RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzenie, ale cala chwała należy się naszym przodkom.
Plutarch, 46-120
Kathryn mówiła prawdę. Drew starannie złożył
dokument i schował go do koperty. Często oskarżał
ojca o brak odpowiedzialności, a teraz przekonał się,
że George Ramsey, piętnasty markiz Templeston,
dobrze zadbał o przyszłość Kita i jego matki. Zapis,
którego dokonaÅ‚ na rzecz nieÅ›lubnego syna i ko­
chanki, Å›wiadczyÅ‚ o gÅ‚Ä™bokim uczuciu i godnej po­
dziwu przezorności.
Zgodnie z jego ostatniÄ… wolÄ…, spisanÄ… przed dwo­
ma laty, wiÄ™kszÄ… część majÄ…tku, ruchomoÅ›ci i nieru­
chomoÅ›ci zwiÄ…zane z tytuÅ‚em markiza oraz posia­
dłości należące do hrabiego Ramsey, wicehrabiego
Birmingham i barona Selby, dziedziczył szesnasty
markiz, a po jego śmierci - siedemnasty.
WyjÄ…tek stanowiÅ‚ Swanslea Park. WchodzÄ…ce w je­
go skÅ‚ad ogrody, domy dzierżawców i ziemia należa­
ły teraz w całości do najstarszego syna, natomiast
główny budynek miał przypaść w udziale prawowi-
52
tym spadkobiercom lub potomkom Andrew Ram-
seya albo Kathryn Markinson Stafford, którzy będą
wspólnie nim dysponować do czasu, aż ich spadko­
biercy albo potomkowie osiÄ…gnÄ… dojrzaÅ‚ość. JeÅ›li An­
drew Ramsey i Kathryn Markinson Stafford nie zo­
stawią prawowitych spadkobierców, rezydencja,
ogrody, domy dzierżawców i pastwiska przejdą po ich
śmierci na własność koła łowieckiego Trevingshire.
Wdowi domek i park otaczajÄ…cy Swanslea otrzy­
muje do wyłącznego użytku Kathryn, a po jej
Å›mierci obie nieruchomoÅ›ci przejdÄ… pod zarzÄ…d fun­
duszu powierniczego opiekujÄ…cego siÄ™ majÄ…tkiem
legalnych spadkobierców albo potomków Andrew
Ramseya lub Kathryn Markinson Stafford. Ponad­
to nowy markiz Templeston przeznaczy dziesięć
tysiÄ™cy funtów rocznie na utrzymanie wspólnie za­
rządzanej posiadłości i wdowiego domku.
Choć George Ramsey uznaÅ‚ Kita za swojego sy­
na i spadkobiercÄ™ uprawnionego do dziedzicznych
tytułów, wykluczyÅ‚ możliwość przejÄ™cia przez nie­
go Swanslea Park na własność.
Kodycylu, o którym wspomniał Martin Bell, nie
było w kopii testamentu przechowywanej w sejfie.
Markiz wyznaczył hojną roczną pensję Kitowi,
Kathryn oraz innym swoim kochankom i ich dzie­
ciom, które narodzÄ… siÄ™ w ciÄ…gu dziewiÄ™ciu miesiÄ™­
cy od jego śmierci. Drew przeczesał dłonią włosy
i zmarszczył czoło. Ciekawe, jak miałby rozpoznać
te kobiety albo ich potomstwo. Mógł jedynie liczyć
na to, że zmarły dołączył ich listę do kodycylu.
Zgodnie z testamentem Andrew został jedynym
53
prawnym opiekunem wszystkich dzieci ojca z wy­
jątkiem Kita, co do którego wszelkie decyzje musiał
podejmować wspólnie z Kathryn. Nie mógł zabrać
chÅ‚opca z domu ani z nim podróżować bez jego mat­
ki lub jej zgody, podobnie jak zatrudniać i zwalniać
opiekunek, guwernantek ani nauczycieli. Nie mógł
wysłać przyrodniego brata do szkoły z internatem
bez porozumienia z Kathryn, a także zaaranżować
mu małżeństwa.
Kit był podopiecznym nowego markiza i jego
dziedzicem, ale George Ramsey zadbał o to, żeby
Andrew musiaÅ‚ we wszystkich sprawach dotyczÄ…­
cych chłopca naradzać się z jego matką.
Kathryn z kolei nie mogÅ‚a zabronić Drew spÄ™dza­
nia czasu z Kitem ani w jakikolwiek sposób utrud­
niać mu z nim kontaktów. Wolno jej byÅ‚o wpraw­
dzie zatrudnić i zwolnić każdą nianię, guwernantkę
lub nauczyciela bez zgody markiza Templeston, ale
nie mogła wysłać syna do szkoły z internatem. Nie
miała jedynie prawa głosu w kwestiach finansowych
i zwiÄ…zanych z dziedzicznymi tytuÅ‚ami; ostatnie sÅ‚o­
wo należaÅ‚o do Drew. W razie Å›mierci matki jedy­
nym opiekunem Christophera do czasu osiągnięcia
przez niego peÅ‚noletnoÅ›ci zostawaÅ‚ Andrew Ram­
sey. Gdyby on umarł, zanim chłopiec dorośnie,
opiekę nad nim powinna sprawować Kathryn
wspólnie z zaufanym doradcą George'a, Martinem
Bellem lub wyznaczonÄ… przez niego osobÄ….
Drew westchnął głęboko. Jeszcze przed godziną
żył w błogiej nieświadomości, a tu raptem dowiedział
siÄ™ o istnieniu przyrodniego brata, podopiecznego
54
i dziedzica w jednej osobie. Jakby tego było mało,
w jego życiu znowu pojawiÅ‚a siÄ™ Kathryn, choć my­
Å›laÅ‚, że już nigdy siÄ™ nie spotkajÄ…. W dodatku wyglÄ…­
dało na to, że los po raz drugi ich ze sobą związał.
Wstał z masywnego skórzanego fotela i podszedł
do ściany. Schował testament do sejfu i nastawił
szyfr. WieszajÄ…c z powrotem obraz przedstawiajÄ…­
cy ulubionego wierzchowca drugiego hrabiego
Munnerlyn, uśmiechnął się do siebie. Przodek jego
matki widać miaÅ‚ poczucie humoru, skoro uwiecz­
nienie zwierzęcia zlecił za sowitą zapłatą Holbeino-
wi; słynny nadworny malarz lubił malować damy
do złudzenia przypominające konie.
- Kółko graniaste, czworokanciaste. Kółko nam
się połamało, a my wszyscy bęc!
Odgłosy zabawy dobiegające z ogrodu zmąciły
ciszę gabinetu. Ramsey podszedł do okna, uchylił je
lekko i oparł się o framugę.
Na trawie przy labiryncie strzyżonych żywopÅ‚o­
tów leżeli Kathryn i Kit. W pewnym momencie
chłopiec pisnął z radości i zaczął fikać koziołki.
- Patrz na mnie, mamo.
- PatrzÄ™, kochanie.
Drew uśmiechnął się, gdy Kathryn zaczęła bić
synkowi brawo.
- Teraz twoja kolej, mamusiu.
Wren potrząsnęła głową.
- Pokażę ci, jak to się robi - zawołał Kit.
WykonaÅ‚ kolejnego fikoÅ‚ka, ale matka znowu po­
kręciła głową.
- ProszÄ™!
5:5 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl