu komputer firmy Apple. Pomiędzy książki wciśniętych było
także kilka obrazków. Odwróciłam głowę, aby spojrzeć na ten,
który znajdował się najbliżej mnie. Przedstawiał gęś i gąsiora
jadących, a w zasadzie lecących na gumowej oponie jak na
poduszkowcu.
- To reklama, jaką Maxfield Parrish zrobił na zamówienie
fabryki opon - wyjaśnił wujek, widząc moje zainteresowanie. -
Zrobił to około 1919 roku. Mam tutaj jeszcze jedną pracę
Parrisha, jeśli cię to interesuje.
Pokazał mi okładkę magazynu Górnik" z datą 1910. Grozny
olbrzym siedział na potężnym głazie i trzymał w ręku małego
człowieczka, najprawdopodobniej księcia. Z tyłu, za
olbrzymem, było widać zamek. Przyjrzałam się uważniej
olbrzymowi. Jego długa szczęka kogoś mi przypominała... [ Pobierz całość w formacie PDF ]