
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zrobienie kariery. Interesują ich tylko kolejne granty i programy badawcze.
A sam proces edukacji staje się zupełnie odhumanizowany. Stajemy się
fabryką do produkowania wiedzy i obawiam się, że nie prowadzi to do
niczego dobrego. Bo powinniśmy też uczyć zachowań i postaw. Są rzeczy,
których nie można zmierzyć pieniędzmi...
Karen uśmiechnęła się do Mike'a.
- To jego konik - powiedziała. - Obawiam się, że to przemówienie
może jeszcze jakiś czas potrwać.
- Prawdę mówiąc, bardzo mnie to interesuje - stwierdził Mike. - Za
pierwszym razem zrezygnowałem ze studiów, bo nikt się mną nie
interesował. Straciłem sportowe stypendium, a nikt nawet nie zapytał, co
mam zamiar dalej robić.
- Ale przecież powinieneś był sam zadbać o własną edukację -
zauważyła chłodno Julia. - Uniwersytety nie mogą zajmować się
problemami wszystkich studentów.
- To prawda i tylko sam sobie zaszkodziłem, kiedy zrezygnowałem -
zgodził się Mike. - Jednak może lepiej oceniłbym sytuację, gdyby ktoś
zdecydował się porozmawiać ze mną na ten temat.
Wayne skinął głową na znak, że w pełni się z nim zgadza.
- Oczywiście. W tej chwili próbujemy utrzymać lepszy kontakt ze
studentami. To przecież nic nie kosztuje. Już na początku semestru
ogłosiłem, że dyżury są nie tylko po to, by zaliczać kolejne partie materiału,
128
RS
jeśli ktoś ma z tym problemy. Chętnie rozmawiam też ze studentami o ich
problemach.
- Może kiedyś zapiszesz się na zajęcia do Wayne'a - Karen zwróciła
się do Mike'a.
- Możliwe - odparł, chociaż nie wyglądał na zainteresowanego
filozofią.
- A jaką wybrałeś specjalizację? - zapytał Chris. Mike potrząsnął
głową.
- Nie mam jeszcze specjalizacji. Na razie robię obowiązkowy program
i zastanawiam się, co wybrać.
- Wciąż zastanawiasz się, co będziesz robić, kiedy dorośniesz - rzuciła
lekkim tonem Julia, ale Catherine spojrzała na nią niechętnie.
Mike odparł, wcale na nią nie patrząc.
- Tak, coś w tym rodzaju.
Chris zaśmiał się, rozładowując w ten sposób napięcie.
- No właśnie! Jako młody człowiek wcale nie myślałem o ortodoncji.
Poszedłem na studia jak skończyłem trzydziestkę, bo wydawało mi się, że w
końcu muszę coś zrobić ze swoim życiem. Czyli chyba w twoim wieku,
prawda?
- Zdaje się, że Mike jest młodszy - mruknęła Julia.
- Dwa lata - rzuciła Catherine.
- Masz dwadzieścia osiem lat? - zdziwił się Chris. - No to jeszcze całe
życie przed tobą.
Mike skinął głową.
- Z całą pewnością nie chcę dalej zajmować się naprawami. Catherine
stwierdziła, że najwyższy czas zmienić temat.
- A jak tam twój nowy samochód, Wayne? - spytała.
129
RS
- Och, naprawdę świetnie - odparł zagadnięty. - Mało pali, więc mogę
spokojnie dojeżdżać stąd do pracy. I jest bardzo cichy.
- To dlatego, że tamten stary rozpadał się w czasie jazdy -stwierdziła
Karen. - Pod koniec już bałam się nim jezdzić. No jak, macie ochotę na
deser? Zrobiłam tartę z truskawkami. Jest też świeża kawa.
Catherine wstała od stołu.
- Pomogę ci - powiedziała, sięgając po talerze. Miała nadzieję, że Julia
się tym zajmie, i teraz spojrzała na nią znacząco.
Julia zerwała się na równe nogi.
- Ja też, ja też - powiedziała.
Przeszły do kuchni i dopiero wtedy Catherine obróciła się w stronę
Julii.
- Daj mu spokój - powiedziała. - On wcale nie jest taki, jak ci się
wydaje.
Przyjaciółka wzruszyła ramionami.
- Po prostu z nim rozmawiam.
- Pytając, kim chce być, jak dorośnie? I ty to nazywasz rozmową?
- Najwyższy czas, żeby zdecydował, prawda? Ja skończyłam już studia
prawnicze, a ty masz nawet doktorat, a on... - zawiesiła głos.
- Mike pracował przez parę lat na budowie, a teraz jest świetnym
konserwatorem. Wszyscy go chwalą, a szefowa administracji z mojego
osiedla powiedziała, że nie miała jeszcze tak dobrego pracownika. Mike nie
ma się czego wstydzić.
Julia popatrzyła na nią z troską.
- Chyba nie traktujesz poważnie tego dzieciaka, co? Catherine poczuła,
że się rumieni. Zaraz też odstawiła naczynia do zlewu i oparła dłonie na
biodrach.
130
RS
- Mike jest moim przyjacielem i zasługuje na odrobinę szacunku.
Julia ustawiła na tacy filiżanki do kawy, a następnie wyjęła dzbanek z
ekspresu.
- Masz rację - powiedziała Karen, która zajmowała się ciastem. - Poza
tym pamiętaj, że jest moim gościem i chcę, żeby czuł się tutaj dobrze -
zwróciła się do Julii.
Julia skinęła głową.
- Przecież go wcale nie atakuję. Zadałam mu tylko parę pytań.
Catherine popatrzyła na nią niechętnie i potrząsnęła głową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]