RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przestrzegał przed nią Billa? A jeśli tak, to dlaczego? Dla jej
dobra czy ze względu na samego Billa?
Ogarnęły ją smutek i gorycz, że Luke może w ten sposób
zniechęcać jej brata, ponieważ sam interesuje się młodą lekarką.
Miała jednak nadzieję, że to nieprawda. W przeszłości umówił
się kilka razy z Imeldą. No i co z tego? Miał prawo. To, co robił
kiedyś, nie ma żadnego związku z nią, Julią.
Przez te kilka minut, gdy była zajęta swymi myślami,
panowie zaczęli przyjacielską pogawędkę o medycynie i
zaletach dużych szpitali, takich jak Princes, o ich przewadze nad
małymi szpitalikami. Napięcie między nimi zniknęło. Mogła się
tylko domyślać, że istotnie na chwilę się pojawiło.
Wybrana przez Luke'a restauracja znajdowała się w Has-
lemere, dwadzieścia pięć minut jazdy samochodem z Princes.
Była niewielka, ale urządzona z dużym smakiem. Wnętrze
zdobiły aksamitne zasłony, a stoliki, ukryte w przytulnych
lożach, zapewniały prywatność. Jak Julia się spodziewała, w
powietrzu unosiła się woń aromatycznych przypraw. Zapach
ziół uderzał już w drzwiach.
- Robią konkurencję twoim perfumom, Julio - wyszeptał jej
Luke do ucha, gdy kelner prowadził ich do stolika.
Wskazując krzesło, Luke położył dłoń na jej talii. Julia z
trudnością ukryła dreszcz, jakim przejął ją jego dotyk. Obecność
Billa, który szedł z tyłu, kazała jej się opanować. Była jednak
przekonana, że brat odgadł już, co skłania ją do widywania się z
Lukiem. Nie mógł nie zauważyć rodzącej się między nimi
sympatii.
Kelner podał im trzy elegancko oprawione karty dań. Julia,
jako wegetarianka, przyzwyczajona do ograniczonej możliwości
wyboru, z radością powitała długą listę potraw jarskich. Głośno
wyraziła swe zadowolenie z różnorodności sosów i rodzajów
makaronu, które można było zamówić.
RS
56
- Mają tu więcej dań niż w innych włoskich restauracjach -
powiedziała, uśmiechając się do Luke'a.
Jego oczy zdawały się dziś zielone. Sposób, w jaki na nią
patrzył, świadczył, że jest zadowolony ze sprawienia jej
przyjemności. Co chwilę ich spojrzenia się spotykały. Przez
moment obojgu zdawało się, że są sami.
- Wybrałem to miejsce specjalnie dla ciebie - wyznał cicho.
Jego głos zabrzmiał miękko, prawie jak szept. Julia nerwowo
spojrzała na brata, ale ten był pochłonięty czytaniem menu i
chyba nie zwracał uwagi na siostrę i Luke'a.
- Dziękuję, że tak się o mnie troszczysz - odpowiedziała
łagodnie.
- Nie ma za co. - Wyprostował się i patrzył na nią znad karty.
- Nie spiesz się z zamówieniem. Wybierz coś naprawdę
specjalnego.
- Va bene... - Postanowiła popisać się swoją wątpliwą
znajomością włoskiego i udała zamyślenie. - Coś... Coś...
bellissimo.
- Tak, jesteś bellissima. - Luke rzucił okiem na Billa i pochylił
się nad stołem. - Jesteś naprawdę piękna.
Julia ucieszyła się, że światło w restauracji było
przyciemnione, bo słysząc ten komplement, spłonęła
rumieńcem.
- Wezmę wegetariańskie gnocchi - zakomunikowała już
normalnym głosem. - W pomidorowym sosie.
- A na przystawkę?
- Hm... Chleb czosnkowy, to znaczy, jeśli...
- Jeśli ja też to wezmę?
- Właśnie.
Roześmiali się. Oboje doskonale zrozumieli aluzję. W tym
momencie odezwał się Bill. Julia i Luke nie byli pewni, czy
słyszał ich dość swobodną wymianę zdań.
RS
57
- To prawdziwy przybytek Epikura. Mój dobroczyńco,
poproszę chleb czosnkowy na przystawkę, a potem polpettini ze
smażonymi jarzynami - powiedział.
- Polpettini! - zdziwiła się Julia.
- Pulpeciki, moja kochana ignorantko - zażartował brat. - Ale
tylko Włosi umieją je tak przyrządzać, i ten sos... Mmm... -
Udał, że oblizuje końce palców.
- Cóż - odezwał się Luke, z uśmiechem słuchając rozmowy
rodzeństwa. - Chyba namówiłeś mnie na te polpettini.
Myślę, że są... - wydął usta, podobnie jak Bill, i dotknął warg
czubkami palców, patrząc przy tym na Julię - wyśmienite.
Julia zarumieniła się jeszcze bardziej. Znowu to robi,
pomyślała, znów flirtuje ze mną. Zachowuje się tak
prowokująco, jak tylko jest to możliwe w obecności trzeciej
osoby. Posłała mu nieśmiały uśmiech. Skinął lekko głową, a
szarozielone oczy zalśniły radością.
- A teraz pora na wybór wina - oświadczył. - Do dań, które
wybraliśmy, nie ma chyba nic lepszego niż włoskie wino
domowe. To, które podają tutaj, jest wyjątkowo dobre. Tak
twierdzi mój przyjaciel, który jest znawcą win. Odpowiada
wam?
Rodzeństwo zgodnie pokiwało głowami.
- Zwietnie - ucieszył się Bill.
- Ja też się zgadzam - odparła Julia, wiedząc, że tak czy owak,
dziś upiłaby się nawet wodą mineralną.
Posiłek okazał się wyśmienity. Bill zabawiał ich dywagacjami
na temat swoich szans otrzymania posady w Princes. Julia i
Luke uczestniczyli w rozmowie, ale najchętniej siedzieliby po
prostu i patrzyli na siebie. Oboje mieli cichą nadzieję, że
rzucane od czasu do czasu uwagi pozwolą im zachować pozory.
Oczywiście w końcu rozmowa zeszła na tematy medyczne,
choć na samym początku kolacji uzgodnili, że ten temat jest
zakazany. Bill zaczął mówić o jaskrze i coraz efektywniejszych
metodach leczenia tego schorzenia.
RS
58
- Czy zgłaszają się do was pacjenci uskarżający się na kłujące
bóle obydwu oczu, którzy sądzą, że są one spowodowane
zewnętrznymi urazami? - spytał.
- Tak, od czasu do czasu. Zwykle udaje się nam postawić
trafną diagnozę, zanim przyjdzie specjalista z okulistyki.
Staramy się wyjaśnić, że jaskra powstaje w wyniku rosnącego
ciśnienia w oku, które powoduje niszczenie nerwów.
Zapewniamy, że jest to uleczalne przy pomocy leków lub
zabiegu chirurgicznego, jeśli oczywiście odpowiednio wcześnie
zostanie zdiagnozowane. Na szczęście większość ludzi, którzy
się do nas zgłaszają, cierpi na te okropne bóle po raz pierwszy.
Czasem ktoś przyznaje, że już wcześniej bolały go oczy. W
takich wypadkach mamy do czynienia z bardziej zaawansowaną
jaskrą - odpowiedział Luke.
- Czy to nie szkoda, że tyle ludzi żyje z różnymi bólami na co
dzień, chociaż w wielu przypadkach wcześniejsze rozpoznanie
mogłoby doprowadzić do szybszego i całkowitego wyleczenia?
- Taka już jest natura ludzka - odparła Julia. - Wy, lekarze,
bylibyście zdziwieni, wiedząc, jak niechętnie ludzie zgłaszają
się po pomoc. Przychodzą dopiero wtedy, kiedy nie mogą już
wytrzymać, a wówczas wy wypominacie im długie
lekceważenie choroby. Nie powinniście jednak tego robić, bo
niektórzy walczą o swoje zdrowie. A biorąc pod uwagę długie
listy pacjentów czekających na przyjęcie do szpitali, całe
szczęście, że większość ludzi nie przybiega do nas co pięć
minut, żądając natychmiastowego leczenia.
- Przemówiła wyrocznia - zażartował z siostry Bill.
- Ale jest w tym dużo prawdy - bronił ją Luke, nie starając się
nawet ukryć podziwu dla słów Julii.
- Wybaczcie mi, ale muszę was na chwilę opuścić. Wzięła
torebkę i odeszła od stolika. Kiedy wróciła pięć minut pózniej,
Billa nie było.
- Starałem się zatrzymać go jeszcze na kawę - wyjaśnił Luke -
ale twardo odmówił, twierdząc, że wezmie taksówkę.
RS
59
Koniecznie chciał przejrzeć kilka tekstów przed jutrzejszym
spotkaniem.
- Bzdury - skwitowała Julia. - Siedział nad swoimi papierami
całe popołudnie. Co jeszcze może z nich wyczytać do jutra?
Poza tym to rozmowa, a nie egzamin.
- To samo mu mówiłem, ale się uparł. Gdybym nie znał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl