RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przygryzła dolną wargę. - Nie pomyślałam o tym, że może byłoby uprzejmiej zaczekać z tym,
aż skończymy rozmawiać z rodzicami Lowiego.
Jacen wzruszył ramionami i zamknął oczy. Usiłował się skupić na wszystkim, co go
otaczało, mając nadzieję, że może zrozumie znaczenie chociaż pojedynczych wyrazów.
Stwierdził jednak, że jeżeli aż pięcioro Wookiech naraz rozmawia, rycząc, warcząc, wyjąc i
szczekając, prawie nie sposób zrozumieć ani słowa z ich rozmowy. Powoli wypuścił
powietrze i postarał się odprężyć. Zamierzał posłużyć się Mocą, żeby stwierdzić, czy może w
ten sposób odgadnąć przynajmniej sens dyskusji.
Zza okien dobiegł go cichy szmer ciepłego popołudniowego deszczu zapuszczającego
delikatne palce między liście majestatycznych wroszyrów. W jadalni wszakże nadal
krzyżowały się dzwięki podobne do odgłosów trwającej bitwy, choć od czasu do czasu także
mieszające się z takimi, które chłopiec dobrze znał i nawet trochę rozumiał. Wyczuwał, że w
tych słowach kryje się radość i oczekiwanie; nadzieja i troska. Poczuł...
Poczuł na ramieniu dotknięcie włochatej ręki. Zaskoczony, uniósł głowę i zobaczył
siostrę Lowiego wyciągającą ku niemu talerz z porcją smażonego mięsa i świeżych jarzyn.
Widząc, że chłopiec spogląda na nią, Sirra wydała uprzejme, ale dziwaczne szczeknięcie.
- Blasterowe błyskawice! - odezwał się szybko Jacen. - Bardzo przepraszam, ale czy
to wszystko dla mnie?
Rozbawiony Lowie sapnął, po czym zatoczył ręką zamaszysty łuk, chcąc pokazać, że
wszyscy inni siedzący przy stole zostali już obsłużeni. Na talerzach, ustawionych przed
każdym Wookiem, widniały wielkie porcje świeżego mięsa i stosy surowych jarzyn. Jaina
miała na talerzu mniej więcej to samo, co brat, a Tenel Ka podano mieszaninę jarzyn i
mięsiw, zarówno surowych, jak i gotowanych. Chłopiec z niejakim rozbawieniem stwierdził,
że apetyt dziewczyny pozwala jej spożywać posiłki charakterystyczne dla obu tak różnych
światów: prymitywnej Dathomiry i wyrafinowanego Hapes. Kallabow i Mahraccor musieli
się napracować, pragnąc zadowolić kulinarne gusty wszystkich gości. Jacen przyjął talerz z
rąk Sirry, po czym podziękował.
Kiedy wszyscy Wookie umilkli i w oczekiwaniu popatrzyli na Lowbaccę, ten
wyciągnął jedną rękę nad swoim talerzem z jedzeniem i wydał półgłosem kilka krótkich
jękliwych dzwięków. Jacen rozpoznał parę wygłaszanych w charakterze dziękczynienia słów
okolicznościowej mowy Wookiech, które tak często słyszał z ust Lowbaccy.
Następnie Lowie wstał, uniósł wysoko ręce i odgiął na boki dłonie z wyciągniętymi
palcami, jakby chciał stworzyć ochronny liściasty baldachim nad głowami swoich bliskich i
przyjaciół, po czym powtórzył to samo krótkie przemówienie. W odpowiedzi jego matka
wydała przeciągły żałosny skowyt.
Po chwili jednak i Wookie, i ludzie rzucili się na jedzenie, jakby nie mieli w ustach
przyzwoitego posiłku od co najmniej kilku tygodni.
Następnego dnia Jaina z powątpiewaniem spojrzała na długą listę części, którą Em
Teedee przepisał do jej elektronicznego notatnika, i mruknęła coś wymijająco. W
przestronnym pokoju młodego Wookiego, wydrążonym w części pnia ogromnego wroszyra,
siedzieli obok niej Jacen i Tenel Ka. Lowie odłączył przewody od diagnostycznego panelu,
ukrył je znów w środku obudowy małego androida, po czym z trzaskiem zamknął pokrywę
kryjącą jego wnętrze. Tymczasem Chewbacca korzystając z faktu, że Jaina i Lowie
współpracowali ze sobą, by ustalić listę uszkodzonych podzespołów  Zcigacza Cieni ,
wyprawił się na drugi kraniec planety. Zamierzał odwiedzić pozostałych członków rodziny, z
którymi nie widział się od dłuższego czasu.
Za otwartym oknem spadło kilka ostatnich kropli kolejnej przelotnej ulewy. Młodym
rycerzom Jedi towarzyszyła Sirra, raz po raz przygładzając sterczące włosy przystrzyżonej
sierści. Zapewne siostra Lowiego nie chciała pozostawać sama, ale siedziała, właściwie nie
biorąc udziału w rozmowach.
- Popatrz na to, Lowie - odezwała się Jaina, unosząc i obracając ekran notatnika.
Młody Wookie zaczął czytać listę zniszczonych części, a kiedy skończył, zaryczał i
pogrążył się w zadumie. Jacen i Tenel Ka podeszli bliżej, aby także zapoznać się z wykazem.
Chłopiec błysnął zębami, obdarzając siostrę figlarnym uśmiechem.
- Aż trudno uwierzyć, żeby jedna malutka burza jonowa mogła wyrządzić tyle szkód,
hmmm?
Jaina spiorunowała go spojrzeniem.
- Gdyby twój puszysty pieszczoch nie zżarł całej izolacji z przewodów...
- Hej, to niesprawiedliwe! - zawołał urażony Jacen. - Nawet o nim nie wiedziałem,
zanim wystartowaliśmy z Yavina Cztery.
Chłopiec wyjął puchate stworzenie z prowizorycznej klatki, którą sporządził dla
samicy i jej młodych. Mały ośmionogi gryzoń wydawał się bardzo zadowolony z nowego
gniazda.
- Nie chciałaś wyrządzić żadnych szkód - powiedział. - Prawda, Jonko?
Zbliżył nastroszoną puszystą kulkę do twarzy i pieszczotliwie pogładził palcem
grzbiet stworzenia. Samica cichutko zapiszczała. Chłopiec zamierzał uwolnić gryzonia, kiedy
wszyscy wrócą na Yavin Cztery, ale na razie chciał troszczyć się o niego, jak umiał najlepiej.
- To nie była wina Jacena - odezwała się łagodnie Tenel Ka. - A przypisywanie winy
stworzeniu do niczego nas nie zaprowadzi.
Jaina wzruszyła jednym ramieniem.
- Ta-a, wiem - przyznała. - Przepraszam. Tylko nie pozwólcie, żeby Chewie, kiedy
wróci wieczorem, zobaczył to paskudne małe zwierzę.
Lowie zwrócił notatnik Jainie i okazując dużą pewność siebie, krótko warknął.
- Pan Lowbacca jest niemal pewien, że w miejscowym zakładzie produkcyjnym
zdobędziemy większość umieszczonych na liście podzespołów, albo przynajmniej zamówimy
wykonanie odpowiednich urządzeń zastępczych - przetłumaczył usłużnie Em Teedee.
Jaina poczuła, że w jej serce wstępuje nadzieja.
- Chodzi ci o zakład produkcyjny, w którym pracują twoi rodzice?
- Blasterowe błyskawice! - wybuchnął nagle Jacen. - Czy jesteś pewien? Ten wykaz
zawiera przecież bardzo dużo pozycji. A co właściwie wytwarza się w tej fabryce?
Lowie wykonał trudny do określenia gest, po czym ryknął coś w odpowiedzi.
Chłopiec mniej więcej przeczuwał, co odrzekł jego kosmaty przyjaciel.
- W zakładzie, w którym są zatrudnieni rodzice pana Lowbaccy, jak również
większość innych mieszkańców tego drzewnego miasta - zapiszczał miniaturowy android -
produkuje się różne skomplikowane podzespoły komputerowe, stosowane w transporcie i
telekomunikacji.
Jaina nadstawiła uszu, oczyma wyobrazni widząc fabrykę wypełnioną egzotycznymi i
niesamowicie złożonymi podzespołami i urządzeniami.
- Na przykład jakie? - zainteresował się Jacen, umieszczając Jonkę z powrotem w
prowizorycznej klatce. Mały gryzoń natychmiast sprawdził, czy potomstwu nie stało się nic
złego, po czym zaczął myszkować po wymoszczonym gniezdzie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl