X

RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dlaczego w łodzi wiosła kamienne rozbite i nie ten w niej pły-
nie, czyja to łódz? Nie z moich ludzi ten, który się zbliża. Spo-
glądam nań z prawa, spoglądam z lewa, patrzę na niego i poznać
nie mogę, patrzę na niego i pojąć nie mogę, patrzę na niego i nie
wiem, kim jest. Czego serce jego żąda ode mnie?
Przybili do brzegu.
Utnapiszti rzecze do Gilgamesza:
Kim jesteś? Powiedz mi swe imię.
Otwarł usta Gilgamesz i rzecze, dalekiemu Utnapiszti odrzekł
Gilgamesz:
Jam jest Gilgamesz, takie moje imię, przybyłem z Uruku,
z domostwa Anu.
Rzekł doń Utnapiszti, do Gilgamesza:
Czemu lica twoje wpadły, twarz w dół przygięta, serce smutne,
oblicze skonane? Czemu w łonie twoim rozpacz i takiemu, co
w daleką drogę odszedł, z twarzyś podobny, skwar i mróz czoło
twoje spiekły i za płodem wiatru aż tu przybyłeś?
Dalekiemu Utnapiszti rzecze Gilgamesz:
Jakże mi lic nie mieć wpadłych, twarzy przygiętej, serca smut-
nego, skonanego oblicza? Jak rozpaczy nie mieć w łonie, jak ta-
kiemu, co w daleką drogę odszedł, nie być podobnym, jak czoła
skwarem i mrozem spiekłego nie mieć, jak za płodem wiatru nie
biec aż tutaj ? Mój przyjaciel i braciszek młodszy, gońca osłów
górskich, lampartów stepu, Enkidu, mój młodszy braciszek,
gońca osłów górskich, lampartów puszczy, z którym wszystko
zwyciężaliśmy, w góry wkraczaliśmy, warowny gród zdobyliśmy,
razem jąwszy bykołaka ubiliśmy, w lesie cedrów mocarnego
Humbabę zgubiliśmy, lwy w przełęczach górskich księżycowi
pobiliśmy, przyjaciel, którego tak miłowałem, z którym wszy-
stkie trudy dzieliłem, Enkidu, przyjaciel ukochany, z którym
wszystkie trudy razem przeszedłem: los go dopadł człowiekowi
sądzony! W los ludzki odszedł! Po dniach i po nocach nad nim
płakałem, do grobu składać go nie kazałem: czy na głos mój nie
wstanie przyjaciel? Sześć dni przeszło, siedem nocy minęło,
aż się w nosie jego czerwie zalęgły. Przeraziła mnie twarz mego
druha, zląkłem się zgonu, nie masz dla mnie żywota, jakoby
rozbójnik stepy przebiegam, sprawa mego przyjaciela na mnie
spoczywa. Po drodze dalekiej stepy przemierzam, sprawa mego
przyjaciela, Enkidu, wciąż mnie przygniata, po drogach dale-
kich w stepie się błąkam! Jakże mi to zmilczeć, jak spokój zna-
lezć? Ukochany przyjaciel mój stał się ziemią, Enkidu, przy-
jaciel miły, w ziemię się zmienił! Czyż i ja nie umrę, czy też nie
legnę, ażebym po wieki wieków już nie wstał?
Dalekiemu Utnapiszti prawi Gilgamesz:
Iżby dojść do ciebie, daleki Utnapiszti, iżby cię ujrzeć, o któ-
rym wieść krąży, błądziłem długo, wszystkie kraje przeszedłem,
trudne góry pokonałem, przez morza wszelakie się przeprawi-
łem, nie syciłem snem słodkim oblicza, dręczyłem się czuwa-
niem, ciało swe smutkiem napełniałem. Jeszczem do szafarki
boskiej nie dotarł, już odzienie zdarłem. Zabijałem niedzwiedzie,
hieny, lwy, lamparty i tygrysy, jelenie i sarny, dzikie bydło
i zwierzynę stepową, jadłem ich mięso, ciało swe skórą ich okry-
wałem, na mój widok drzwi zaparła szafarka. Smołą i dziegciem
żerdzie pomazałem, na łodzi płynąwszy wody nie tknąłem, do
ciebie przybyłem, Utnapiszti, iżbym cię o życie i śmierć zapytał.
Rzekł doń Utnapiszti, do Gilgamesza:
Pełen rozpaczy jesteś, Gilgameszu, w ciele uczyniony boskim
i ludzkim. Jakim cię stworzyli ojciec z matką, taki twój los i twoja słabość.
Czy ci w zgromadzeniu bogów krzesło wzniesiono?
Czy składano tobie ofiary z masła?
Dalej mówiąc z Gilgameszem tak rzekł do niego, tak wieści
jemu Utnapiszti:
Człowieka sroga śmierć nie szczędzi. Czy na zawsze domy
wznosimy? Czy na zawsze pieczęć odciskamy? Czy na zawsze
bracia dzielą dziedzictwo? Gzy na zawsze nienawiści w ludziach
i czy rzeka na zawsze przybiera? Ważka skórę zdziera, nim
w słońce spojrzy. Twarzy, co w twarz słońca zdolna patrzeć, od
zarania czasów nigdy nie było. Zpiący i zmarły są jeden jak drugi: zaliż
śmierci obrazu nie kreślą? Czy człek sam rządzi? Gdy śmierć go pozdrowi,
Anunnaki się gromadzą, wielcy bogowie, i Mammetu, władczyni narodzin,
co stworzyła losy, z nimi pospołu jego los przesądza. Oni przeznaczyli i
śmierć, i życie, ale wiedzieć dnia śmierci nie dali.
TABLICA JEDENASTA
DALEKIEMU UTNAPISZTI rzecze Gilgamesz:
Patrzę na ciebie, Utnapiszti: miara twa nie inna, jesteś taki
jak ja, w sobie też wcale się nie różnisz, jesteś taki jak ja! Serce
me gotowe choćby bitwę ci wydać, wylegujesz się tylko na
grzbiecie, jednak się nie wznosi ramię moje na ciebie. Powiedzże mi, jakoś
ty przeżył, w bogów zgromadzenie wstąpił, życia dostąpił?
Rzekł doń Utnapiszti, do Gilgamesza:
Wyjawię ci, Gilgameszu, słowo zakryte i powiem ci tajemnicę
bogów.
Miasto Szuruppak, gród tobie znajomy, na brzegu Purattu
położony, to stare miasto, blisko tam do bogów. Ludzie się wtedy mnożyli
po świecie, świat jak dziki byk ryczał, wielki bóg się obudził. Ellil usłyszał
i rzecze do bogów:
Przez ludzi czyniona wrzawa nieznośna, od krzyku ich już
spać nie można!
Zawiążmy im łona, niech się nie mnożą! Zetnijmy raz figę
tego plemienia, niech zielenizny im w brzuchu nie stanie! Z góry
niechaj Addu swój deszcz zatrzyma, z dołu niechaj żyzna po-
wódz zostanie w zródłach. Niech przyjdzie wicher i pola obnaży,
niech się chmury trzymają z daleka, niech ziemia nie rodzi,
niech pierś odwróci precz od Nisaby, co zbożem płodna! Ze-
ślijmy na nich prócz tego boleści, zawroty głowy i dreszcze z gorączką,
niechaj wrzask ich zaraza uciszy!
Pierwszy rok przyszedł i z góry Addu swój deszcz zatrzymał,
z dołu żyzna powódz została w zródłach. Ziemia przestała ro-
dzić, odwróciła swą pierś od Nisaby, pola za jedną noc zbielały,
równina rodziła ziarenka soli, rośliny nie rosły, zboże nie wze-
szło i gorączka ludzi zaczęła nękać.
Drugi rok przyszedł i zjedli zapasy. Trzeci rok przyszedł i lu-
dzie się stali wrogami ludzi. Czwarty rok przyszedł i tłok się
uczynił pomiędzy ludzmi, przestronne domostwa były za ciasne,
chodzili po ulicach ludzie posępni. Piąty rok przyszedł, córki
wejść pragnęły do matek, lecz matki przed nimi drzwi zamy-
kały, córki sprawdzały wagi u swych matek, matki oglądały
wagi swych córek. Szósty rok przyszedł i z córek swych matki
gotowały posiłek, jadły swe dzieci. Były zapełnione do szczętu
miasta, jeden dom pożerał drugi dom, ludzie twarz mieli zakrytą
jak duchy i wszyscy życie wiedli z tchem zapartym.
W siódmym roku rzekł Ellil:
Ludzkość się nie zmniejsza, jest liczniejsza niż dotąd! Już
spać nie można! Niech przyjdzie rankiem okrutna ulewa i nie-
chaj przez całą noc nie ustaje, niech deszcz gór sięgnie, ich szczyty zatopi,
niech jakoby złodziej pola ograbi!
Tak też powiedziawszy z krzykiem powstali bogowie na ra-
dzie, nic się nie zlękli, serce ich pragnęło potop uczynić. Byli na
tej radzie ojciec ich Anu, mężny Ellil, ich doradca, pełnomocny
u tronu Ninurta i Ennugi, wodnych robót nadzorca. Ea z ja-
snym okiem, sprawiedliwy, słodkich wód władca, z nimi razem
przysiągł. Ale iż łaskaw, do trzcinowej chatki rzecze w te
słowa:
Chatko, chatko! ścianko, ścianko trzcinowa! Posłuchaj mnie,
chato, ścianko, uważaj! Niech mąż z Szuruppaku, syn Ubartutu,
dom swój rozbierze i korab zbuduje. Porzuć mienie, szukaj ży-
cia, człowiecze, bogactwa znienawidz, duszę w żywych zachowaj!
Wprowadz w korab z wszelkiej duszy nasienie, ze zwierząt pol-
nych i z ptaków niebieskich! Wez swoje zboże i wszelki majątek, wez żonę,
potomstwo i wszystkich krewnych, wez biegłych w rzemiośle. Ja poślę
tobie zwierzynę stepową, wszelkie zwierzęta, co tylko je trawę, iżby u
drzwi twoich czuwały. Ten korab, który masz uczynić, niechaj ma [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.