RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skurczyło. To on powiedział i to są jego prawdziwe myśli! Nie życzył sobie ani jednego Anglika na tej indyjskiej
ziemi i najchętniej by ich wszystkich wygłodził, aby tylko ratować swoich biednych, brunatnych ziomków. Nie, to
jest wbrew jej naturze, wbrew uczuciu! Nagle ogarnął ją głęboki ból i beznadziejność. Th tkwiła przepaść między
nimi.  On nigdy nie poślubi Europejki, on nienawidzi Anglików! A ona robiła sobie nadzieje! A może, ba, na pewno
z powodów politycznych obrzucał ją gorącymi spojrzeniami..."
Wtem wszedł gubernator i widząc smutną twarz córki, zbliżył się szybko do niej. %7łal mu jej było, na pewno boli ją
noga; mała, biedna dziewczynka i pogładził ją po policzku.
 Tatusiu, czy to prawda, że maharadża nas nienawidzi? Ostatnio był tak uprzejmy...
 Nie ma mowy o nienawiści do nas, czynił tylko wyrzuty swoim poddanym odnośnie ich wzajemnej nienawiści i
ostrzegał, że my to wykorzystujemy.
 Ta a a k ! No, to nie jest tak zle  i Mary obrzuciła miss Black dziwnym spojrzeniem. - Wiem już od kogo ma
pani te wiadomości, miss Black, na pewno od majora Fishera!
 Tak  szepnęła zakłopotana  pan major mi to opowiadał.
Mary przypuszczała, że majorem powodowała zazdrość i na myśl o tym wybuchła głośnym śmiechem... lecz przy
najbliższej okazji ona mu za to odpłaci!
* *
Lord Crag trzymał w zębach swoją krótką fajeczkę, zapominając ją zapalić. Porucznik Tbmpson stał oparty o
balustradę tarasu, Mary zaś leżała na tapczanie obok fotela ojca, usiłując ukryć swoją ciekawość za obojętną miną;
miss Black z okularami na nosie pilnie haftowała, jakby nic innego nie robiła w życiu. Porucznik Tompson
opowiadał dalej:
 Warto było to widzieć, mylady! Ten fanatyczny, ryczący, bijący się tłum! A cała awantura wynikła z powodu
starej, brzydkiej świątyni, którą inni pogardzają.
Dwóch okrwawionych leżało obok wejścia do świątyni, a młoda kobieta klęczała obok jednego, usiłując wciąż
podnieść głowę zabitego. Dwunastoletni chłopak padł obok mnie trafiony angielską kulą. Kazałem go odstawić do
szpitala, może uda się go jeszcze uratować. Nagle uderzenia kopyt końskich, pułk biało ubranych żołnierzy i
maharadża zatrzymał się tuż przy bijącym się nawzajem tłumie. Oświetlony palącymi się głowniami, w jedwabnej
bieli, wyglądał jak bóg! Podniósł rękę i zatrzymał jadących za sobą, motłoch widząc go stanął bez ruchu i każdy
patrzył mu w oczy, potem zaczął przemawiać! Jestem jedynym, Ekscelencjo, który płynnie mówi i rozumie tutejsze
narzecze i to, co maharadża powiedział wszystko stenografowałem w notesie i dzisiaj przetłumaczyłem na nasz
język. Oto jest! - porucznik Tbmpson wyjął z kieszeni kopertę i podał gubernatorowi.
 Dlaczego nie dał mi pan tego od razu, Tbmpson?
 Nie chciałem ubiec moich starszych kolegów, Ekscelencjo.
 Mowa maharadży wprost porywała  ciągnął dalej porucznik Tbmpson  a z oczu bił mu szlachetny gniew.
Jeszcze nigdy go tak pięknym nie widziałem. Wszyscy byli zwyciężeni jego słowami. Jeżeli naród potrafi tak płakać,
nie może on być zły, oni są tylko szaleni
i fanatyczni. Całą noc patrolowała gwardia królewska miasto, a tłum roz-szedł się spokojnie do domów.
 Jest pan entuzjastą, Tbmpson, idealistą! Przyjmuję pańskie opowiadanie pozasłużbowo i nie wspomnę o tej
kopercie, inaczej musiałbym żądać wyjaśnienia od księcia, a nie chciałbym nowych konfliktów, tym bardziej, że
większe wiszą nad nami.
Gubernator poszedł do swego gabinetu, zapalił wreszcie fajkę i począł spacerować tam i z powrotem po pokoju.
 Ba, gdyby wszyscy książęta indyjscy byli takimi regentami, stalibyśmy się wnet zbyteczni. A zgoda między
Hindusami i mahometanami to koniec naszych kolonii. Co on ma w tym wypadku począć jako angielski gubernator?
Nie może księciu przyznać racji. Czy musi w ogóle coś przedsięwziąć? Nie, po prostu przemilczy tą sprawę, lecz
baczyć będzie, aby ten młody regent nie wyrósł mu ponad głowę".
Mary leżała wciąż jeszcze nieruchomo na tapczanie, spoglądała na wierzchołek palmy daktylowej. Myślała o
gromadzie brudnych kulisów wspinającej się, jak małpy po drzewie po zdobycie mocnego, białego soku palmowego,
które Bharadvaja bardziej lubił, aniżeli białych, kulturalnych Anglików, do których ona też należała i nie wiedziała,
czy ma płakać z tego powodu, czy też się śmiać!
 Sadie, usiądz tu na macie i opowiadaj mi! Cokolwiek! Jakąś historyjkę z Rangoonu, albo o tobie! Czy masz
narzeczonego?
Sadie usiadła ze skrzyżowanymi nogami na macie obok tapczanu Mary i zakłopotana bawiła się srebrną bransoletą.
 Jeżeli piękna memsahib pozwoli, że opowiem  znowu uczyniła krótką przerwę i spojrzała pytająco swoimi
czarnymi oczyma na Mary, która potakiwała wesoło.
 Mam narzeczonego - ciągnęła - jest ogrodnikiem u naszego wielkiego i szlachetnego króla. Oblicze jego jest
piękne, postać szczupła i wysoka jak bambus, skóra jego ciała ciemna, jak oliwka. Kiedy go pierwszy raz ujrzałam, a
było to na dużym targu, stał on obok handlarza kwiatów i targował kilka starych roślin. Zdaje mi się, ze musiałam
natarczywie patrzeć na niego, bo raptem spojrzał na mnie i ruszył w moim kierunku, ja jednakże pochwyciłam mój
kosz z owocami i szybko uciekłam. Przekupki, które mnie znały, widząc, że uciekam wybuchły śmiechem; dopiero
przy skręcie w boczną uliczkę, zatrzymałam się i spojrzałam za siebie. Stał wciąż jeszcze na tym samym miejscu!
Teraz dopiero odwrócił się i spokojnie począł dalej targować się o te stare korzenie, jakby mnie w ogóle nigdy nie
widział. Od tego czasu chodziłam codziennie o tej samej porze na targ i często go spotykałam. Patrzył na mnie
zawsze tak dobrotliwie, a ja już
nie uciekałam.
Pewnego razu niosłam mój kosz ciężko obładowany jarzynami i owocami, przystąpił on do mnie, milcząco wziął mi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl