[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jeden z nas właśnie zginął przypomniała kobieta.
Nie, tylko zmienił formę i znikł sprostowałem.
Ksiądz uśmiechnął się.
Właśnie. Czy nie to samo dzieje się z wami, kiedy umieracie?
Dajmy spokój przerwała Marygay. Jeśli to sprawka Omni i ich upiorny żart,
to jesteśmy zgubieni niezależnie od tego, co zrobimy. Tak więc równie dobrze możemy
uwierzyć w ich słowa.
Sara otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęła.
O kurwa powiedział Max, a bojowy pancerz wyprostował się i znieruchomiał.
Znowu powiedział ksiądz.
Max! krzyknąłem. Jesteś tam?
%7ładnej odpowiedzi.
Marygay przeszła za plecy, gdzie znajdowała się dzwignia awaryjnego wyłącznika.
Mam to zrobić?
Będzie trzeba, wcześniej czy pózniej rzekłem. Saro... Jakoś to zniosę. Wi-
działam Anitę powiedziała z twarzą białą jak kreda.
Marygay otworzyła pancerz i było tak zle, jak przypuszczałem. Nie pozostało nic, co
można by zidentyfikować jako Maxa. Litry krwi i innych płynów wylały się na ziemię.
Kawałki mięśni, narządów i kości wypełniały dolną część pancerza.
Sara pochyliła się i zwymiotowała. Ja omal nie zrobiłem tego samego, lecz stary żoł-
nierski nawyk kazał mi zacisnąć zęby i trzykrotnie z trudem przełknąć ślinę.
Max był takim rodzajem faceta, którego lubi się niezależnie od tego, co robi, i nieza-
leżnie od tego, kim jest. A to coś zabiło go, jakby zdejmowało pionka z szachownicy.
Czy nie możemy porozmawiać? wrzasnąłem. Dlaczego nie pozwolisz nam
się bronić?
Cat eksplodowała jak bomba. Tym razem nie było deszczu tkanek i kości, tylko drob-
na mgła, unoszona przez wiatr z miejsca, gdzie stała. Marygay jęknęła i zemdlała. Myślę,
że Sara nawet tego nie zauważyła. Klęczała, szlochając i przyciskając dłonie do brzucha,
wstrząsana skurczami, nadaremnie próbując opróżnić pusty żołądek.
Z wnętrza zajazdu dobiegły dwie głuche eksplozje i histeryczny krzyk.
Antres 906 spojrzał na mnie.
Jestem gotowy rzekł powoli po angielsku. Nie chcę już tu być. Niech zabie-
rze mnie nienazwane.
177
Sztywno kiwnąłem głową i podszedłem do Marygay. Przyklęknąłem, uniosłem jej
głowę i próbowałem chusteczką otrzeć jej twarz ze szczątków kobiety, którą kochała.
Ocknęła się i choć nie otworzyła oczu, objęła mnie ramieniem. Kołysała się w milcze-
niu, ciężko dysząc.
W tym momencie byliśmy sobie tak bliscy, jak zdarza się niewielu ludziom. Czasem
czuliśmy się tak podczas bitwy, albo tuż przed nią wiedząc, że zaraz zginiemy, ale
umrzemy razem.
Zapomnij o nienazwanym powiedziałem. %7łyliśmy pożyczonym czasem od
kiedy nas powołano... i udało nam się...
Ukraść trochę czasu dopowiedziała, wciąż nie otwierając oczu. I dobrze go
wykorzystaliśmy.
Kocham cię powiedzieliśmy jednocześnie.
Rozległ się głuchy łoskot to przewrócił się bojowy pancerz. Wietrzyk zmienił kie-
runek i przeszedł w silny wiatr, który przewrócił zbroję. Coś znowu uderzyło mnie
w kark kość lub kawałek kości po czym z hałasem wpadło do pancerza.
Z odgłosem przypominającym trzask suchych gałązek, z otwartej skorupy pancerza
uniósł się niekompletny szkielet. Przedramię, kość łokciowa i promieniowa przyłączy-
ły się do prawego łokcia, z nadgarstka wyrosły kości śródręcza, a z nich kości palców.
Potem długi zwój wnętrzności ulokował się w miednicy, z żołądkiem i pęcherzem. Co-
raz szybciej pojawiały się kolejne organy: wątroba, płuca, serce, nerwy i mięśnie. Czasz-
ka opadła pod ciężarem mózgu i powoli uniosła się, by spojrzeć na mnie niebieskimi
oczami Maxa. Przez chwilę jego twarz była czerwono-biała, jak z podręcznika anatomii.
Zaraz jednak pojawiła się skóra i włosy, nie tylko na czaszce, ale i na pozostałych czę-
ściach ciała.
Ostrożnie wyszedł z pancerza i nagle był już ubrany w powiewną białą szatę. Ruszył
ku nam ze skupioną, zamyśloną miną. On lub ono.
Marygay usiadła.
Co się dzieje? spytała napiętym głosem.
To siadło na ziemi przed nami.
Jesteś naukowcem.
Max?
Nie mam imienia. Jesteś naukowcem.
Jesteś nienazwanym?
Zbył to machnięciem ręki.
William Mandella. Jesteś naukowcem.
Byłem. Teraz jestem nauczycielem.
Jednak rozumiesz naturę badań naukowych. Rozumiesz, czym jest eksperyment.
Oczywiście.
178
Czarnoskóra kobieta Omni dołączyła do nas. Ruchem głowy wskazał na nią.
Była bardzo bliska prawdy.
Koniec eksperymentu? zapytała. Robisz porządki?
Powoli pokręcił głową.
Jak mam to ująć? Najpierw myszy, którymi jesteście, szukają drogi ucieczki z klat-
ki. Potem zaczynają rozumieć, co się dzieje. A potem żądają rozmowy z eksperymenta-
torem.
Na twoim miejscu oświadczyłem porozmawiałbym z myszami.
Tak, tak zrobiłby człowiek.
Z lekko gniewną miną rozejrzał się wokół.
No to mów zachęciła Marygay.
Patrzył na nią przez dłuższą chwilę.
Kiedy byłaś małą dziewczynką, moczyłaś łóżko. Rodzice nie chcieli puścić cię na
obóz, dopóki nie przestaniesz.
Zapomniałam o tym. [ Pobierz całość w formacie PDF ]