RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spokojnym głosem, ujmując jej obie dłonie.  Czasem tylko zapominam, jak
wyznaczyć pierwszeństwo rzeczom, aby ją osiągnąć... Robić to, co jest
najwa\niejsze, ale pamiętać o innych wa\nych rzeczach w \yciu. Pewnie, jak
większość ludzi, staram się unikać zmian i ryzyka, jakie za sobą pociągają. Zanim
pojawiłaś się w moim \yciu, myślałem, \e wypracowałem sobie satysfakcjonujący
kompromis. Kochałem ju\ kiedyś kogoś, dlatego nie chciałem wiązać się z nikim,
kogo strata bardzo by mnie zabolała. Dbając o swoje bezpieczeństwo, skazałem się
na \ycie bez zobowiązań, gdzie brakowało przyjemności kochania...
Przerwał, gdy do stolika podszedł kelner, tocząc przed sobą wózek zastawiony
butelkami z alkoholem.
 Właściciel przesyła pozdrowienia i ma nadzieję, \e pan St. Arnold i piękna
panna Duprez zechcą spróbować cafe brulot  poinformował ich.  Szef słyszał,
jak śpiewa panna Duprez i bardzo mu się podobała. Powiedział te\, \ebym dodał,
\e zawsze lubił patrzeć na zakochanych.
Uśmiechając się lekko, Jake podziękował gestem właścicielowi, który patrzył
na nich z uśmiechem z drugiego końca sali. Przygotowanie egzotyczna kawy z
pomarańczą, przyprawami i alkoholem okazało się widowiskiem. Głowy obecnych
zwróciły się w ich stronę, gdy zapłonął palnik i zawartość butelek: Grand Marnier,
rum, krem bananowy i brandy; wszystko to zostało zmieszane z czarną kawą ze
srebrnego dzbanka.
Pomarańczę obrano spiralnie i całą mieszankę podpalono. Kelner przelewał
ły\eczką płyn na pomarańczę, która momentalnie zajęła się błękitnym płomieniem.
 To usuwa kwas ze skórki pomarańczy  wyjaśnił szeptem Jake, widząc
zafascynowane spojrzenie Annie.
Kawa, serwowana w fili\ankach, była doskonała.
 Nigdy nie sadziłam, \e kawa mo\e mi tak uderzyć do głowy  przyznała,
opró\niając drugą fili\ankę.
 Jestem pewny, \e mój przyjaciel, właściciel tego lokalu, chciał osiągnąć
dokładnie taki efekt.  Uśmiechając się do niej, Jake powiódł palcem wokół brzegu
fili\anki. Gest był wystudiowany i zmysłowy, jakby mę\czyzna gładził jej
policzek.  Jeśli skończyłaś, mo\e stąd wyjdziemy?  zaproponował nagle.  Chcę
znalezć się gdzieś, gdzie mógłbym cię pocałować.
Po uregulowaniu rachunku i zostawieniu hojnego napiwku pomógł jej wło\yć
\akiet. Na powietrzu Annie poczuła zawrót głowy.
 Jesteś podchmielona  zauwa\ył Jake z zachwytem, obejmując ją ramieniem.
 Chodz, kochanie... nocny spacer dobrze ci zrobi. Chcę pocałować cię na Moon
Walk, nad rzeką. Kiedy byliśmy tam z Dabneyem, nie zakończyliśmy rozmowy.
Gdy szli w stronę placu, Jake kąsał jej ucho i łaskotał ją tak, \e śmiała się
głośno, kiedy zaczęli wspinać się na schody Moon Walk. Przed nimi w świetle
księ\yca lśniła rzeka.
 Nie mo\esz się wykręcić  powiedział Jake, biorąc ją w ramiona i składając
pocałunek na jej ustach.
 Teraz, kiedy jesteś osłabiona, zmuszę cię do wysłuchania mnie i nakłonię do
udzielenia odpowiedzi.
 Och, nie  zaprotestowała, nie zwracając jeszcze uwagi na ton głosu Jake'a. 
To nieuczciwe... właściciel restauracji jest chyba przez ciebie opłacany.
Zamiast odpowiedzi przytulił ją jeszcze mocniej.
 Oczywiście  przyznał.  Często tam bywam. Ale po raz pierwszy widział
mnie zakochanego.
Bez wątpienia jego słowa trafiły na podatny grunt, ale Annie jeszcze się nie
poddała.
 Ja te\ nie zachowuję się jak zakonnica w twoim towarzystwie  wyznała,
obejmując go za szyję.
 To nie wystarczy, Annie.  Tym razem jego głos zabrzmiał kategorycznie, a
dłonie zacisnęły się mocniej.  Wyznałaś, \e mnie kochasz... kiedy byliśmy razem
w łó\ku. Powiedz to teraz, kiedy stoimy razem nad rzeką. Powiedz, \e tak będzie
do końca naszego \ycia.
Wreszcie zaczęła rozumieć, do czego Jake dą\y. Ale to prawda, pomyślała.
Zawsze będę go kochać, niezale\nie od tego, co przyniesie przyszłość.
 Tak, kochanie  odpowiedziała, patrząc mu w oczy.  Będę cię zawsze
kochać.
 Ach, Annie...  Przytulił policzek do jej włosów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl