RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chirurgów onkologów w kraju, w dodatku cieszy się światową renomą.
Twoja mama lepiej nie mogła trafić. No, głowa do góry.
 Staram się, ale już tyle razy wzywałam do mamy karetkę...
John westchnął. Nie miał tak ciężkich doświadczeń w życiu. Chociaż
nie, kilka lat temu żona Gila zginęła w wypadku jezdzieckim. Ale od tamtej
pory nikt w rodzinie nawet nie chorował.
 Będę tam jutro z tobą  obiecał.  Do samego końca. Przyjrzała mu
się uważnie.
 NaprawdÄ™? Nie dostaniesz od szefa bury?
 Nie. A nawet gdyby, niczego by to nie zmieniło. Nie opuszczę cię.
Uśmiechnęła się z wdzięcznością.
95
RS
 Bądz co bądz należę do rodziny  rzekł i schyliwszy się, leciutko
musnął jej wargi. Najwyższym wysiłkiem woli cofnął się krok.  Kładz się
spać.
 Dobrze. Dziękuję, John. Za wszystko.
Nie odpowiedział, tylko mrugnął i skierował się do drzwi.
Operacja trwała kilka godzin. Sassy obgryzła paznokcie do krwi.
Selene siedziała obok, trzymając ją za rękę.
 Nie chcę, żeby mamusia umarła. Sassy przytuliła dziewczynkę.
 Nie umrze. Wyzdrowieje. Zobaczysz  obiecała, modląc się w
duchu, aby to była prawda.
John, który poszedł zasięgnąć informacji, wrócił z uśmiechem do
poczekalni.
 Wycięli całą chorą tkankę. Tak jak podejrzewał Crowley, zajęty był
tylko jeden płat. Rokowania są bardzo dobre.
 SÅ‚yszysz? Mama wyzdrowieje!
Sassy uścisnęła siostrę, po czym wstała i przytuliła się do Johna.
 Dziękuję  szepnęła.  Słuchaj, a co teraz?
 Teraz? Kiedy lekarz pozwoli, zabierzemy mamÄ™ do domu, a potem
będziemy ją przywozić na chemię. Terapia potrwa kilka tygodni, ale nie
powinna być zbyt uciążliwa.
 Będziesz z nami przyjeżdżał?  zdumiała się Sassy.
 Oczywiście  odparł urażony.  Sama powiedziałaś, że należę do
rodziny.
Odetchnęła głęboko.
 Jesteś najsympatyczniejszym facetem, jakiego znam. Poruszył
zabawnie brwiami.
 Nawet sympatyczniejszym od wojaka?
96
RS
 Tak, nawet od niego.
 O wilku mowa  mruknął nad jej głową.
Wysoki ciemnowłosy mężczyzna w wojskowym mundurze szedł
korytarzem w ich kierunku.
97
RS
ROZDZIAA ÓSMY
Sassy obejrzała się. Na końcu korytarza ujrzała Caleba w mundurze, w
solidnych skórzanych butach i berecie. Wyglądał na niesamowicie
przystojnego.
 Caleb! Skąd wiedziałeś, że tu jesteśmy?
 Moja kuzynka pracuje w szpitalu. Zapamiętała, że jezdziłem do
ciebie do Hollister i że się nazywasz Peale. Jak się miewa twoja mama?
 Już jest po operacji. Rokowania są dobre. John dowiedział się o
specjalnej fundacji, która przydziela biednym pieniądze na leczenie. Nawet
nie przypuszczałam, że coś takiego istnieje!
Caleb popatrzył z uśmiechem na Johna. Domyślił się prawdy: że
wszystko zaaranżował i nie chce, by Sassy to odkryła.
 Tak, te fundacje to fantastyczna rzecz  powiedział. John odprężył
siÄ™. PorzÄ…dny facet z tego wojaka. Sassy
twierdziła, że łączy ich przyjazń, ale młodzieńcowi musi na niej
zależeć, skoro przyjechał do szpitala.
 Miło, że wpadłeś, Caleb.
 %7łałuję, że nie mogę dłużej zostać. Jestem w drodze na lotnisko.
Służba nie drużba.
 %7Å‚yczÄ™ bezpiecznego lotu. I szybkiego powrotu do kraju.
 Nie zapomnij przysłać mi zdjęcia.
 Nie zapomnÄ™. Do zobaczenia.
 Trzymaj się, Sassy.  Pocałował ją w policzek, skinął na pożegnanie
Johnowi, po czym ruszył korytarzem do wyjścia.
 Jakiego zdjęcia?  spytał John. Ucieszyła ją nuta zazdrości w jego
głosie.
98
RS
 Mojego. %7łeby zmylić jego przyjaciela.
John pokręcił głową. Już miał zamiar coś powiedzieć, kiedy do
poczekalni wszedł chirurg. Wymieniwszy uścisk dłoni z Johnem,
uśmiechnął się do Sassy.
 Operacja się udała. Teraz przeniesiemy mamę na oddział
intensywnej opieki. Spędzi tam ze dwa dni. Nie, nie, proszę się nie
niepokoić  dodał szybko, widząc, że Sassy zbladła.  To normalna
procedura. Musi być pod obserwacją, dopóki jej stan się nie ustabilizuje.
 Możemy ją odwiedzić? Ja, Selene i John? Lekarz zawahał się.
 Czy kiedykolwiek widziała pani kogoś świeżo po operacji?  spytał
Å‚agodnie.
 Dziadka Jacka, ale tylko przez szparÄ™ w drzwiach... Bo co?
 Pacjenci po operacji bywajÄ… potwornie bladzi, w dodatku sÄ…
podłączeni do różnych rurek i urządzeń. Dla kogoś nieprzyzwyczajonego
widok jest dość przerażający.
 Dzięki panu mama nie umrze.  Sassy uśmiechnęła się.  Odzyska
rumieńce. A maszyny pomagają jej oddychać. Nie boję się tego widoku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl