RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Miał inną przeszłość niż Gabriel; nie wychował się w rynsztoku i nie był traktowany jak
śmieć. Gabriel przybrał imię anioła, żeby być godnym przyjazni Michaela.
Mijały długie sekundy.
Para ulotniła się z kabiny prysznicowej. Po miedzianym mężczyznie i miedzianej kobiecie
odbitych na ścianie spływały krople wody.
Victoria czuła w środku ból spowodowany przez Gabriela - mężczyznę; jej serce przepełniał
ból z powodu chłopca, który chciał być aniołem.
Ciepły oddech pieścił jej ucho.
- Błagałem Michaela, żeby pozwolił mi umrzeć.
Michael nie pozwolił mu umrzeć.
Prawda zawarta w słowach Gabriela paliła skórę Victorii. Michael kochał Gabriela, tak jak
Gabriel kochał Michaela. Nie zasługiwał na to, by go skrzywdzono.
- Zabiłeś pierwszego mężczyznę - powiedziała nagle rozgniewana.- Dlaczego pozostawiłeś
przy życiu drugiego gwałciciela?
Sześć miesięcy temu Victoria byłaby przerażona swoją żądzą krwi. Wtedy nie wiedziała, że
rozkosz może stać się bronią.
- Nie mogłem go znalezć.
Serce Victorii pulsowało pod dłonią Gabriela. Mężczyzna zniszczył Gabriela i...
Odwróciła głowę, żeby spojrzeć na Gabriela.
- Znałeś wówczas jego nazwisko?
- Nie.
- A teraz je znasz?
- Wciąż nie wiem, jak on się nazywa.
Jednak Gabriel wiedział coś o człowieku, który systematycznie go ranił. Coś, czego nie
mówił Victorii.
Coś, co stanęło na drodze miłości, która łączyła dwa anioły.
Victoria czuła, że bolą ją kolana; otaczał ją żar ciała Gabriela.
Chciała go dotknąć, ale bała się. Bała się, że sprawi mu więcej bólu.
- Od jak dawna jesteś właścicielem tego domu? - spytała, aby oderwać go od wspomnień.
Pragnęła go przytulić, pocieszyć, chociaż on wciąż nie chciał pocieszenia.
Gabriel poruszył się. Usiadł na piętach i pociągnął Victorię, żeby usiadła na muskularnych,
pokrytych włoskami udach, zamiast klęczeć na twardej, bezlitosnej podłodze.
Poczuła nabrzmiały członek.
Jej serce mocniej uderzyło.
Gabriel zaczął szybciej oddychać.
- Od czternastu lat.
 Nie dotknąłem kobiety od czternastu lat ośmiu miesięcy dwóch tygodni i sześciu dni" -
powiedział tego wieczoru, kiedy sprzedała swoje dziewictwo.
- Zbudowałeś pierwszy dom... - Victoria nagle pojęła prawdę - %7łeby zwabić tego człowieka?
- Tak
Jednak gwałciciel nie dał się nabrać i Gabriel podpalił dom. Na zgliszczach zbudował nowy.
- Dlaczego pojawił się po tylu latach? Gabriel puścił pierś Victorii.
- Ponieważ szuka zemsty.
- Ale to on wyrządził ci krzywdę, nie na odwrót.
Gabriel puścił talię Victorii.
Dla pieniędzy
 Szantaż jest ceną grzechu."
- Szantażował cię?
Gabriel pomógł Victorii podnieść się z kolan.
- Dla zabawy.
Nagle kobieta o miedzianej skórze odzyskała całkowitą swobodę ruchów. Victoria
uświadomiła sobie, że jest mokra, poczuła zimny metal wanny, palący ból w miejscu, gdzie
wsunął się w nią Gabriel, i śliski krem między pośladkami.
Potworną samotność mężczyzny, który znajdował się tuż za jej plecami.
Czuła, że Gabriel wstał - owionął ją jego zapach, usłyszała cichy trzask prostowanych kolan.
Mężczyzna o miedzianej skórze górował nad Victorią.
Gabriel wyszedł z kabiny. Victoria patrzyła na napięte mięśnie ud, porośnięte włoskami jądra,
kształtne pośladki.
Bezgłośnie podszedł do marmurowej umywalki z błękitnymi żyłkami, pod którą umieszczona
była szafka. Mgła zasnuła lustro; widać było tylko mocne, śliskie od wody ramiona Gabriela,
jego gładkie plecy, wąskie biodra, jędrne pośladki, długie nogi i zamglone odbicie pochylonej
głowy.
Popłynęła woda, buchnęła para. Gabriel napiął pośladki i wysunął biodra do przodu.
Victoria odwróciła wzrok, ale wiedziała, że Gabriel obmywa sobie genitalia.
Czuła palenie i pulsowanie w swoim wnętrzu. Swój ból. Jego ból.
Gabriel zdjął myjkę z drewnianego wieszaka na ręczniki i zanurzył ją w umywalce.
Victoria oparła ręce na szafce, która stanowiła obudowę miedzianej wanny, i z trudem
oddychała.
Gabriel odwrócił się z myjką w ręce, jego twarz była blada, obca. Chociaż był blisko,
myślami błądził gdzieś daleko stąd.
- Nic się nie zmieniło, Victorio.
Victoria nie będzie płakać ani nad sobą, ani nad upadłym aniołem.
Wyszła z wanny, poślizgnęła się na marmurze, musiała oprzeć się o boazerię z drewna
atłasowego, żeby nie upaść. Zimne, mokre włosy przywarły jej do policzków.
- Drugi mężczyzna będzie próbował cię zabić - powiedział Gabriel bezbarwnym głosem.
Natychmiast zapomniała o upokorzeniu.
Głos Gabriela dochodził z bliższej odległości.
Victoria gwałtownie uniosła głowę.
Stał nad nią z nabrzmiałym członkiem.
Na jego czubku lśniła pojedyncza kropla.
Przez moment stanowili jedność.
Chciała, żeby nadal tak było.
Wyprostowała się. Czuła, że ma opuchniętą od delikatnej pieszczoty łechtaczkę, resztki
śliskiego kremu między pośladkami i wilgoć wysoko między udami.
- Ciebie też będzie próbował zabić.
Gabriel nie unikał prawdy.
- Będzie chciał mnie zranić, wyrządzając krzywdę tobie - sprostował.
Serce Victorii zatrzymało się na jedno uderzenie, może dwa. Zastanawiała się, kim jest
mężczyzna, który poluje na Gabriela z takim samym zapamiętaniem, z jakim Gabriel poluje
na niego.
- Czy zraniłby cię, gdyby wyrządził mi jakąś krzywdę?
- Tak.
Poczuła ucisk w piersi.
- Dlaczego?
- Ponieważ pragnę cię, Victorio. Poczuła, że pieką ją oczy.
- Chcę, żebyś mnie pieściła.
Wstrzymała oddech.
- Chcę, żebyś mnie kochała.
Serce jej się zatrzymało
- Tak, zraniłby mnie, gdyby wyrządził ci krzywdę. - W srebrnych oczach Gabriela [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl