RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

omal nie zniszczył życia swojego i Bronte. Nic musi się jeszcze nauczyć
odpowiedzialności za własne uczynki, ale wydaje mi się, że tak się stanie.
- Dlaczego tak myślisz?
- Dziadek rozmawiał ze mną o swoim testamencie. Powiem ci tylko tyle, że
niektóre warunki testamentu nie spodobają się Nikowi. Jeśli nie uspokoi się w ciągu
najbliższego roku, zostanie wydziedziczony.
Maya była wstrząśnięta.
- Salvatore umieścił taki punkt w testamencie?
Giorgio skinął głową i znów sięgnął po szklankę.
- Kiedy Nic dowie się, co jest w testamencie, polecą wióry. Jeśli spróbuje wnieść o
obalenie testamentu, będzie miał pełne ręce roboty i będzie go to wiele kosztowało. Mam
nadzieję, że nie wybierze tej drogi. Prasa rzuciłaby się na to jak stado sępów, a poza tym
spowodowałoby to kłopoty dla firmy.
- Nie jestem przyzwyczajona do takich rzeczy. Moja matka nie zostawiła
testamentu, a nawet gdyby go napisała, to i tak nie miała nic, co mogłaby komuś
zostawić.
Giorgio odstawił szklankę na blat.
- Jej nagła śmierć musiała być dla ciebie ciosem. Prawie nigdy o tym nie mówiłaś.
Maya starała się zapomnieć o tym okresie swojego życia. Nie lubiła wspominać
samotnego dzieciństwa. Cioteczna babka jasno okazywała, że dziewczynka jest dla niej
ciężarem, ona zaś bardzo pragnęła, by ktoś ją przytulił, pochwalił i powiedział dobre
słowo. Ciotka jednak nie znosiła okazywania uczuć i uważała, że pochwały mogą tylko
przewrócić dziecku w głowie.
Najgorsze nadeszło, gdy zaczęła się szkoła. Inne dzieci miały rodziców, którzy
przychodzili na zebrania i szkolne uroczystości. Jej babka nie pojawiła się ani razu. Nie
wierzyła w nagrody, toteż gdy Maya na koniec szkoły odbierała nagrodę dyrektora za
postępy w nauce, nie było przy niej nikogo.
R
L
T
- To nie był najlepszy okres w moim życiu. Moja cioteczna babka nie miała naj-
mniejszej ochoty się mną zajmować. Wyprowadziłam się od niej przy pierwszej okazji.
Giorgio podszedł do niej.
- Biedna, mała sierotka. Nic dziwnego, że przyciągnęła cię moja duża rodzina.
- Pociągałeś mnie ty, a nie twoja duża rodzina.
- No tak. - Odgarnął włosy z jej karku. - A czy wciąż cię pociągam, tesore mio?
- Nie mogę zaprzeczyć. Ciąża jest tego najlepszym dowodem - odrzekła sucho.
Położył drugą dłoń na jej brzuchu.
- Chodzmy do łóżka. Teraz.
- To prośba czy rozkaz? - zapytała drżącym głosem.
Pochylił się nad jej twarzą. Poczuła jego oddech przesycony brandy.
- A czy muszę cię prosić, cara?
Leżała pod nim z sercem wciąż mocno bijącym, roztopiona w uczuciu zupełnego
oddania. Nie chciała nic mówić, żeby nie zniszczyć tego nastroju. Upajała się uczuciem
bliskości, choć wiedziała, że dla niego jest to bliskość wyłącznie fizyczna. Dla niej
jednak najważniejsze były uczucia. Nigdy nie potrafiła oddzielić uczuć od seksu. Nawet
w wieczór po ślubie Luki kierowała nią tęsknota, nie tylko zwykłe pożądanie.
Los znów ich do siebie przyprowadził - los oraz okoliczności, które oznaczały, że
będzie musiała się bardzo poważnie zastanowić, zanim znów spróbuje od niego odejść.
Mężczyzni z rodziny Sabbatinich niełatwo rezygnowali z tego, co należało do nich.
Słowo  strata" nie mieściło się w ich słownikach. Uczucia Giorgia do niej nie miały nic
wspólnego z miłością. Chodziło tylko o dumę, poczucie własności i przedłużenie
arystokratycznego rodu.
Ale to ostatnie pozostawało poza kontrolą Giorgia, choć Maya w głębi serca
pragnęła, by było inaczej.
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Na pogrzeb Salvatorego Sabbatiniego przyszło wielu ludzi. Salvatore miał za sobą
długie i bogate życie, naznaczone sukcesami, ale również tragediami. Jedną z nich była
przedwczesna śmierć jego syna Giancarla. Gdy Maya obejrzała przygotowaną przez
Giorgia prezentację, przedstawiającą życie jego dziadka, podobnie jak pozostali
żałobnicy ocierała łzy z oczu. Prezentacja przedstawiała fotografie zrobione w ciągu
całego życia Salvatorego, od wczesnego dzieciństwa aż po ostatnie dni, z małą Ellą na
kolanach.
Stypa odbyła się w jednym z hoteli Sabbatinich. Większość gości stanowiła
rodzina i bliscy przyjaciele, ale jakoś udało się tam dostać kilku dziennikarzom i Maya,
która próbowała trzymać się na uboczu, nagle zobaczyła przed sobą obiektyw kamery.
- Signora Sabbatini, czy to prawda, że spodziewa się pani dziecka?
Była tak zaskoczona, że dopiero po dłuższej chwili wykrztusiła:
- Bez komentarza.
- Podobno może to być dziecko Howarda Herringtona, z którym miała pani krótki
romans w okresie separacji z mężem. Wszyscy wiedzą, że pani i pani mąż mieliście w
ostatnich latach kłopoty z płodnością. Czy ma pani na ten temat coś do powiedzenia?
Naraz u boku Mai pojawił się Giorgio. Jeszcze nigdy nie widziała go tak
wściekłego.
- Te plotki są absolutnie wyssane z palca. To moje dziecko i nigdy nie było co do
tego żadnych wątpliwości. A teraz proszę odejść, bo jak nie, to wyprowadzi pana
ochroniarz.
Reporter zniknął. Giorgio ujął Mayę pod ramię i zaprowadził do pustego pokoju.
Zamknął drzwi i popatrzył na nią z troską.
- Czy dobrze się czujesz? Przez chwilę obawiałem się, że zasłabniesz.
Maya przyłożyła drżącą dłoń do czoła.
- Powinnam się tego spodziewać. Czułam się jak ryba wyrzucona na piasek.
R
L
T
- Miałem nadzieję, że uda mi się tego uniknąć. Właśnie dlatego chciałem wydać
oficjalne oświadczenie, zanim prasa dorwie się do tego tematu i zacznie głupie
spekulacje. O wiele trudniej jest kontrolować plotki, gdy pochodzą z nieznanych zródeł.
Maya przez chwilę wpatrywała się w jego twarz.
- Nie masz żadnych wątpliwości, że to twoje dziecko, prawda, Giorgio?
- Nie, oczywiście, że nie. Teraz już nie.
- Co to znaczy: teraz już nie? Czy ktoś potwierdził to, co ci mówiłam?
Giorgio przez chwilę patrzył jej w oczy.
- Spotkałem tego mężczyznę, Howarda Herringtona.
- Spotkałeś go? - powtórzyła z niedowierzaniem. - Nie mogę sobie wyobrazić, w
jakich okolicznościach mógłbyś go tak po prostu spotkać.
- No dobrze - westchnął. - Przyznaję, że znalazłem go i złożyłem mu wizytę.
Potwierdził, że spotkaliście się tylko raz, na kolacji, i że to spotkanie było zaaranżowane
przez waszego wspólnego znajomego.
Maya zaniemówiła. Krew dudniła jej w uszach.
- Więc nie uwierzyłeś mi - wykrztusiła przez pobielałe usta. - Musiałeś to
potwierdzić w innym zródle.
- Popatrz na to z mojej strony, Mayu. To byłby dla ciebie najlepszy sposób, żeby
mi odpłacić. Zostawiłaś mnie przecież, bo nie potrafiłem dać ci dziecka. Co innego
mogłem pomyśleć, gdy się dowiedziałem, że jesteś w ciąży?
- Nie zostawiłam cię dlatego, że nie potrafiłeś dać mi dziecka, tylko dlatego, że
nasze małżeństwo było martwe.
- Mimo wszystko nie spieszyłaś się, żeby mnie powiadomić o dziecku.
Dowiedziałem się tego przypadkiem, gdy otworzyłem szufladę, szukając szczoteczki do
zębów.
- Miałam zamiar ci powiedzieć.
Na twarzy Giorgia odbił się cynizm.
- Kiedy? Tak jak Bronte Luce? Gdy dziecko będzie miało rok?
- To była wina Luki, a nie Bronte - zauważyła Maya. - To on z nią zerwał bez
słowa wyjaśnienia. Nie zaufał jej na tyle, by jej wyjaśnić swoją sytuację.
R
L
T
- Luca jest bardzo skryty. Nawet własnej rodzinie nie powiedział, przez co prze-
chodził.
- Mniejsza o to. W każdym razie oni już sobie wszystko wyjaśnili i bardzo się
kochają. Można się z tego tylko cieszyć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl