
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lepiej nie kusić losu. Poczciwe platformy też dodają kilka
centymetrów.
Suzy wpadła do pokoju. Miała na sobie obcisłe szorty biodrówki i
wydekoltowany, króciutki top.
- Szykujesz się na wieczór?
- Aha. Zastanawiam się, w czym wystąpić podczas kolacji. Przyszło mi
do głowy...
- Wiem, wiem. Planujesz wielki podryw.
- Co ty! - Maggie poczuła, że się rumieni.
- Nie udawaj niewiniątka i przestań się tak gapić na przystojniaka. Nie
przeczę, że to łakomy kąsek, ale widzisz, jaką ma słabość do starszych
babek. Sama tak powiedziałaś.
- A co z moim planem zdemaskowania Silvera? Przyłączysz się? -
zapytała Maggie, wracając do poprzedniej rozmowy.
- Chcesz mnie wystawić temu głupkowi?
- W pewnym sensie, ale bez ekscesów. Niby przypadkiem dam mu do
zrozumienia, że jesteś nim zainteresowana. Zobaczymy, jak to przyjmie. W
domu jest pełno ludzi, więc nie ma obawy, żeby się rzucił na ciebie w
poszukiwaniu mocnych wrażeń. Na wszelki wypadek będę czuwać i w razie
czego przyjdę ci z pomocą
- I nawzajem. Ty również uważaj na cudnego Huntera. Gdybyś się na
niego przesadnie gapiła, kichnę jak Ann. Rany boskie, ta dziewczyna jest
chyba uczulona na wszystko.
- Wszystko idzie na opak - uznała Maggie, wzdychając ciężko. - Byłam
taka dumna ze swojego planu. Myślałam, że to strzał w dziesiątkę, ale teraz
widzę, że zamiast korzyści będę miała same kłopoty: straciłam mnóstwo
forsy, tata jest sam w domu, więc pożera tony niezdrowego żarcia i za dużo
37
pali. Dręczy mnie przeczucie, że nawet jeśli przy łapię tego flirciarza
Perry'ego z inną dziewczyną i będę miała w ręku niezbite dowody, na nic
się to nie zda.
- Flirciarza? - Ten męski podgatunek był wyraźnie obcy seksownej
Suzy.
- Inaczej podrywacza. To rzeczowniki bliskoznaczne. Wiesz co? Tata
mówi, że niepotrzebnie mieszam się w cudze sprawy i dlatego ciągle pakuję
się w kłopoty, ale to nieprawda. Problem w tym, że moje błyskotliwe
koncepcje bywają niedopracowane, więc ich rezultaty są czasem inne od
spodziewanych.
- No dobra. Zgadzam się być przynętą w rozgrywce przeciwko
cynicznemu podrywaczowi. To lepsze niż tkwić w dusznym kantorku
cuchnącym terpentyną. Staram się jak mogę, ale do tej pory nie zdołałam
przekonać taty, że stać nas na założenie klimatyzacji w pomieszczeniach
biurowych. Taki wydatek z pewnością nie zrujnuje składu drzewnego James
& James.
- Kto jest jego wspólnikiem?
- Ja... teoretycznie. Ojczulek przepisał na mnie połowę rodzinnego
interesu w nadziei, że po takiej zachęcie nabiorę ochoty na prowadzenie
firmy. - Suzy wzruszyła ramionami i zmieniła temat. - Chcesz to włożyć? -
zapytała, obrzucając krytycznym spojrzeniem długą, wąską suknię o
prostym kroju, zapinaną od góry do dołu na guziki. - Przykro mi to mówić,
ale wyglądałabyś w niej jak własna ciotka. Zero erotyzmu. Poza tym dół jest
za wąski, żeby wykonywać skomplikowane kroki w stylu country, a wątpię,
żeby nasz ulubieniec znał modne tańce. Podrzesz kieckę przy pierwszym
podskoku i będziesz świecić golizną.
Maggie rzuciła w nią folderem, który spadł pod łóżko.
Tego wieczoru stoły ustawiono inaczej niż dotychczas. Zostały
zsunięte, a u szczytu zasiadł Perry Silver. Tylko jemu przysługiwał solidny
fotel z podłokietnikami, symbolizujący dostojeństwo i status mistrza, który
po prawej ręce miał Janie i Bena, po lewej Georgię i Charliego.
Naprzeciwko Silvera siedziała emerytowana pielęgniarka. Dziewczynom
dostały się miejsca na szarym końcu, przy drzwiach do kuchni, ale nie to
zirytowało Suzy.
- Dlaczego wszyscy faceci zgrupowali się w jednym miejscu?
Należałoby ich rozmieścić symetrycznie, żebyśmy wszystkie mogły
38
nacieszyć się męskim towarzystwem. - Suzy zerknęła na Janie i Bena. -
Ciekawe, czy byłoby mi do twarzy z różowymi włosami - mruknęła,
skubiąc kawałek wieprzowej pieczeni i pojadając puree ziemniaczane z
kupną sałatką. Na deser były tanie herbatniki, poczęstunek od dwu
bibliotekarek i emerytowanej księgowej.
- Masz na myśli kolor włosów Janie? Moim zdaniem jest raczej
łososiowy niż różowy.
- Mniejsza o to. Naszemu przystojniakowi wyraźnie przypadł do gustu -
odparła Suzy z tajemniczym uśmiechem.
Naszemu? O co jej chodzi? [ Pobierz całość w formacie PDF ]