[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- W ten czy inny sposób - wymamrotał - ta kobieta chce mnie
dostać.
W środku nocy usłyszał, że Sassy się kręci.
- Aspiryna - przypomniał sobie.
Miał na sobie tylko dół piżamy. Boso wszedł do jej pokoju. Przez
okno wpadał blask księżyca. Widział sylwetkę Sassy na łóżku. Nie
spała.
- Sassy, pora na aspirynę. - Pochylił się, by odgarnąć kosmyk z jej
czoła i pogłaskał jej policzek.
Popatrzyła na niego. Pomyślał, że w jej oczach można się utopić.
W tym świetle były intensywnie niebieskie. Włosy spadały na jej
ramiona w nieładzie.
- Dobrze - powiedziała, po chwili dodając: - Nie chce mi się spać, a
tobie?
Oddech przyśpieszył mu się, gdy patrzył na nią długo.
- Już nie. - Zobaczył, że się skrzywiła. - Czy bardzo cię boli?
- To taki tępy ból. Boli mnie biodro. Próbowałam podeprzeć je
poduszką, ale nic nie pomaga. - Uderzyła pięścią w materac. - Nie ma
nic gorszego niż być zawadą!
Wąsy uniosły mu się w uśmiechu. Planował, że wejdzie i wyjdzie,
ale nie udało się. Ułożył się na łóżku tak, że całym ciężarem wsparła
66
RS
się na nim.
- A czy tak lepiej? - zapytał.
- Znacznie.
Napięcie powoli ustąpiło. Luk był taki szlachetny. Wiedziała
dobrze, że chętniej zająłby się czymś innym. Szybko wymyśliła
temat, który powinien go zainteresować.
- Opowiedz mi o krowach. Jak często mają cielaki? Luk przewrócił
oczami. %7łe akurat wybrała taki temat.
- Są gotowe co dwadzieścia jeden dni. Byki są zawsze chętne. Jeśli
się uda, rodzi się cielak. Jeśli nie, próbujemy dalej, aż do skutku.
- To bardzo interesujące - ziewnęła.
Uśmiechnął się. Czuł się wspaniale, mimo że nie było mu
wygodnie. Zapadała w sen. A on był cały rozbudzony. Sięgnął na
nocny stolik po szklankę z wodą, po czym uniósł ją do jej warg.
- Wez aspirynę i wypuść mnie stąd - powiedział. Sassy przejechała
ręką po jego piersi.
- Luk, posiedz jeszcze ze mną.
Luk przyglądał się jej przez chwilę. Wspomnienie o planach, jakie
miał co do tego pokoju, walczyło z dobrymi intencjami.
Czy jesteś pewna, że właśnie tego chcesz?
Sassy ułożyła się, używając jego ramienia jako poduszki.
- Zupełnie. Zadaj mi jakieś pytanie - wymamrotała. -Nie chcę
zostawać sama.
Powoli odetchnął. Trzymanie jej w ramionach było słodką torturą.
Jej stopa dotknęła jego łydki. Zacisnął konwulsyjnie ramię wokół jej
talii. Gdyby nie ostrzeżenie Jerrego, że powinna dobrze odpocząć,
rękę miałby teraz na jej piersi. Rozluzniłoby to pewnie ból w
lędzwiach.
Luk zapytał o pierwszą rzecz, jaka mu przyszła do głowy:
- Jedno pytanie. Czy lubisz być modelką?
Nigdy nie otrzymał odpowiedzi. Sassy zamruczała coś i
westchnęła głęboko. Na dobre i złe spała w jego ramionach z pupką
wtuloną w jego ciało. Nawet gdyby chciał uciec, wiedział, że spędzi z
nią tę noc. Będzie ją trzymał w ramionach i chronił.
67
RS
Rozdział 7
Kiedy Sassy się obudziła, Luka już nie było. Tylko ciepłe
wgłębienie w miejscu, gdzie spał, powiedziało jej, że nie opuścił jej
aż do rana.
W nocy czuła otaczające ją ramiona, a jego ciało podpierało jej
bolący bok. Mruczał uspokajające słówka, które miały sprowadzić na
nią kojący sen.
Dzięki Lukowi czuła się dobrze. Zdała sobie również sprawę, że z
przykrością odczuwa jego nieobecność. Sypialnia, z tą specyficzną
atmosferą, powoli zaczynała wywierać na nią wpływ. Jak wspaniale
byłoby zamieszkać na ranczo, żyć tutejszym życiem, mieć tu z
Lukiem dom.
W bardzo krótkim czasie Luk pokazał jej, jak wyglądałoby ich
życie. Wyczuwała, że jest nią zainteresowany, ale poza chwilami, gdy
była w kłopocie, ukrywał się za pozą macho.
Sassy usłyszała w holu jego kroki. Wszedł do pokoju z tacą, na
której była kawa, sok, sadzone jajko i posmarowana grzanka.
- A co ty robisz na nogach? - zapytał zaniepokojony.
- Dzień dobry panu, panie Marudny.
Przerzuciła włosy przez ramię i zrobiła taką samą minę jak on. [ Pobierz całość w formacie PDF ]