RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie możesz spać? - spytał cicho.
- Nie - odparła, usiłując zamaskować nagły przypływ paniki. - Pomyślałam, że napiję się gorącej
czekolady.
- Zrób i dla mnie. I tak chciałem z tobą porozmawiać.
Debora miała ogromną ochotę odwrócić się na pięcie i uciec, ale udało się jej pozostać na miejscu.
%7łeby jak najszybciej przestać myśleć o jego świeżo umytych włosach, silnej szczęce porośniętej
wieczornym zarostem i umięśnionym brzuchu, zapytała:
- Też nie mogłeś zasnąć?
- Dopiero wróciłem.
- Bawiłeś się na mieście? Nic się nie martw, mama i Kathy na pewno uważają, że należy ci się jakaś
rozrywka - zauważyła sarkastycznie.
Kątem oka dostrzegła, że David zbliża się ku niej. Przestraszona, odsunęła się gwałtownie,
upuszczając kubek i przewracając butelkę z mlekiem, które pociekło ze stołu na podłogę. David
chwycił butelkę i ją postawił, po czym zacisnął palce na łokciu Debory i posadził ją na stojącym
najbliżej krześle.
- Lepiej tu siedz, zanim wyrządzisz jeszcze więcej szkód. Ktoś mógłby pomyśleć, że denerwujesz się
w mojej obecności - dodał z kpiącą miną.
68
Zacisnęła zęby i milczała, a on posprzątał szczątki kubka, podgrzał mleko i zrobił czekoladę dla nich
obojga. Debora całkowicie straciła ochotę na gorący napój. Była boleśnie świadoma, że ubrana jest
tylko w cienką nocną koszulę, i marzyła o tym, by jak najszybciej mieć za sobą tę rozmowę.
ROZDZIAA PITY
- Ostatnio w ogóle cię nie widuję - zauważył David. - Zaczynam myśleć, że naprawdę mnie unikasz.
- Bo pózno wychodzę ze szpitala - odparła całkiem szczerze. - Mam dobre wieści...
- Wiem, wracając z pracy, wstąpiłem do Paula.
- Pracujesz każdego wieczoru?
- To konieczne, jeśli ma dojść do umowy z cudzoziemcami.
- Przepraszam, że cię oskarżyłam o balowanie...
- Nieważne. - Pokręcił głową. - Wszystko idzie jak trzeba, pozostaje jedynie podpisanie umowy.
Proszę. - Wręczył jej kubek z parującą czekoladą.
Jak najszybciej wypiła połowę jego zawartości, po czym odstawiła kubek na stół.
- Muszę wracać do łóżka - powiedziała, wstając.
- Skąd ten pośpiech? - Jego smukłe palce zacisnęły się na jej przegubie. Najwyrazniej nie zamierzał
pozwolić jej odejść.
- Chcę się położyć-wyjaśniła. Serce waliło jej jak młotem.
Powoli, leniwie zaczął głaskać jej przegub.
- Jeszcze nie porozmawialiśmy.
- Nie mamy o czym rozmawiać - poinformowała
70
go sztywno. - Chyba że czekasz na podziękowania za to, że dałeś Benjie psa.
- Nie czekam, ale jeśli upierasz się, żeby mi dziękować, pocałunek będzie bardzo mile widziany.
- Davidzie, proszę - westchnęła, boleśnie świadoma jego bliskości.
W nagłym ataku paniki usiłowała wyszarpnąć rękę, ale naturalnie wcale jej nie puścił. Uniósł tylko jej
dłoń i musnął skórę wargami.
- Nie rób tego - wyszeptała. Oparła drugą dłoń na piersi Davida, jakby chciała trzymać go na dystans.
- Drżysz - zauważył po chwili. - Może jednak usiądziesz i dokończysz czekoladę?
Wiedząc, że wcześniej nie pozwoli jej odejść, niechętnie wysłuchała polecenia.
- Czy teraz, kiedy wiadomo, że Paul wydobrzeje, myślisz o powrocie do Stanów? - zapytał po chwili.
- Oczywiście, już jutro.
- Wobec tego zawiadomię mojego pilota.
- Dziękuję, ale nie ma potrzeby, zarezerwowałam już lot.
- Rozumiem, że ślub nadal jest aktualny? Po chwili wahania odparła:
- Naturalnie, że tak. Niby dlaczego miałoby się to zmienić?
- Cóż, jeśli naprawdę pragniesz poślubić człowieka pokroju Delcy'ego... - Wzruszył ramionami. - A
może robisz to dla kariery?
- Nie - zaprzeczyła błyskawicznie. - Tak się składa, że kocham Geralda.
71
- Mimo jego wad?
- Nikt nie jest doskonały. Poza tym Gerald może być zarozumiały i skupiony na sobie, ale nie jest
bezduszny, no i przede wszystkim mnie nie zdradza - oświadczyła dobitnie.
- Naprawdę wierzysz w to, co wygadujesz? Nie sądzisz, że zatajenie prawdy o Paulu było bezduszne?
- Uznał, że nie jesteśmy ze sobą blisko, więc w pewien sposób można to usprawiedliwić. Sama jestem
sobie winna.
- Jak to? - Zmarszczył brwi.
- Gerald wiedział, że nie widziałam się z rodziną od trzech lat, i wyciągnął takie a nie inne wnioski.
Trudno mu się dziwić. - Miała serdecznie dosyć tego przesłuchania. - Pozwól, że już się położę,
naprawdę muszę wcześnie wstać.
David wstał i wziął kubki do ręki.
- Kiedy je zmyję, odwiedzę cię na górze. Debora westchnęła ciężko i zrozumiała, że musi
zostać. Kiedy zmywał naczynia, zupełnie wbrew sobie zapatrzyła się na jego ręce, wspominając, jak
wędrowały po jej ciele, dawały rozkosz...
David zauważył jej rozkojarzone spojrzenie i parsknął cichym śmiechem.
- Widzę, że stara miłość nie rdzewieje?
- Nie pochlebiaj sobie - warknęła. - Myślałam o Geraldzie.
Nagle znalazł się tuż przy niej.
- Czyżby? Wyobraz sobie, że ci nie wierzę. Nieoczekiwanie porwał ją w ramiona i zaczął całować,
początkowo delikatnie, po chwili pożądliwie, aż
72
zakręciło się jej głowie i nie myślała o niczym innym, tylko o tym, że pragnie więcej. Nie
protestowała, kiedy zsuwał ramiączka jej koszuli, która momentalnie wylądowała na podłodze. Potem
zaczął pieścić jej piersi, a ona zamknęła oczy i oddychała ciężko. Nagle, nieoczekiwanie, David [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl