
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieramy próbkę i zaznaczamy lokalizację na mapie... ty odpowiadasz za mapę,
Janice? - zapytał dziewczyny.
- Tak, nanoszę na papier milimetrowy. Będziemy mieć lokalizację każdej zmiany
terenu.
Poranna praca przebiegała właściwie bez większych sensacji, wyjątkiem było
jedno odkrycie w pobliżu łożyska strumienia. Rafe wspomniał o nim, kiedy zebrali się,
aby rozpalić ogień i przygotować południowy posiłek - bułeczki z mąki orzechowej i
herbatę z liści o słodkawym, przyjemnym smaku, przypominającym trochę sasafras.
Ogień rozpalono na prowizorycznym palenisku - zgodnie z żelazną zasadą
obowiązującą w kolonii ogniska rozpalano wyłącznie w paleniskach lub kręgach z
kamienia, nigdy na gołej ziemi - a gdy żywiczne drewno zapłonęło, ze wzgórza zeszła
akurat druga grupa badaczy, składająca się z trzech mężczyzn i dwóch kobiet.
- Hej, czy można się do was przyłączyć? Zaoszczędzimy czasu na rozpalanie
drugiego ogniska - powitała ich Judy Lovat.
- Będzie nam bardzo miło - zgodził się MacAran chętnie - ale co robisz w lesie,
Judy? Myślałem, że jesteś wyłączona z prac fizycznych.
Kobieta machnęła ręką.
- Jestem właściwie traktowana jak dodatkowy bagaż - odparła. - Nie wolno mi
nawet kiwnąć palcem, nie mówiąc o jakiejś prawdziwej wspinaczce, ale część testów
na roślinach mogę wykonać w terenie, dzięki temu wielu próbek nie muszą mi
przynosić do obozu. Tak odkryliśmy lianowój. Wszyscy powtarzają, że trochę ćwiczeń
mi nie zaszkodzi, jeśli tylko będę uważać, żeby się nie zmęczyć i nie przeziębić. -
Wzięła swój kubek z herbatą i przysiadła obok niego. - Powiodło się?
Skinął głową.
- Najwyższy czas. Przez ostatnie trzy tygodnie wszystko, co znosiłem do obozu,
było jedynie kolejną odmianą kwarcytu lub kalcytu - odparł. - Teraz wreszcie
trafiliśmy na grafit.
- Grafit? A do czego to służy?
- Cóż, między innymi jako rysiki do ołówka - wyjaśnił. - A ponieważ mamy
mnóstwo drewna na same ołówki, przyda się nam, kiedy wyczerpią się inne materiały
piśmienne. Można go także stosować do smarowania maszyn, co pozwoli zaoszczędzić
tłuszcze zwierzęce i roślinne na cele spożywcze.
- Ciekawe, nigdy nie myślałam o takich rzeczach - zaśmiała się Judy. - O tych
milionach drobiazgów, których potrzebujemy, a których istnienie uważamy za
całkiem naturalne.
- Tak - odezwał się ktoś z grupy MacArana. - O kosmetykach zawsze myślałem
jako o czymś bez czego właściwie człowiek może się obyć. A tu Marcia Cameron
powiedziała, że pracuje nad kremem do twarzy i jest on częścią priorytetowego
programu. Gdy spytałem, po co, wytłumaczyła, że na planecie z taką ilością śniegu i
lodu krem jest niezbędny, aby utrzymać skórę w dobrym stanie. Każde pęknięcie grozi
infekcją.
Judy uśmiechnęła się.
- Naturalnie, teraz choćby gorączkowo szukamy substytutu mączki kukurydzianej,
żeby zrobić z niego puder dla niemowląt. Dorośli mogą używać talku, którego tu nie
brakuje, ale gdyby dzieci się tego nawdychały, mogłyby mieć kłopoty z płucami. %7ładne
z miejscowych ziaren ani orzechów nie daje się zemleć wystarczająco drobno. Mąka
nadaje się do jedzenia, ale nie jest dość chłonna dla delikatnych niemowlęcych pupek.
- Czy to będzie pilne, Judy? - wtrącił się MacAran.
Wzruszyła ramionami.
- Na Ziemi miałybyśmy z Camillą około dwóch i pół miesiąca do rozwiązania, a
dziewczyna Alastaira, Alanna, idzie niemal równo z nami. Następnego rzutu
należałoby się spodziewać miesiąc pózniej, ale tu... no, cóż, zgaduj, kto może. - I
cichszym głosem dodała: - Wygląda na to, że zima przyjdzie wcześniej. Opowiedz mi,
co dzisiaj znalezliście.
- Ziemię fulerską - odrzekł - albo coś tak podobnego, że nie można tego odróżnić
od ziemi fulerskiej.
Widząc, że nic z tego nie rozumie, dodał tonem wyjaśnienia:
- Używa się tego do produkcji tkanin. Mamy niewielkie zapasy sierści zwierzęcej,
przypominającej wełnę, z rogokrólików, których jest dużo i które można hodować na
farmie, ale dzięki ziemi fulerskiej łatwiej będzie wyprodukować i zdekatyzować
tkaniny.
- Niech mnie licho, nigdy nie wpadłabym na pomysł, żeby pytać geologa o
produkcję tkanin - wykrzyknęła Janice.
- Jeśli o to chodzi, większość nauk jest ze sobą powiązana - zauważyła Judy. - Na
Ziemi wszystko było tak wyspecjalizowane, że o tym zapomnieliśmy. - Jednym
haustem dopiła herbatę. - Rafe, czy wracacie do Bazy?
Potrząsnął głową.
- Nie. Wracamy do lasu, a możliwe, że i w góry, tam, gdzie byliśmy za pierwszym
razem. Może w wysokich partiach znajdziemy strumienie? Dlatego jest z nami doktor
Fraser, który zamierza odnalezć dalsze ślady istot widzianych przez nas w czasie
pierwszej wędrówki i zdobyć więcej informacji na temat poziomu ich cywilizacji.
Wiemy już, że budują mosty od drzewa do drzewa. Jeszcze nie próbowaliśmy na nie
wchodzić, ponieważ są oni znacznie od nas lżejsi. Nie chcielibyśmy ani ich
przestraszyć, ani zniszczyć ich artefaktów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]