RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ascetycznie wyglądającą dziewczynką, której lniane niegdyś włosy nabrały
kasztanowego odcienia. Dziewczynka nosiła najchętniej długie, malowane w kwiaty
szaty i lekkie sandały, które dostała po macosze. Słaba i chora na nerwy kobieta
przez wszystkie te lata rzadko opuszczała łoże boleści.
 %7łona Arnulfa nie tylko jest naprawdę chora, lecz odurza się również
naparem z lotosu - plotkowały niektóre wieśniaczki.  Jest też tak głupia, że
śmiertelnie boi się zagonić do jakiejkolwiek pracy tę małą wiedzmę, Tamsin .
Przyznawano im rację, ale ponieważ tych, którzy oczerniali Arnulfa i jego
domostwo, zadziwiająco często nawiedzały różne choroby, jak czyraki na szyi i
bóle brzucha, plotki powoli ucichły. Tamsin zadowalała się noszeniem darowanych
ubrań i prostych wstążek do związywania długich włosów. Wszystkie ozdoby, które
otrzymywała, przeznaczała dla stale noszonej przy sobie lalki. Często stroiła ją
w wieńce z ziół i kwiatów ostu, naszyjniki z kamieni, rzezbionych kości i
kawałków drewna oraz kosztowniejsze ozdoby, pożyczane z kufra chorowitej
macochy. Chociaż mieszkańcy osady z początku szydzili z lalki, pogodzili się z
jej obecnością i traktowali ze skrywanym lękiem.
Na szczęście Tamsin nie można było zarzucić lenistwa ani ociężałości, co
utrudniałoby jej życie w prostej, wiejskiej społeczności. Chociaż nie mówiła,
wykazywała żywe zainteresowanie otaczającym ją światem: uprawą i wykorzystaniem
roślin, poznawaniem zwyczajów udomowionych i dzikich zwierząt, mistycznym
znaczeniem żywiołów, gwiazd i pór roku oraz przejawiającą się w codziennym losie
śmiertelników kapryśną wolą bogów.
Milczenie dziewczynki w pełni rekompensowała jej wyjątkowa
spostrzegawczość. Nie było godziny, by Tamsin nie obserwowała otoczenia z okna
lub z chłodnego cienia przydrożnego dębu. Zawsze miała przy sobie lalkę o
nieprzeniknionej buzi. Patrzyła na wszystko w milczeniu, znała rytmy natury oraz
cykl pracy i zabawy ludzi. Pilnie przysłuchiwała się rozmowom starszych. Z
czasem wieśniacy przyzwyczaili się do stałej obecności milczącej sieroty.
Ponadto Tamsin miała dobry wpływ na dzieci, działała na nie uspokajająco, więc
dorośli byli zadowoleni, że przebywa wśród nich.
Przewodnikiem Tamsin w zdobywaniu wiedzy był stary Urm, wiejski znachor
i zaklinacz. Dziewczynka towarzyszyła mu chętnie - gdy przychodził leczyć chorą
żonę Arnulfa. Pokryta strzechą chata Urma stała u stóp wzgórza, na którym
znajdowała się wieś. Dziewczynka chodziła tam, a starzec godzinami mówił
spokojnym, cichym głosem o magii, zaklęciach, uczył ją różnych receptur, które
dla łatwiejszego zapamiętania ułożone były wierszem. Chciał przekazać jej
wszystkie szczegóły znanych sobie sztuk tajemnych. Urm i Tamsin - zawsze ze
swoją lalką - byli prawie nierozłączni. Spędzali czas na łapaniu osobliwych ryb
w potokach, oglądali owady na bagnach, palili w piecu Urma ognie niezwykłej
barwy i przeczesywali okolice w poszukiwaniu obdarzonych magicznymi
właściwościami ziół, kamieni i rodzajów gleby.
Nikt nie wiedział, czy Tamsin odzywała się w obecności Urma, czy i przy
nim zachowywała milczenie, a kontakt z nim nawiązywała w jakiś mistyczny sposób.
Było oczywiste, że dziewczynka wiele nauczyła się od znachora, w którego
towarzystwie przebywała chętniej niż z kimkolwiek ze swojej przybranej rodziny
czy rówieśników.
Dlatego pożar w chacie Urma, w którym stary znachor stracił życie, był
kolejną tragedią w życiu dziewczynki, następnym dopustem nieprzychylnych bogów.
Czy Tamsin była razem z nim, gdy strzecha zajęła się ogniem? Czy może przybiegła
na miejsce tragedii, wiedziona złym przeczuciem? Mieszkający najbliżej sąsiad
opowiadał pózniej, że chata spłonęła w jednej chwili, a gdy dobiegł do
zgliszczy, zobaczył stojącą tam bezradną Tamsin. Sierota przyglądała się
płomieniom nieruchomym spojrzeniem czerwonych od żaru oczu, tuląc w ramionach
ukochaną lalkę.
 Nie wiecie, że to dzieło tej małej jędzy? Wyssała z Urma całą wiedzę
jak pijawka, a potem usmażyła starego durnia pod jego własną strzechą!  -
rozpowiadała złośliwie jedna z wiejskich staruch. Tej samej zimy umarła wskutek
ospy i drgawek, co szybko uciszyło plotki.
Po pożarze niewiele zostało z przedmiotów używanych do magii przez
znachora. Wieśniaków ujął fakt, że to właśnie Tamsin, schowawszy lalkę pod
bluzkę, wyniosła zwęglone kości Urma z jego budzącej powszechny lęk chaty.
Mieszkańcom osady nie wystarczyło na to odwagi. Tamsin z najwyższym szacunkiem
złożyła prochy starca w szkatule z wonnego cedrowego drewna. Długo trzymała ją
na poczesnym miejscu niewielkiego magicznego skarbca, który urządziła w szopie
obejścia Arnulfa. Inną pamiątkę po jej nauczycielu - zaśniedziały i poczerniały
miedziany naszyjnik Urma - powiesiła na szyi lalce. Być może dziewczynka chciała
w ten sposób wyrazić wdzięczność temu, który wprowadził jaw tajniki czarów.
Sposoby uzdrawiania poznane przez Tamsin okazały się wystarczające, by
teraz mogła podjąć się opieki nad mieszkańcami osady. Gdy jakaś gospodyni
potrzebowała lekarstwa na chore płuca, dziewczynka przyrządzała palący okład,
posługując się osmalonym mozdzierzem i tłuczkiem, wyniesionym ze spalonej chaty
Urma. Jedną dłonią zręcznie nakładała leczniczy środek na plecy cierpiącej
kobiety, a szelest nasion w dyni i brzęk ozdób trzymanej w drugiej ręce lalki
zastępowały mamrotane przez starca kojące zaklęcia. Gdy któryś z wieśniaków
potrzebował trutki na grasujące w kurniku łasice, okazywało się, że Tamsin ma
wszystkie potrzebne proszki i zioła. Kiedy dziewczynka wręczała gotową
mieszaninę, jej surowa mina stanowiła wystarczającą gwarancję skuteczności
trucizny. Metody Tamsin pod jednym względem różniły się od metod Urma: ku
zaskoczeniu wieśniaków mała czarodziejka zgłaszała się po zapłatę dopiero wtedy,
gdy jej środki sprawdziły się w działaniu. Co więcej, za darmo podjęła się
zwalczenia stałej, wyniszczającej choroby swej macochy. Korzystając wyłącznie z
zebranych na miejscowych bagnach składników, bez nabywanych od wędrownych
przekupniów kosztownych proszków, na których polegał jej poprzednik, Tamsin
sporządziła nowy, uzdrawiający eliksir. Jakież było zdumienie wszystkich, gdy
lek spowodował ustąpienie dolegliwości biednej kobiety. Przyczyniło się to do [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl