[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niepokojÄ…ce.
71
R
L
T
ROZDZIAA SIÓDMY
Choć nie wyspał się dobrze na wąskiej kanapie, Luke uznał póznym
rankiem, że najwyższy czas wstać. Sprawdził godzinę, a potem sięgnął po tele-
fon. Zamierzał zadzwonić do Viktora poprzedniego wieczora, ale stwierdził, że
przyjacielowi należy się odpoczynek po tych wszystkich wydarzeniach. Z
drugiej strony nie chciał, by Viktor się martwił, w razie gdyby bezskutecznie
próbował się z nimi skontaktować.
Odebrał po drugim dzwonku.
Słucham? odezwał się pewnym głosem. Najwidoczniej nie spał już od
jakiegoÅ› czasu.
Cześć, mówi Luke. Dzwonię, by cię poinformować, że musieliśmy
ewakuować się z mojego domu.
Wszystko w porzÄ…dku?
Tak, choć mieliśmy niespodziewaną wizytę.
Co z Kariną? Czy któreś z was jest ranne?
Nie, udało nam się uciec. Znalezliśmy pokój w hotelu. Podam ci numer,
jeśli ci się nie wyświetla w telefonie, ale nie wiem, jak długo się tu
zatrzymamy.
Nie powinniście tam zostawać. Następnym razem nie dzwoń do mnie z
hotelu. Może lepiej, żebym nie wiedział, gdzie jesteście.
Ma rację, pomyślał zaniepokojony Luke. Jeżeli prześladowcy Kariny
sami nie wpadną na jej trop, z pewnością spróbują wytropić kogoś, kto zna jej
kryjówkę. Viktor oczywiście niczego sam z siebie nie zdradzi, ale gdyby
zaczęli naciskać...
Co z tobÄ…? Wszystko okej?
72
R
L
T
Poza raną? Owszem. Viktor ciężko westchnął. Też mam dla ciebie
pewne wiadomości.
Zakładam, że to nic dobrego.
Solokov przyleciał do Stanów.
Luke zmarszczył brwi. To dość nieoczekiwana decyzja.
Gdzie teraz jest?
Przyleciał kilka godzin temu prywatnym odrzutowcem. Ma apartament
w hotelu w stolicy.
Po co się fatygował? Przecież ma tu swoich ludzi. Nie musiał sam się tu
zjawiać.
Może to zbieg okoliczności? Jakiś interes niezwiązany ze sprawą
Kariny.
Tak, jasne... Przecież sam w to nie wierzysz, podobnie jak ja.
Nie, nie wierzę odparł Viktor po chwili.
To dla niego sprawa najwyższej wagi, inaczej nie zawracałby sobie
głowy. Musi być przekonany, że Karina wie, gdzie są pieniądze.
Albo nie dysponuje innym tropem i jest zdeterminowany, żeby dopaść
Karinę i doprowadzić sprawę do końca.
To miało sens. W takim wypadku Karina nigdy nie będzie bezpieczna.
Wspomnienie wczorajszej ucieczki powróciło ze zdwojoną siłą. To
koszmarne napięcie i desperacja, smutek i zmęczenie w oczach Kariny.
Poczuł wzbierającą falę złości.
Jak siÄ™ nazywa jego hotel?
Dlaczego chcesz wiedzieć? po chwili milczenia ostrożnie spytał
Viktor.
Chciałbym wiedzieć, gdzie się zatrzymał.
Znowu wahanie.
73
R
L
T
Czy ty coś kombinujesz? Ten człowiek jest niebezpieczny, a twoim
jedynym zadaniem jest chronić Karinę.
Wiedza, gdzie znajduje się facet, który ją ściga, to dla mnie bardzo
ważna informacja, prawda? Gdy Viktor nie odpowiedział, dodał: Powiesz
mi, czy mam zacząć dzwonić po ludziach? Znajdę go bez problemu.
Westchnąwszy głęboko, Viktor podał nazwę. Luke, choć wiedział, że jej
nie zapomni, sięgnął po kartkę papieru i zanotował tę informację.
Dzięki.
Tylko nie zrób niczego głupiego ostrzegł go Viktor.
A ty uważaj na siebie. Odezwę się pózniej. Rozłączył się, zanim Viktor
zdążył coś dodać.
Powoli odłożył telefon na stolik, rozważając w myślach setki możliwych
scenariuszy. Obecność Solokova dużo zmieniała. Co innego mieć do czynienia
z niematerialnym, oddalonym o wiele tysięcy kilometrów wrogiem, który
dysponuje ogromnymi środkami, i jeżeli jeden jego plan nie wypalił, po prostu
wcielał w życie kolejny, a co innego znalezć się w sytuacji, gdy wróg jest na
wyciągnięcie ręki
Solokov tu jest. Trzeba dobrze się zastanowić, co z tym fantem zrobić.
Co się stało?
Luke odwrócił głowę i ujrzał Karinę w otwartych drzwiach do sypialni.
Rozmawiając z Viktorem, nawet nie usłyszał, jak je otworzyła. Wystarczyło,
że rzucił na nią okiem i momentalnie pozbył się wszystkich zaprzątających mu
głowę myśli.
Było widać, że dopiero wstała z łóżka. Włosy miała w nieładzie, była
ubrana jedynie w długi T shirt, który sięgał do połowy uda, odsłaniając
zgrabne nogi. Luke próbował oderwać od nich wzrok. Niestety, było na co
popatrzeć, również poza nogami. Koszulka była cienka i dość obcisła, w
74
R
L
T
każdym razie na tyle, by wszelkie krągłości ciała, zwłaszcza piersi i biodra,
wyraznie odznaczały się pod materiałem.
Przeniesienie wzroku wyżej, na jej twarz, niewiele pomogło. Zciągnęła
lekko usta, przez co wargi były pełne i wyglądały kusząco. Miała szeroko
otwarte oczy, których szarozielonego piękna nie był w stanie zakłócić nawet
malujący się w nich niepokój.
Tak samo wyglądała wczoraj wieczorem, niewinnie kusząco, jakby w
ogóle nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo jest pociągająca. Wczoraj
chciał uwierzyć, że tylko przed nim grała, że doskonale wiedziała, co robi, po
prostu próbowała nim manipulować. Dziś, w świetle dnia, już tak nie myślał. Z
trudem ukrywała niepokój, a mimo to nadal zachowała tę niesamowitą
atrakcyjność, absolutnie naturalną i niewymuszoną.
Luke w jakimś sensie nienawidził jej za to. A zarazem nienawidził
samego siebie, bo nie potrafił opanować własnych odruchów.
Złapała go na gorącym uczynku. Był kłamcą, który wciąż musiał sam
siebie upominać, że wszystko między nimi musi pozostać na poziomie czysto
biznesowego układu.
Luke?
Gdy wypowiedziała jego imię, poczuł dziwną ekscytację. Wychwycił
drżenie w jej głosie i nagle zdał sobie sprawę, jak długo siedział bez słowa tak
w nią wpatrzony. Pewnie pomyślała, że to, o czym rozmawiał przez telefon,
było zbyt straszne, by jej o tym mówić.
Lepiej to, niż gdyby miała dowiedzieć się, o czym naprawdę rozmyślał.
OdchrzÄ…knÄ…Å‚.
Rozmawiałem z Viktorem. Dziś rano Solokov przyleciał do Stanów.
75
R
L
T
Zamrugała, lekko rozchyliła usta. Przez chwilę sprawiała wrażenie, jakby
wiadomość do niej nie dotarła, zaraz jednak pogrążyła się w głębokim
namyśle, co bez trudu czytał z jej twarzy.
Przyleciał po mnie wyszeptała w końcu. Na pewno dowiedział się o
małżeństwie. Nie może mnie zmusić do powrotu do Rosji, jego ludzie nie
potrafią mnie złapać, więc musi być tu, by odzyskać pieniądze.
Ujęłaś to nadzwyczaj precyzyjnie powiedział z uznaniem. Owszem,
łatwo było rozszyfrować zamiary Solokova, jednak Karina, choć bardzo się
bała, nie wpadała w panikę, tylko myślała jasno, logicznie. A teraz posłuchaj
mnie uważnie. Nieważne, czego on chce. I tak tego nie dostanie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]