RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

srebrnych przedmiotach w mogile księcia, o krzywym uśmiechu kanonika Leonarda i o
klejnotach bezcennej stauroteki. A legendę zakończy Just zapewne historią o znachorze
Kuwasiku, który zrabowawszy nam relikwiarz umknął w nocy na Czartorię, a tam
52
Strzemienny  ostatni kieliszek wypijany na odjezdnym, z nogą w strzemieniu.
odebrał mu ją diabeł Kuwasa, aby nam zwrócić, bo... nas pokochał. Za to, \e i myśmy go
pokochali. Takim, jakim był naprawdę  figlarzem, okrutnym, złośliwym figlarzem.
I mo\e za kilka lat słuchacze tych bajd pobła\liwie pokiwają głowami nie wierząc ani
jednemu słowu Justa. A przecie\ będzie w tej legendzie tyle prawdy. Tyle prawdy...
I wiem jeszcze, \e niejeden raz zapragnę tu powrócić. Gdy którejś nocy będę pisał w
swym pokoju pochylony nad maszyną i przez otwarte okno wraz z parnym powietrzem
wpadnie do mnie szara ćma, krą\ąc i wirując wokół lampy  wówczas zatęsknię za
nocami Uroczyska. Zatęsknię za rozgrzaną od upału wysepką, za chłodnym wnętrzem
romańskiej kolegiaty, za winem Justa, za legendami o diable Kuwasie...
 Jedzmy ju\! Bo zacznie mówić wiersze. Widzę to po jego oczach  wskazał na mnie
Nemsta
Nietajenko skończył poufną gadkę z \oną Justa.
Westchnął:
 Postanowiłem napisać artykuł do  Hodowcy Drobiu . A dziwną kurę pozostawiam
Justom.
 Dziwną?
 Dwadzieścia jeden dni posiedziała na jajkach, a kiedy rozbiłem jedno z nich, okazało
się, \e były świe\e, jakby dopiero co zniesione.
 Ciekawe. Bardzo ciekawe  mruknąłem.
Spojrzeliśmy na siebie z Nemstą. Było nam wstyd. Nemsta czym prędzej podszedł do
swego auta i zapuścił motor, a ja dopiłem Justowego Wina.
Jak to się jednak wszystko ciekawie zło\yło?  zastanawiałem się.  Znachor Kuwasik
jakby otworzył i zamknął nasze przygody na Uroczysku. A przecie\ właściwie wcale go
nie znałem, raz jeden tylko rozmawiałem z nim w szałasie na łąkach. Po co potrzebna
mu była nasza śmierć, dlaczego wysłał nas na bagna? Zapewne uczynił to bez wielkich
namysłów, ot, pod wpływem złego impulsu. Obiła mu się o uszy legenda o skarbach
Kuwasy, ja potwierdziłem, \e przyjechaliśmy, aby wykopać skarby, więc zapragnął nas
zgładzić, a sobie bogactwo przywłaszczyć. Nie udało mu się, machnął na nas ręką. I tak
mieli z Bachurą wystarczająco du\o roboty przy organizowaniu bimbrowni. Ktoś
zupełnie inny, dwaj chłopcy z Opornej, piętrzyli przed nami trudności z rozkopaniem
kurhanu, a ja czarne dusze Bachury i znachora obarczałem grzechami, których nie
popełnili. Potem jednak znowu pojawili się w naszym \yciu. Kuwasik włócząc się po
Czartorii natrafił na kłódkę i zaintrygowany rozbił ją, \eby zobaczyć, dlaczego
zamknęliśmy grobowiec. Pózniej Bachura poinformował go o klejnotach stauroteki,
uknuli plan napadu. I oto pośrednio stałem się przyczyną śmierci znachora Kuwasika.
Zamordował go Bachura, lękając się, \e ścigany ju\ przez milicję Kuwasik mo\e wpaść w
ich ręce, a wtedy zdradzi sprawę bimbrowni i kradzie\y relikwiarza. A poszukiwania
milicji za Kuwasikiem to ja przecie\ sprowokowałem swym artykułem o diable Kuwasie i
znachorach. Tak więc Kuwasik wysłał mnie na śmierć i sam potem zginął po trosze za
moją przyczyną...
Odjechaliśmy z Uroczyska. Wysepka pra\yła się w słońcu jak du\a patelnia, a kolegiata,
w miarę jak oddalaliśmy się od niej po wyboistej drodze, coraz bardziej upodabniała się
do śmiesznego zwierza ze spiczastymi uszami. Na rozległej połaci łąk skakały
pasikoniki, mieniły się lilaró\owe kwiatki i złociły  wole oczka . Za samochodem długo
biegli dwaj chłopcy, wykrzykując, \e przyjadą do nas do miasta, a przyjadą na pewno...
Zdobyliśmy bezcenne skarby diabła Kuwasy, Ka\dy z nas powracał z Uroczyska
szczodrze obdarzony jakimś bogactwem. Archeologom darował Kuwasa łupy obfite:
stare garnki, broń, denary, srebrne naczynia i wysadzany klejnotami relikwiarz.
A ja?
Objąłem mocno siedzącą obok mnie dziewczynę. Na mą dłoń spłynęły jej piękne włosy
o jesiennej barwie starego złota. Złota ze skarbca Kuwasy, które mnie przypadło w
udziale.
KONIEC
* * *
Jeślibyś, drogi Czytelniku tej ksią\ki, zechciał kiedykolwiek odwiedzić Uroczysko,
kolegiatę, górę Czartorię odradzam. Lecz jeśli uprzesz się przy tych odwiedzinach  to
zapewniam Cię, \e droga na Uroczysko jest długa i trudna. Aby zobaczyć Czartorię,
musiałbyś pojechać a\ do powiatu piotrkowskiego, na sam jego kraniec, w okolicę wsi
Ręczno. Tam znajdziesz Czartorię, prawie taką samą, jaką ja opisałem w  Uroczysku .
Gdzie indziej jednak szukać trzeba romańskiej kolegiaty. Stoi ona, piękna i dumna, o
dwa kilometry od Aęczycy w wiosce Tum. Stara, romańska budowla z nagrobkiem
kanonika i z tym samym co w ksią\ce napisem łacińskim na kamiennej płycie.
Oprowadzało mnie po kolegiacie kilka mądrych ksią\ek, a wśród nich szczególnie praca
Michała Walickiego, z której niejedno zaczerpnąłem, a przede wszystkim opis stauroteki.
Wiem, \e kolegiata wyda Ci się wspanialsza, ni\ znalazłeś ją na kartkach ksią\ki, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl