[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podkreślał jej szczupłą talię.
- Właśnie przyjechaliśmy z Australii. Kilka dni temu wzięliśmy ślub.
Przez chwilę kobieta stała oniemiała.
- Wzięliście ślub? - powtórzyła.
Spojrzała na Antonia tak, jakby była pewna, że zaraz obróci to w żart.
- Nie wierzę! Mężczyzna, który przysięgał, że nigdy się nie ożeni?
Victoria zdała sobie sprawę, że kobieta była nim bardzo zainteresowana, a może
nawet skrycie zakochana. Zauważyła, z jakim uwielbieniem na niego patrzyła.
- To była spontaniczna decyzja - wyjaśnił Antonio.
Brunetka skinęła głową, lecz widać było, że nie może wyjść z szoku.
- Gratuluję! Mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi. Muszę wracać do pracy. Miło
było cię znów widzieć - Elizabetta zwróciła się do Antonia i dodała: - Jeden z najbardziej
pożądanych kawalerów wreszcie złożył broń!
Antonio roześmiał się. Kiedy kobieta odeszła, Victoria zauważyła:
- Jest śliczna.
- Owszem. Pracuje w agencji reklamowej, która czasem robi dla mnie zlecenia.
- To twoja była dziewczyna?
Antonio rzucił jej ostre spojrzenie.
- Wiem, to nie moja sprawa...
- Rok temu spotkaliśmy się kilka razy, ale to nie było nic poważnego - wyjaśnił
obojętnie.
Dla ciebie takie sprawy nigdy nie są poważne, chciała powiedzieć, ale ugryzła się
w język. Nie powinno ją obchodzić, ile złamał kobiecych serc. Najważniejsze, że nie za-
liczała się do tego grona.
Przed restaurację zajechała limuzyna. Antonio wziął torby z zakupami i odprowa-
dził Victorię do samochodu.
R
L
T
- Zobaczymy się jutro w Wenecji - powiedział.
- Nie wracasz na noc?
- Nie, muszę pracować. Przenocuję w Weronie.
Starała się zachować obojętny wyraz twarzy. Kiedy jednak podniosła wzrok, po-
czuła dziwny ucisk w sercu.
- Spotkamy się więc dopiero w Wenecji? - spytała.
- Tak. To szmat drogi, więc przyślę po ciebie helikopter. Oczywiście, jeśli to nie
zrani twojego poczucia niezależności.
- Nawet jeśli zrani, to przecież i tak niewiele cię to obchodzi.
- I tu się mylisz - uśmiechnął się. - Przenocujemy w hotelu Cavelli nad Canal
Grande.
- Nie mogę zostawić Nathana samego na noc!
- Spokojnie. Zabierzesz Nathana. Sara poleci z wami. Na pewno ucieszy się, że bę-
dzie mogła przenocować w luksusowym hotelu.
- Ale...
- %7ładnych ale". Muszę iść. Do zobaczenia w Wenecji!
R
L
T
ROZDZIAA DZIEWITY
Helikopter łagodnie wylądował na trawniku przed domem.
- Nathan, zobacz! - powiedziała Victoria, stojąc z synem w oknie. - Polecisz dziś
helikopterem.
Widząc zachwyt w oczach dziecka, uśmiechnęła się. Nathan niczego się nie bał.
Szkoda, że nie mogła powiedzieć tego samego o sobie. Najpierw była podekscytowana
wyjazdem do Wenecji i balem, ale gdy przypomniała sobie swoją sytuację, entuzjazm
prysł. Postawiła syna na podłogę i poszła zamknąć torbę podróżną. Nie miała czasu za-
stanawiać się nad swoimi reakcjami, które i tak nie miały znaczenia. Po prostu miło spę-
dziła czas w restauracji z przystojnym mężczyzną.
Do pokoju zajrzała Sara.
- Już idę! - uśmiechnęła się do gospodyni.
Sara bardzo jej dziś pomogła. Zajęła się Nathanem, by Victoria mogła się uczesać,
a potem pomogła jej się spakować. Poradziła, by przebrała się w wieczorową suknię do-
piero w hotelu. Na pewno będzie miała czas, żeby odświeżyć się przed bałem.
Victoria podniosła Nathana i pocałowała go w policzek.
- Kochanie, zaczynamy naszą przygodę!
To była podróż, którą zapamiętała na całe życie. Najpierw z lotu ptaka podziwiała
jezioro Garda, otoczone groznymi górami. Po turkusowej tafli pływały statki, które wy-
glądały z góry jak dziecięce zabawki. Nad Wenecją znalezli się o zachodzie słońca. Nie-
bo rozświetlały ciepłe, pomarańczowe promienie. Po kanałach pływały gondole, w słoń-
cu błyszczały złote dachy domów oraz iglice kościołów.
Sara pokazała Victorii hotel Cavelli. Zbudowany był w renesansowym stylu. Ko-
puły po dwóch stronach oraz kolumny i łuki nadawały budowli królewski charakter. Kie-
dy helikopter wylądował na wielkim tarasie, Nathan zaczął klaskać.
Victoria wymieniła z Sarą porozumiewawcze spojrzenia.
- Po takich atrakcjach będzie spał jak zabity - zaśmiała się Sara.
R
L
T
Na tarasie pojawił się ktoś z obsługi hotelu, by otworzyć drzwi helikoptera i powi-
tać gości. Kiedy Victoria wysiadła, poczuła powiew świeżego powietrza. Ktoś wziął od
niej bagaż, a po chwili zjawił się sam dyrektor hotelu, by ją powitać.
- Zgodnie z instrukcjami przygotowaliśmy dla państwa największy apartament -
powiedział.
Zaprowadził Victorię do apartamentu z okazałym tarasem wychodzącym na Canal
Grande. W głębi pokoju znajdowały się drzwi prowadzące do drugiego apartamentu, do
którego zaniesiono bagaże Sary i Nathana. Torbę Victorii portier wniósł do pokoju po
drugiej stronie. Kiedy Victoria tam zajrzała, zobaczyła wielkie małżeńskie łoże. Na [ Pobierz całość w formacie PDF ]