RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A więc zamknij mnie, Mistrzu, w więzieniu albo związanego w worku odeślij do domu -
zawołał Pippin - bo uprzedzam cię, że pobiegnę za drużyną!
- Niechże więc będzie twoja wola. Pójdziesz z Frodem - rzekł Elrond z westchnieniem. -
Teraz mamy dziewięciu wybranych. Za tydzień drużyna musi wyruszyć.
Płatnerze elfów przekuli na nowo miecz Elendila. Na ostrzu wyryli siedem gwiazd
między księżycem w nowiu a promienistym słońcem, wokół zaś mnóstwo znaków
runicznych, bo Aragorn, syn Arathorna, szedł walczyć na pogranicze Mordoru. Miecz,
znów cały, jaśniał pełnym blaskiem: w słońcu rozbłyskiwał szkarłatem, w poświacie
miesięcznej zimną bielą, a klingę miał ostrą i hartowną. Aragorn obdarzył go nowym
imieniem: Anduril - Płomień Zachodu. Aragorn i Gandalf przechadzali się razem lub
przesiadywali rozmawiając o podróży i niebezpieczeństwach, które w niej mogli spotkać;
rozpatrywali też mapy, opatrzone wielu napisami i runami, oraz stare kroniki, zachowane
w domu Elronda. Frodo niekiedy przebywał z nimi, lecz zdawał się we wszystkim na ich
mądrość i spędzał możliwie najwięcej czasu z Bilbem.
W tych ostatnich dniach hobbici słuchali w kominkowej Sali różnych opowieści;
tu usłyszeli między innymi całą historię Berena i pięknej Luthien, i Wielkiego Klejnotu.
Za dnia wszakże, podczas gdy Merry i Pippin kręcili się to tu, to tam, Froda i Sama
można było najczęściej zastać w pokoiku Bilba. Stary hobbit czytał im wybrane rozdziały
swojej książki (wciąż jeszcze, jak się zdawało, dalekiej od ukończenia) albo urywki
wierszy, niekiedy też robił zapiski z przygód Froda.
Rankiem ostatniego dnia, kiedy Frodo był sam z Bilbem, stary hobbit wyciągnął
spod łóżka drewnianą skrzynkę. Podniósł wieko i zaczął w niej szperać.
- Oto twój miecz - powiedział. - Ale jest złamany, jak wiesz. Wziąłem go na
przechowanie, lecz zapomniałem spytać płatnerzy, czy mogą go naprawić? Teraz już za
pózno, przyszło mi wiec na myśl, że może byś chciał mieć ten, co?
I wyjął ze skrzynki mieczyk w starej, wytartej skórzanej pochwie. Dobył go z pochwy,
przetarł polerowane, dobrze utrzymane ostrze, które zaświeciło niespodzianie zimnym
blaskiem.
Frodo przyjął dar z wdzięcznością.
- Mam tu coś jeszcze - powiedział Bilbo wyjmując zawiniątko, które zdawało się bardzo
ciężkie w stosunku do swych małych rozmiarów. Rozwinął kilka zwojów starego sukna i
podniósł w górę małą kolczugę sporządzoną z gęsto plecionej siatki, giętkiej niemal jak
płótno, lecz twardszej nizli stal. Lśniła niby srebro w księżycowej poświacie, a wysadzana
była drogimi kamieniami. Był do niej także pas z pereł i kryształów.
- Piękna, prawda? - spytał Bilbo obracając kolczugę pod światło. - I bardzo użyteczna.
To moja krasnoludzka zbroja, dar Thorina. Odebrałem ją z muzeum w Michel Delving
przed opuszczeniem domu i zapakowałem między bagaże. Wziąłem z sobą wszystkie
pamiątki z wyprawy, z wyjątkiem Pierścienia. Ale nie spodziewałem się, bym miał
sposobność używać kolczugi, a teraz nie jest mi już wcale potrzebna, chyba na to, żeby
czasem oczy nacieszyć. Nosząc ją, nie czuje się niemal ciężaru.
- Wyglądałbym w tym... myślę, że wyglądałbym nieco dziwacznie - rzekł Frodo.
- To samo i ja mówiłem - powiedział Bilbo. - Ale nie przejmuj się wyglądem. Możesz
zresztą nosić kolczugę pod wierzchnim ubraniem... Słuchaj! Powiem ci coś, ale niech to
zostanie między nami. Będę o wiele spokojniejszy wiedząc, że nosisz tę zbroję. Mam
wrażenie, że od niej odbiłyby się nawet sztylety Czarnych Jezdzców - dodał ściszając
głos.
- Dobrze więc, wezmę ją - odparł Frodo. Bilbo sam ubrał go w kolczugę i zawiesił mu
%7łądełko u pasa. Potem Frodo włożył na to wszystko swoje stare, zniszczone spodnie,
bluzę i kurtkę.
- Wyglądasz jak każdy hobbit - rzekł Bilbo. - Ale jest w tobie coś więcej, niżby się z
pozoru wydawało. Niech ci szczęście sprzyja! Odwrócił się i patrząc w okno usiłował
zanucić jakąś melodię. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl