RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie miejsce. Zadowolony z dobrego początku, otwo
rzył przed Holly drzwi swojego granatowego bmw.
Kolacja przy świecach w ekskluzywnej pięcio
gwiazdkowej restauracji to przecież bardzo dobry
początek. W każdym razie damy ze Szczęśliwej
Pary, które tam właśnie zapraszał, były pod wraże
niem.
 Cicha Przystań" wysoko na wzgórzu nad
Circular Quay oferowała wszystko, co trzeba:
MIRANDA LEE
218
wspaniały widok, zaciszną atmosferę, dyskretną
obsługę, zróżnicowane menu i piwniczkę zaopat
rzoną w najprzedniejsze wina.
- Dokąd jedziemy? - zapytała Holly, kiedy
Richard włączył bieg.
- Do zacisznej restauracji na wzgórzach, z wi
dokiem na port.
- Jaką tam mają kuchnię? Włoską, chińską...?
- Międzynarodową.
- Hm. Brzmi strasznie ekskluzywnie.
Richard uśmiechnął się.
- I jest ekskluzywnie, ale nie martw się, wy
glądasz wspaniale.
- Wyglądam, jakbym wybierała się na ślub.
- Nieprawda, wyglądasz bosko.
Holly zaśmiała się.
- Od razu poczułam się pewniej.
Obiecał sobie, że zanim wieczór dobiegnie koń
ca, Holly będzie w siódmym niebie. Całą drogę
rozmawiali swobodnie, ale kiedy dotarli wreszcie
na miejsce i Richard wjechał na parking restauracji,
Holly zrobiła się sztywna.
- Nigdy tu nie byłam - szepnęła, kiedy maitre
posadził ich przy stoliku pod oknem, za którym
rozpościerał się spektakularny widok na port
i przeglądający się w wodzie gmach Opery, jedno
z najsłynniejszych dzieł architektury XX wieku.
- Nie wiem, co wybrać - dodała, przebiegając
wzrokiem menu, które rzeczywiście mogło zbić
z tropu.
NIEPRZYPADKOWA DZIEWCZYNA 219
- Pozwolisz, że ja dokonam wyboru? Znam
tutejszą kuchnię i wiem, co polecić.
Na twarzy Holly odmalowała się ulga.
- Bardzo proszę, decyduj. Tak będzie najlepiej.
Zdaję się na ciebie.
Tak, zdaj się na mnie, pomyślał Richard i nie
były to zdecydowanie myśli natury kulinarnej.
- Na jakie wino masz ochotę? - zapytał, poda
jąc jej kartę win i dopiero wtedy zauważył, że
Holly ma niepomalowane paznokcie.
Nie miała też na sobie żadnej biżuterii i nie
używała perfum. Ta naturalność bardzo mu się
podobała - świadczyła, że Holly nie stara się
wywrzeć na nim wrażenia z pomocą zwykłych
w takich razach rekwizytów, ale wyobrażał już
sobie noce, ich wspólne noce, kiedy jedyną ozdobą
Holly będą właśnie perfumy. Musiała wyglądać
wspaniale naga. Widział ją już leżącą na wielkim
łożu w jego sypialni, z włosami rozrzuconymi na
poduszce, z oczami lekko zamglonymi...
- Niebotyczne ceny - zauważyła, przeglądając
kartę win i marszcząc lekko czoło. - Lubię wino,
ale nigdy nie kupuję droższych niż dziesięć, dwa
naście dolarów za butelkę. Wiem, że w dobrej
restauracji celowo zawyża się ceny, dla większego
wrażenia, ale tu najtańsze wino kosztuje siedem
dziesiąt pięć dolarów, a większość powyżej stu, są
nawet po dwieście...
I takie właśnie wybrała pierwsza kandydatka ze
Szczęśliwej Pary.
220 MIRANDA LEE
- To wina dla prawdziwych znawców. Ze zna
nych winnic. Udane roczniki. Nie dostaniesz ta
kich w zwykłym sklepie z alkoholami.
Oddała mu kartę.
- Przepraszam cię, Richardzie, ale czułabym
się idiotycznie, pijąc zawartość kieliszka wycenio
ną na piętnaście dolarów. Coś tu jest nie tak. Nic
dziwnego, że w karcie dań w ogóle nie ma cen.
Muszą być równie astronomiczne.
Richard poczuł satysfakcję: a więc nie pomylił
się w ocenie Holly. Była całkowicie inna niż
Joanna. I damy ze Szczęśliwej Pary.
- Nie myśl o cenach. Po prostu ciesz się tą
kolacją.
Otworzyła usta, jakby chciała raz jeszcze za
protestować, ale wzruszyła tylko ramionami i po
wiedziała:
- Dobrze. Na jeden wieczór spróbuję zapom
nieć o własnych kryteriach i przestać być przecięt
ną, ciężko pracującą przedstawicielką niższej kla
sy średniej. Będę kiedyś opowiadała wnukom o tej
kolacji.
Richard uśmiechnął się. Nie miał nic przeciwko
temu, pod warunkiem że będą to także jego wnuki.
Wieczór potoczył się bardzo sympatycznie.
Holly odprężyła się, poczuła chyba swobodnie,
natomiast Richard nie do końca. Trudno się od
prężyć, kiedy człowiek ma cały czas erekcję. Ale
odkrywał w Holly coraz więcej sympatycznych
cech: była bardzo oczytana, w dodatku grała w bry-
NIEPRZYPADKOWA DZIEWCZYNA 221
dża, co powinno zjednać jej natychmiastowe uzna
nie w oczach matki. Dbała o kondycję i trzy, cztery
razy w tygodniu zaglądała do siłowni.
Richard pomyślał o siłowni w banku, na której
próbował wyrzucać z organizmu gorycz po śmierci
Joanny.
Teraz będzie miał zupełnie inny powód, by pod
nosić ciężarki i biegać na bieżni mechanicznej: chciał
dobrze wyglądać dla tej zachwycającej dziew
czyny. Mieć sprawne ciało.
%7łeby móc się z nią kochać godzinami.
Nie obejrzał się nawet, kiedy minęła dwunasta.
Kelner zaproponował do kawy koniak od firmy,
ale Richard odmówił. Wypili we dwoje prawie
dwie butelki wina. Zamówili jeszcze po kawie i tak
minęło następne pół godziny, po czym Richard
poprosił o rachunek.
- Jestem na lekkim rauszu - zwierzyła się
Holly, wstając nieco chwiejnie.
- Nie martw się. - Ujął ją pod łokieć. - Jesteś
ze mną.
- Tak... - W oczach Holly pojawiło się coś na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl