[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czyła Patrycja.
Weszli do środka. Patrycja nie miała wiele czasu, by rozejrzeć
się po wnętrzu, bo Bill natychmiast porwał ją na ręce.
Dokąd mnie zabierasz? zapytała.
Do mojej sypialni, chyba że znasz jakieś bardziej odpowiednie
miejsce?
Nie, nie znam... szepnęła i zarumieniła się. Poddała się in-
stynktowi i przez lata tłumionym pragnieniom.
Największe marzenie jej życia za chwilę miało się spełnić i tyl-
ko to się liczyło. Zwiat przestał dla niej istnieć.
Kiedy znalezli się w sypialni, już nic nie mogło ich powstrzy-
mać. Całowali się z dziką, nieokiełznaną namiętnością, a potem
w gorączkowym pośpiechu zrzucili z siebie ubrania.
Kocham twoje włosy szepnął Bill, gładząc je palcami. Są
delikatne, puszyste i mają taki piękny kolor.
Są farbowane. Podziękuj firmie Clairol uśmiechnęła się.
Ich pieszczoty stawały się coraz gwałtowniejsze, coraz bardziej
śmiałe. Oddawali się sobie wzajemnie z największą hojnością i
równie wiele otrzymywali w zamian.
Patrycja wiedziała, że jest to najwspanialsza godzina w jej ży-
134
ciu. Po raz pierwszy była naprawdę szczęśliwa. Czuła, jak nara-
sta w niej niezwykłe, dzikie pożądanie, o którego istnieniu nie
miała dotąd pojęcia. Ogarniające ją emocje były tak potężne, iż
chwilami czuła się bliska omdlenia.
Zaczęła gwałtownie domagać się, by wreszcie nastąpiło to, co
najwspanialsze. Pragnęła Billa jak niczego w świecie i już dłu-
żej nie potrafiła czekać.
Trish... nie tak szybko...
Marzyłam o tej chwili od czternastego roku życia wyznała
cicho.
A więc zaczekaj jeszcze moment. Zwolnijmy trochę.
I minie czas projekcji, Bill roześmiała się. A tego chyba
nie chcesz?
Potrząsnął głową i pocałował ją jeszcze raz.
Może podeślemy im jeszcze kilka filmów?
Patrycja przymknęła oczy. Zrozumiała, że to, co teraz przeżywa,
nazywa się szczęściem. Marzyła o tej chwili tak długo! Jako
dorastająca dziewczyna zakochała się w Billu i tak to trwa do
dzisiaj. Snuła o nim najrozmaitsze fantazje. Jak nastolatka wy-
obrażała sobie, jak bierze ją w ramiona i wyznaje miłość, a po-
tem uroczyście oświadcza się jej. Przyrzeka, że będzie się o nią
troszczył aż po grób. Całują się przy upojnej muzyce, następnie
Bill dodaje, że pragnie się z nią kochać. Potem następowały
sceny miłosne, jakie Patrycja widziała na ekranie... najchętniej
te, jakie rozgrywały się między Meryl Streep i Robertem Red-
fordem. Co świadczyło o tym, jak straszną idiotką wtedy była.
Lecz teraz sen z młodych lat spełniał się. Nie potrzebowali już
słów, bo niczego nie musieli sobie wyjaśniać. Byli tak mocno
zafascynowani sobą i tak bardzo siebie pragnęli, iż liczył się
tylko dotyk ciał i bolesne, słodkie oczekiwanie na ostateczne
spełnienie.
Nie liczyli upływających minut i godzin. Oddali sobie wszystko
135
we wspólnym rytmie cudownej miłości.
Gdy wyczerpana Patrycja przymknęła oczy, przed zapadnięciem
w sen zdążyła jeszcze pomyśleć, iż marzenia wprawdzie są
piękne, lecz rzeczywistość jest od nich stokroć cudowniejsza...
ROZDZIAA JEDENASTY
Otworzył oczy. Był piękny, słoneczny ranek, lecz w kuchni Bil-
la, sądząc po odgłosach, musiał rozgrywać się jakiś ponury
dramat.
Ktoś walnął pięścią w drzwi, cisnął garnkiem, z hałasem prze-
sunął krzesło. Towarzyszyły temu przekleństwa, raz mamrotane
pod nosem, kiedy indziej wykrzykiwane mocnym altem. Poli-
cjant błyskawicznie wydedukował, że może to być albo pijana
włamywaczka, albo Patrycja.
Spojrzał na budzik. Była za pięć dziesiąta! Przespali całą noc...
Wyskoczył z łóżka i szybko włożył dżinsy.
Kiedy stanął w drzwiach kuchni, Patrycja parzyła kawę i ner-
wowo ogryzała paznokcie. Delikatnie mówiąc, nie wyglądała
najlepiej. Była rozczochrana, na jej policzku odciśnięta była
koronka od poduszki, a pod jej oczami widać było olbrzymie
sińce.
Cudowny ranek po cudownej nocy powiedział z uśmiechem
Bill.
Nie odpowiedziała, tylko na jej twarzy pojawił się jaskrawy
rumieniec. Odwróciła się na pięcie i zaczęła bębnić palcami po
kuchennym blacie.
Spieszysz się? zapytał spokojnie Bill.
Czy ty w ogóle masz pojęcie, która jest godzina?! krzyknęła,
nalewając sobie kawy.
Dziesiąta. Wygląda na to, że trochę zaspaliśmy. Jego stoicki
spokój doprowadził Patrycję do szału.
Trochę zaspaliśmy?! Myślę, że trochę przesadziliśmy!
136
krzyknęła z wściekłością.
Nie da się ukryć, przesadziliśmy. Bill uśmiechnął się na
wspomnienie ostatniej nocy.
Mieliśmy przyjechać tutaj tylko na chwilę! Obiecałeś odwiezć
mnie do domu na Godzillę !
To prawda, ale zasnąłem. Po tym... No wiesz... Byłem trochę
zmęczony. Prawdę mówiąc, nie miałem ani grama energii.
Co ja mam teraz zrobić? Patrycja była bliska płaczu. Zlub
za godzinę, a ja jeszcze nie byłam w domu! Co ja powiem ma-
mie?
Jednak Billa interesowała odpowiedz na inne pytanie.
Co powiesz Mansonowi?
Właśnie! Co ja mu powiem?!
Patrycja była naprawdę zdesperowana i przerażona. Złamała
wszelkie zasady elementarnej przyzwoitości i zupełnie nie wie-
działa, jak uratować sytuację. Bill rozumiał, co dziewczyna
przeżywa, i postanowił za pomocą żartu poprawić jej nastrój:
Powiemy, że po obejrzeniu Anakondy całą noc polowaliśmy
na węże.
Jednak trafił jak kulą w płot.
Jeszcze ci się chce żartować?! warknęła Patrycja. Po raz
ostatni widziano nas, jak po wariacku całowaliśmy się przed
domem. Co będzie, jeśli Manson się o tym dowie?! Rzuciła
mu przerażone spojrzenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]