[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poruszać, wszyscy chcieliśmy tylko przeżyć, wszczególnie kiedy ciężarówka przeskoczyła
krawężnik i minęła kiosk.
Preston wyglądał jakby miał zwymiotować, a ja naprawdę nie mogłam go z tego powodu
winić.
Liz odwróciła się i podała mu między siedzeniami zestaw ubrań.
-Masz - powiedziała.
-Wzięłaś ubrania? - spytał Preston - Wiedziałyście, że zmusicie mnie do wyskoczenia przez
okno. I do rozebrania się.5 I do perfekcyjnie zaplanowanej ucieczki?
Bex spojrzała do tyłu:
-Miałam nadzieję na tę część ze striptizem. Niezła klata, przy okazji - a potem wróciła do
jazdy.
-Słuchaj, Preston - zaczęła Macey - Możemy wyjaśnić. I wyjaśnimy. Niedługo. Ale teraz
musimy znalezć się w jakimś bezpiecznym miejscu.
-Byłem w bezpiecznym miejscu! A potem zmusiłyście mnie do skakania z okna i
wysadziłyście moją szkołę!
-To miejsce nie było bezpieczne - powiedziała mu Macey w momencie, kiedy usłyszałam
ryk.
-I, technicznie rzecz biorąc, nie wysadziłyśmy Twojej szkoły - zastrzegła Liz - To była tylko
mała, kontrolowana eksplozja.
Przez brudne okna z tyłu ciężarówki widziałam motocykle wszczynające pościg za nami.
Poczułam, jak Bex szarnęła kierownicą, a ciężarówka wpadła w poślizg na głównej ulicy,
poruszając się w złym kierunku.
Samochody zaczęły trąbić. Piesi krzyczeli na Bex, kiedy skręciła na chodnik. Jednak ona
nadal nie zwolniła.
Oddech przychodził Prestonowi z większym wysiłkiem niż powinien kiedy zapytał:
-Co się dzieje?
Zanim mogłam cokolwiek wyjaśnić, Bex powiedziała:
-Ludzie, mamy...
5 No dosłownie to by to było po polsku I do striptizu Ale jakoś nie brzmi ^^ Ale nawiązanie do striptizu jest
pózniej, więc się nie zdziwcie.
Jednak nie zdołała dokończyć. Wypadek przyszedł za szybko - zbyt mocno. W jednej
sekundzie pędziliśmy rzymskimi ulicami, a w następnej nie było nic poza piskiem opon i
chrzęstem metalu. Poczułam jak upadam, staczając się na tył ciężarówki chwilę przed
uderzeniem, którze przyniosło ze sobą uczucie zimna i strachu.
Rzeka była lodowata. Chleb pływał dookoła nas, kiedy woda wpłynęła kaskadami przez
rozbite okna, ciągnąc nas w dół. Głębiej w to zimno.
-Preston! - Macey krzyczała, ale jej głos rozbrzmiewał zbyt daleko - Preston! - zawołała
ponownie.
Powoli woda wypełniała ciężarówkę, a gdy moje oczy przywykły do czerni moja głowa
zaczęła wirować. Krew spływała mi po twarzy. Chciałam być chora albo może po prostu
móc zamknąć oczy i spać, ale wtedy pomyślałam o tym, co powiedziałam Bex tylko kilka
dni wcześniej: jedyne czego naprawdę chciałam to żyć.
Odepchnęłam się więc od podłoża i popłynęłam w stronę połamanych drzwi w tylnej części
samochodu. I wtedy go zobaczyłam. Oczy Prestona były zamknięte, a jego usta zaczęły
robić się sine. Guz rósł na głowie, a ja wiedziałam, że nie tylko zimna woda doprowadziła
go do wstrząsu:
-Preston! Cam! - krzyknęła Macey ponownie, a ja zdałam sobie sprawę, że głos dochodzi z
moich słuchawek.
-Mam go! - krzyknęłam6 - Płyń - zażądałam i wypchnęłam Prestona z samochodu tak
szybko, jak potrafiłam. Moje przyjaciółki musiały zrobić to, co powiedziałam, bo kiedy
podpłynęłam ich już nie było.
Bąbelki powietrza wypływały z tonącego samochodu.
-Cammie! - wrzasnęła Liz. Brzmiała na przerażoną, ale nie potrafiłam jej dostrzec. Jakbym
byla w komorze pogłosowej. Cały świat odrzucał dzwięki.
-Cammie, wszystko w porządku? - spytała Liz, kiedy pocisk przebił wodę, wpadając w
mroczną ciemność. Plusk. I kolejny. I kolejny.
Więc po prostu ruszyłam dalej, ciągnąc Prestona w stronę brzegu.
Prąd musiał zepchnąć nas dalej od wraku samochodu niż mi się wydawała, ponieważ kiedy
Preston i ja dotarlismy do powierzchni dysząc rozejrzałam się dookoła - czekając - ale nie
usłyszałam żadnych strzałów.
W oddali słyszałam krzyki.
-Cammie? - spytał Preston, a jego głos brzmiał jakby był podpity - Co się stało? Gdzie
jestem?
-Mamy za sobą małą kąpiel, Pres. A teraz musimy biec.
6 Cammie jest taka fajna, że umie nawet krzyczeć pod wodą. (przyp. Hope)
-Nie czuję się zbyt dobrze.
-Wiem, ale musisz to zrobić. Chodz. Pomogę Ci.
Biegnąc ulicami Rzymu nie mogłam przestać myśleć o tym, jak musieliśmy wyglądać.
Strużka krwi spływała po twarzy Prestona. Moje mokre włosy były splątane, pełne
roztrzaskanych kawałków szkła. Krew napłynęła mi do oczu, a bluza, którą spakowałyśmy
dla Prestona była o dwa rozmiary za duża i powiewała na nim jak koc.
Macey, Bex i Liz znajdowały się po drugiej stronie rzeki, biegnąc za ciężarówką z parą
uszkodzonych reflektorów i już wiedziałam co spowodowało katastrofę. Kiedy mijały SUVa
samochód zawrócił, zbaczając z drogi i podążając za nimi. Inne samochody zatrzymały się,
a SUV zbliżał się, nie zwracając uwagi na chodniki, przejeżdżając przez barykady.
-Biegnijcie! - krzyknęła Bex, jej głos niósł się przez rzekę, a mnie i Prestonowi nie trzeba
było dwa razy powtarzać.
Chwyciłam Prestona za rękę, ciągnąc go za sobą. Ale motocykle przejeżdżały już przez
most, pędząc ku nam. Słyszałam natarczywe, zawodzenie samochodów policyjnch i wozów
strażackicg. W ciągu mniej niż dwóch minut nasz tonący samochód zostanie otoczony przez
władze. Policjanci i osoby postronne wypełnią ulice, szukając.
Silniki motocykli zawarczały.
Nie mieliśmy dwóch minut.
Dłoń Prestona była nieruchoma. Był w szoku. Oczywiście, że był. Był tylko człowiekiem.
Tylko chłopcem, niezależnie od tego kim był jego ojciec. A ja wiedziałam, że to do mnie
należało odciągnięcia syna senatora od wyjących syren i tonącej ciężarówki, od motocyki i
mężczyzn, którzy nie zatrzymają się dopóki nas nie znajdą.
Preston był moją zdobyczą. Część mnie, część w której byłam dziewczyną Gallagher,
wiedziała, że wyciągnięcie go stamtąd było moją pracą - moją misją.
-Chodz! - krzyknęłam.
-Tędy - powiedział Preston. Byliśmy na jego podwórku, więc pozwoliłam mu poprowadzić
się aleją, której nigdy wcześniej nie widzialam. Pranie wisiało ma sznurach nad nami,
zakrywając słońce. Biegliśmy coraz szybciej, odpychając niżej wiszące ubrania, które
unosiły się wokół nas jak duchy. A kiedy wybiegliśmy z alei na ulicę,a światło zalało
wszystko wokół nas zrozumiałam dokąd zmierzał Preston.
-Czy to ambasada? - spytałam, znając już odpowiedz.
-Tak. Jesteśmy prawie na miejscu.
Nawet mokry i zmarznięty, wstrząśnięty i przerażony Preston był silniejszy niż wyglądał.
To było wszystko co mogłam zrobić by go zatrzymać:
-Nie! - krzyknęłam, szarpiącjego ramie i odciągając go od ulicy.
-Cam, w ambasadzie będziemy bezpieczni. To teren USA. Nie dorwą nas tam.
-Nie, Preston - pokręciłam głową. Odnalazłam jego spojrzenie. Musiałam spowodować
żeby zobaczył - żeby zrozumiał. Ale nawet Akademia Gallagher nie nauczy cię jak zmienić
czyjś świat, powiedzieć, że wszystko co wydawało się prawdą wygląda całkowicie inaczej.
-Czego mi nie mówisz? - krzyknął. To było dużo więcej niż strach, wściekłość i panika.
Preston był zdesperowany. A zdesperowani ludzie robią desperackie rzeczy - Do Krąg, [ Pobierz całość w formacie PDF ]