
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jackson zachwiał się i oparł o ścianę.
- O co ci chodzi, do cholery? - spytał ze zdziwieniem, pocierając
bolący podbródek.
- Masz brudne myśli i brudny język, a poza tym o mało nie zabiłeś
Irish, każąc jej jezdzić na tym cholernym koniu. Ostatkiem sił doszła do
swojego pokoju.
- Słuchaj, stary, przepraszam za to, co powiedziałem. To miał być
żart.
- Jak widzisz, jakoś się nie śmieję. - Kyle nie dawał się tak łatwo
udobruchać. I powiedz mi, dlaczego zafundowałeś jej czterogodzinną
przejażdżkę? Przecież musiałeś od razu spostrzec, że nie umie jezdzić?
- Jasne, że widziałem, ale nie miałem innego wyjścia, do cholery!
Tutaj wszyscy faceci ślinili się na jej widok, włącznie z Mattem. Chciałem
działać na twoją korzyść i trzymać ją z dala od chłopaków. Niektórzy z
nich są szybcy. Wymyśliłem więc tę przejażdżkę, a ona przecież
81
RS
powiedziała, że umie jezdzić. Kiedy zobaczyłem, że nie odróżnia tyłu
konia od przodu, nie wiedziałem, co mam dalej robić. Byłoby jej głupio,
że przyłapałem ją na kłamstwie. Czy coś jej się stało?
- Tak, stało. Jest cała posiniaczona i ledwo może chodzić.
- Może wezwać lekarza?
- Jackson, ja jestem lekarzem.
- Ach, no tak... ale ty jesteś chirurgiem plastycznym.
- Nie trzeba wołać ortopedy, żeby zdiagnozować posiniaczony tyłek.
Wiesz, Jackson, jak na takiego mądrego faceta, czasami jesteś głupszy niż
but. Mam nadzieję, że ona poda cię do sądu za twoją tępotę.
- Ty naprawdę oszalałeś na jej punkcie, prawda?
Kyle odetchnął głęboko. Powoli przechodziła mu złość. Spuścił
głowę.
- Tak. Owszem. Ale ona wbiła sobie do głowy, że wyjdzie za
milionera, i boję się, że parę dni wśród was sprawi, że zostanę
wyrolowany.
- Jeśli już mowa o tępocie - zaczął Jackson powoli - to nie potrafię
zrozumieć, dlaczego nie powiesz jej, że też jesteś bogaty. Skończą się te
twoje katusze.
- Przecież już ci tłumaczyłem. Mam powody, żeby jeszcze jej o tym
nie mówić, więc póki co trzymaj język za zębami. Aha, przy okazji,
udawaj, że nic nie wiesz o jej obrażeniach, po co ma się czuć jeszcze
bardziej upokorzona.
- Dobra. Co jeszcze?
- Wszystko. Dzięki i przepraszam za tamten cios - dodał Kyle,
śmiejąc się cicho. - Chcesz okład z lodu?
82
RS
- Obejdzie się. Jakoś to przeżyję.
- Gdzie mam się zakwaterować?
- Tutaj, obok Irish. - Jackson wskazał palcem sąsiednie drzwi. -
Buddy już tam wrzucił twoje graty. Chodzmy na dół. Dziś gramy w
pokera, a ja czuję, że szczęście będzie mi sprzyjało.
Irish nie wiedziała, co ją obudziło. Może to był głód, a może zapach
róż albo erotyczny sen, ale na pewno coś wyrwało ją ze snu. Spojrzała na
zegarek i ze zdziwieniem stwierdziła, że już dochodzi ósma. Nic
dziwnego, że żołądek skręcał jej się z głodu. Musi się pospieszyć, żeby
zdążyć na kolację.
Odrzuciła przykrycie i wtedy zobaczyła, że spała nago. Przypomniała
sobie, jak do tego doszło, i aż jęknęła. Naprawdę dopuściła do tego, żeby
Kyle robił jej masaż? A ona leżała tak bez niczego, no może poza
maleńkim ręcznikiem?
Przecież to czysty obłęd! Nic dziwnego, że miała takie erotyczne
sny. Dotyk jego rąk był wprost czarodziejski. Nie podobało się to jej, a
raczej przeciwnie, za bardzo podobało. To się musi wreszcie skończyć.
Jeszcze raz popatrzyła na zegarek i wtedy spostrzegła kwiaty.
Jaskrawożółte polne kwiatki, troszkę przywiędłe, włożone do szklanki z
wodą. Obok leżała kartka.
Od Kyle'a. Pisał, że spotkają się na kolacji.
Jakie to miłe.
Nie potrafiła zapanować nad czułym uśmiechem, kiedy wyobraziła
sobie, jak zrywa dla niej kwiatki.
Nie! Wybij go sobie z głowy. Myśl o Jacksonie albo Jimie, Aaronie
czy tamtym jakimś Spudzie. O tych, którzy mają solidne konta w bankach.
83
RS
Myśl o posiadłości w Dallas czy Houston lub też w San Antonio. O
cadillaku albo BMW. O brylantach, a nie o jakichś tam polnych
kwiatkach.
Poruszając się powoli, ostrożnie usiadła na łóżku. Wciąż czuła się
sztywna i obolała, ale dało się jakoś wytrzymać. Zsunęła nogi na podłogę i
wstała. Jak na razie, całkiem niezle. Poszła do łazienki po szlafrok i zdała
sobie sprawę, że przestała utykać. Kyle naprawdę świetnie to zrobił, ale
obiecała sobie, że ostatni raz pozwoliła mu się dotknąć. On jest głównym
zagrożeniem dla jej planów.
Umalowała się starannie, a potem włożyła piękne jedwabne
majteczki i bluzkę bez rękawów w swoim ulubionym kolorze jaskrawej
zieleni. Skończyła się ubierać i wyszła z łazienki, po czym nagle stanęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]