[ Pobierz całość w formacie PDF ]
(do męża)
Już gadajcie, co chcecie, a strach zawsze strachem.
Ja nie chcę dłużej z wami być pod jednym dachem?
Mówiłam: mężu, nie lez do tych spraw dziecinnych;
Pókiś knutował %7łydów, chociaż i niewinnych,
Milczałam - ale dzieci; - a widzisz Doktorą?
SOWIETNIK
Głupia jesteś.
SOWIETNIKOWA
Do domu wracam, jestem chora.
(Słychać znowu grzmot - wszyscy uciekają; naprzód lewa, potem prawa
strona. - Zostają Senator, Pelikan, Ks. Piotr)
SENATOR
(patrząc za uciekającymi)
Przeklęty Doktor! żyjąc nudził mię do mdłości,
A jak zdechł, patrzaj, jeszcze rozpędza mi gości.
(do Pelikana)
Voyez, jak ten Ksiądz patrzy - voyez, quel oeil hagard;
To jest dziwny przypadek, un singulier hasard.
Powiedz no, mój księżuniu, czy znasz jakie czary,
Skąd przewidziałeś piorun? - może Boskie kary?
(Ksiądz milczy)
Prawdę mówiąc, ten Doktor troszeczkę przewinił,
Prawdę mówiąc, ten Doktor nad powinność czynił.
On aurait fort a dire - kto wie, są przestrogi -
Mój Boże, czemu prostej nie trzymać się drogi!
No i cóż, Księże? - milczy!... milczy i zwiesił nos.
Ale go puszczę wolno: - on dirait bien des choses!...
(zamyśla się)
PELIKAN
Cha! cha! cha! jeśli śledztwo jest niebezpieczeństwem,
Toć by nas przecie piorun zaszczycił pierwszeństwem.
KS. PIOTR
Opowiem wam dwie dawne, ale pełne treści...
SENATOR
(ciekawy)
O piorunie? - Doktorze? - mów!
KS. PIOTR
- dwie przypowieści.
Onego czasu w upał przyszli ludzie różni
Zasnąć pod cieniem muru; byli to podróżni.
Między nimi był zbójca; a gdy inni spali,
Anioł Pański zbudził go: "Wstań, bo mur się wali".
On zbójca był ze wszystkich innych najzłośliwszy:
Wstał, a mur inne pobił. On ręce złożywszy
Bogu dziękował, że mu ocalono zdrowie.
A Pański anioł stanął przed nim i tak powie:
"Ty najwięcej zgrzeszyłeś! kary nie wyminiesz,
Lecz ostatni najgłośniej, najhaniebniej zginiesz".
A druga powieść taka. - Za czasu dawnego.
Pewny wódz rzymski pobił króla potężnego;
I kazał na śmierć zabić wszystkie niewolniki,
Wszystkie rotmistrze pułków i wszystkie setniki.
Ale króla samego przy życiu zostawił,
Tudzież starosty, tudzież pułkowniki zbawił. -
I mówili do siebie głupi więznie owi:
"Będziem żyć, podziękujmy za życie wodzowi".
Aż jeden żołnierz rzymski, co im posługował,
Rzekł im: "Zaprawdę wódz was przy życiu zachował;
Bo was przykuje przy swym tryumfalnym wozie
I będzie oprowadzał po całym obozie,
I do miasta powiedzie; bo wy z tych jesteście,
Których wodzą po Rzymie, onym sławnym mieście,
Aby lud rzymski krzyknął: "Patrzcie, co wódz zrobił,
On takie króle, takie pułkowniki pobił."
Potem, gdy was w łańcuchach złotych oprowadzi,
Odda was w ręce kata,a kat was osadzi
Na głębokie, podziemne i ciemne wygnanie,
Kędy będzie płacz wieczny i zębów zgrzytanie".
Tak mówił żołnierz rzymski; do żołnierza tego
Król gromiąc rzekł: "Twe słowa są słowa głupiego,
Czyś ty kiedy na ucztach z twoim wodzem siedział,
Ażebyś jego rady, jego myśli wiedział?"
Zgromiwszy, pił i śmiał się z swymi współwięzniami,
Ze swymi hetmanami i pułkownikami.
SENATOR
(znudzony)
Il bat la campagne... Księże, gdzie chcesz, ruszaj sobie.
Jeśli cię jeszcze złowię, tak skórę oskrobię,
%7łe cię potem nie pozna twa matka rodzona
I będziesz mi wyglądał jak syn Rollisona.
(Senator odchodzi do swoich pokojów z Pelikanem. Ks. Piotr idzie ku
drzwiom i spotyka Konrada, który, prowadzony na śledztwo od dwóch
żołnierzy, ujrzawszy Księdza wstrzymuje się i patrzy nań długo)
KONRAD
Dziwna rzecz, nie widziałem nigdy tej postaci,
A znam go, jak jednego z mych rodzonych braci.
Czy to we śnie? - tak, we śnie, teraz przypomniałem,
Taż sama twarz, te oczy, we śnie go widziałem.
On to, zdało się, że mię wyrywał z otchłani.
(do Księdza)
Mój Księże, choć jesteśmy mało sobie znani,
Przynajmniej Ksiądz mię nie znasz: przyjmij dziękczynienie
Za łaskę, którą tylko zna moje sumnienie.
Drodzy są i widzianiwe śnie przyjaciele, [ Pobierz całość w formacie PDF ]