[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stabilności.
Rozumiem... Charlene darzyła Julię coraz większą sympatią.
Mówiła wprost, szczerze przyznawała się do porażek.
Teraz ma ciebie ciągnęła. Nie zdradził mi wiele, ale domyślam
95
R
L
T
się, że chronisz go przed ludzmi, którzy chcą mu zaszkodzić. Jesteś mu
bliższa niż kobiety, z którymi sypiał. Uśmiechnęła się niewesoło.
Czasami seks niweczy szansę na prawdziwą bliskość.
Ujęła Charlene za rękę. Bądz przy nim... Wiem, że będziesz, i
dziękuję ci za to z całego serca.
Tak, będę przy nim.
Gdy zjawił się Travis, od razu wyczuł, że matka i Charlene bardzo się
polubiły, co wielce go uradowało.
Gdy na chwilę zostali sami, Julia powiedziała do Travisa:
Już nie muszę się o ciebie martwić. Nigdy nie sądziłam, że coś
takiego powiem.
Mamo, to nie tak. Tylko się przyjaznimy.
I razem mieszkacie. Wszyscy o was mówią.
Właśnie o to chodzi. Niech mówią o Charlene, a nie o tym, co
zdarzyło się w nocnym klubie. Nie mogę stracić tego, do czego z takim
trudem doszedłem. Na szczęście Charlene zgodziła się mi pomóc.
Ile ona wie?
Wszystko. Nie okłamuję jej, i to jest piękne. Mogę być z nią
absolutnie szczery, bo wiem, że Charlene mnie rozumie. To coś
niebywałego.
Większość ludzi może tylko o tym pomarzyć. Uśmiechnęła się.
Czyli namówiłeś ją, żeby odegrała określoną rolę? Wystawiła się na aparaty
i kamery?
Tak.
A to, że mieszkacie razem, nie znaczy, że...?
Nie znaczy.
Nawet nie próbowałeś?
96
R
L
T
Nie próbowałem.
Nie poznaję własnego syna. Zmierzyła go rozbawionym, może
nawet leciutko cynicznym spojrzeniem. Porwali mi dziecko! Ty oszuście,
co zrobiłeś z prawdziwym Travisem?
Na jakiś czas zniknął. Dotarło do niego, że nie jest zbyt bystry.
Może nie jest z nim aż tak zle? Poklepała go po dłoni.
Poproszenie Charlene o pomoc było bardzo mądrym posunięciem. Dzięki
niej dużo zyskasz. Może zaczniesz cenić w kobietach coś więcej niż tylko
zgrabne tyłeczki... Skarbie, zarumieniłeś się?
Skądże! obruszył się. Dajmy już sobie z tym spokój, co?
Skoro tak chcesz... Ale coś ci jeszcze powiem. Charlene to kobieta
dla ciebie i okażesz się wielkim głupcem, jeśli nie zdobędziesz jej... na
zawsze.
Mamo, proszę. Ty tego nie rozumiesz.
Nie, synku. To ty nie rozumiesz.
%7łyło im się bezproblemowo. Czasami gdzieś razem wychodzili,
wystawiali się na publiczny widok, a potem zaśmiewali się z reakcji gapiów
i mediów.
Tylko starajcie się nie przedobrzyć napominał ich Joe, rzecznik
prasowy. Ludzie są wyczuleni na podobne sprawy. Jak będziecie takie
papużki nierozłączki, zaraz zwietrzą chwyt marketingowy.
Straszne! wykrzyknęli chórem.
Czasami mnie przerażacie. Joe uśmiechnął się.
Jakby kierował wami wspólny mózg!
Przyjęli to wesoło. Mentalne powinowactwo bardzo ich
satysfakcjonowało.
Za radą rzecznika niektóre wieczory spędzali oddzielnie. Charlene
97
R
L
T
lubiła teatr, Travis wolał spotykać się ze znajomymi. Nie dociekała, czy w
tych spotkaniach brały udział kobiety, zaś on nie wdawał się w szczegóły.
Zwykle narzekał, że zgodnie z wizerunkowym nakazem był beznadziejnie
cnotliwy.
Jeśli coś się zdarzy, możesz mi powiedzieć. Nie będę zazdrosna.
Na pewno ci powiem, jak coś się wydarzy. W naszej sytuacji musisz
wszystko wiedzieć, nie możesz być zaskakiwana.
Któregoś dnia, gdy wrócił z pracy, zastał Charlene szykującą się do
wyjścia.
Masz w planach coś ciekawego?
Z dziewczynami ze studia wybieramy się do teatru. To
przedstawienie na świeżym powietrzu, więc dopuszczalne są swobodne
stroje.
Miała na sobie obcisłe dżinsy, w których usiadła mu na kolanach...
Odepchnął od siebie to wspomnienie.
Z dołu dobiegł dzwięk klaksonu.
Taksówka! Już lecę.
Wrócisz pózno?
Chyba bardzo pózno. Wejdę na paluszkach dodała znacząco.
Wiedział, co chciała powiedzieć. Może zaprosić sobie dziewczynę.
Albo nawet kilka.
Charlene...
Muszę pędzić. Cześć! Cmoknęła go w policzek i już jej nie było.
Gdy został sam, uderzyła go pustka. I cisza panująca w mieszkaniu.
Było to wprost nie do zniesienia. Przebiegł w myślach listę znajomych
kobiet. Która by się nadała? Problem w tym, że jest ich tak dużo. Za dużo.
Zdecydował się na Susie. Znali się od dawna i lubili zabawę bez
98
R
L
T
zobowiązań. Wystarczył prezent wieńczący wspólny wieczór. Sięgnął po
słuchawkę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]