[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nowego Jorku.
Katie poczuła, że serce w niej zamarło. Jej ekscytacja
ulotniła się bez śladu. Jack wyjeżdża. Czy jeszcze kiedyś go
zobaczy?
- Dziękuję za wszystko - rzekł Franklin. Obaj mężczyz
ni uścisnęli sobie dłonie. - Rozumiem już, czemu tak lubisz
to miasto.
Jack pożegnał się z burmistrzem, a potem odwrócił się
do Katie, nawet nie próbując podać jej ręki.
- %7łegnaj, Katie - rzucił z oschłym skinieniem głowy.
- Dziękuję ci - wymamrotała.
I wyszedł.
Katie siedziała osłupiała. Jack wykupił sieć supermarke
tów Bermana.
Uratował miasto za pomocą milionów dolarów pocho
dzÄ…cych z jego prywatnego konta.
Kocham cię", powiedział jej. Zawsze cię kochałem".
I nagle wizja życia bez Jacka rozpadła się na kawałki, za
stąpiona przez zupełnie inny obraz.
Reilly przed laty wyjechał z Newport Falls właśnie dla
tego, że ją kochał. Obawiał się, że jeśli nawiążą romans, za
nim będą do tego gotowi, sprowadzą na siebie katastrofę.
Więc czekał na nią i pracował ciężko, by zapewnić im oboj
gu lepsze życie. A jak odpłaciła za jego poświęcenie? Poślu
biła jego najlepszego przyjaciela. To ona wówczas ich zdra
dziła, nie on.
Teraz zaś znów popełnia ten sam błąd.
Za wszelkÄ… cenÄ™ 311
Nagle przestało mieć znaczenie, czy pozostanie w New
port Falls. To przestanie być jej dom, o ile nie będzie go
dzieliła z Jackiem. Jedna chwila z nim jest warta więcej niż
całe życie w cierpieniu bez niego. Podąży za głosem serca,
które tym razem mówiło jej to samo co głos rozsądku. Za
wszelką cenę musi żyć z Jackiem.
- Ja... ee... za chwilę wrócę - wymamrotała i bez płasz
cza wybiegła z gabinetu, ścigając mężczyznę, którego za
wsze kochała.
Wypadła na dwór, ubrana tylko w golf i wełnianą spód
nicę, nie zwracając uwagi na mróz. Spostrzegła Jacka w per
spektywie ulicy,
Puściła się biegiem, poślizgnęła na zamarzniętej kałuży
i złapała równowagę, przeklinając niepraktyczne czółenka.
- Jack! - krzyknęła.
Odwrócił się, zdumiony widokiem biegnącej ku niemu
Katie.
- Zabierz mnie z sobą - zawołała.
Znów się poślizgnęła, lecz tym razem wpadła w jego ra
miona. Upuścił teczkę i podtrzymał ją.
- Co takiego? - zapytał.
Mocny podmuch wiatru obsypał ich śniegiem.
- Kocham cię - zawołała. - Zawsze cię kochałam. Pragnę
być z tobą. I wszystko mi jedno, czy będę musiała się stąd
wyprowadzić.
- O czym ty mówisz?
- Wez mnie z sobÄ… do Londynu.
- Do Londynu? - powtórzył. Spojrzał na nią dziwnie
i powiedział poważnym tonem: - To niemożliwe.
312 Margaret Allison
A więc spózniła się. Jack się rozmyślił.
- Ale dlaczego? - spytała.
- Ponieważ nie jadę do Londynu - odparł z uśmiechem.
Nie od razu zrozumiała.
- Przecież w tym artykule napisano, że jutro wyjeżdżasz.
%7łe to twoja życiowa szansa.
- W artykule w Wall Street Journal"? Napisano go, za
nim zjawiłaś się ponownie w moim życiu, tylko dopiero te
raz wydrukowano.
Katie była tak ogromnie zaskoczona, że nie mogła wy
mówić słowa.
- Czy właśnie o to ci chodziło wczoraj wieczorem? - za
pytał. - Myślałaś, że cię opuszczę?
Katie odwróciła wzrok.
- Czemu się nie ubrałaś? - spytał, zdejmując swój płaszcz.
- Spieszyłam się.
- Jak mogłaś myśleć, że odejdę bez słowa? - rzekł, przy
ciągając ją do siebie i otulając ich oboje płaszczem. - Czemu
ze mną o tym nie porozmawiałaś?
- Ponieważ sądziłam, że to nieuniknione. Kiedyś kocha
łeś mnie, a jednak opuściłeś, więc dlaczego teraz miałoby
być inaczej?
- Wszystko się zmienia. Nie jesteśmy już nastolatkami. -
Westchnął. - Jednak wciąż czeka nas kilka bardzo trudnych
decyzji.
- Przeniosę się do Nowego Jorku - powiedziała szybko.
- ChcÄ™ tego, naprawdÄ™.
- Katie, nie chcę, żebyś wyjeżdżała z Newport Falls.
Pomyślała, że serce zaraz jej pęknie.
Za wszelkÄ… cenÄ™ 313
- Dlaczego?
- Bo oboje wiemy, że nie potrafiłabyś żyć nigdzie indziej.
- Ale ja chcę być z tobą. Muszę.
Jack stał nieruchomo.
- Czuję twoje serce - powiedział. - Czuję, jak bije.
Objęła go, położyła dłoń na jego piersi i poczuła miaro
wy rytm jego serca.
- A ja czuję twoje - szepnęła.
- To serce należy do ciebie, Katie. Zawsze należało.
Spojrzała na niego i uśmiechnęła się.
- Więc mogę wrócić z tobą do Nowego Jorku?
Potrząsnął głową.
- Nie.
Jej uśmiech przygasł.
- Dlaczego nie?
- Ponieważ mam lepszy pomysł.
- Jaki?
- Może ja powinienem się tu przeprowadzić.
Katie nie wierzyła własnym uszom. Czy Jack mówił
o przeprowadzce do Newport Falls?
- Mam coś dla ciebie - powiedział. - Sięgnij do mojej
kieszeni.
Usłuchała i wyjęła małe czerwone pudełeczko.
- Co to jest?
- Chciałem ci to dać wczoraj wieczorem.
Drżącymi rękami otworzyła wieczko i ujrzała diamento
wy pierścionek w kształcie serca z dwoma rubinami.
- Należał do mojej babki - powiedział Jack. - Odkąd pa
miętam, chciałem ci go ofiarować.
314 Margaret Allison
Narzucił jej swój płaszcz na ramiona. Potem uklęknął na
samym środku głównej ulicy.
- Katie Devonworth - rzekł, wkładając jej pierścionek na
palec - czy zostaniesz moją żoną?
Spojrzała na pierścionek. Zawsze marzyła o tej chwili,
lecz nie wyobrażała sobie mocy uczucia, które przeniknęło
ją, napełniając ciepłem jej serce.
- Tak - usłyszała swój głos.
Wstał i pocałował ją. Osunęła się w jego ramiona, przyj
mując tę miłość bez zastrzeżeń.
- Jedzmy do domu - powiedział głosem schrypniętym
z emocji.
- Do domu?
- Myślę, że pomieścimy się oboje w tym twoim wielkim
starym domostwie, prawda? - Katie uśmiechnęła się, znów [ Pobierz całość w formacie PDF ]