RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pusta niczym bańka mydlana. Rany, ale on cudnie wyglądał!
Desperacko próbowałam poruszyć chocia\ jedną nogą, \eby stanąć w miarę
swobodnie pod ścianą budynku. Nie udało mi się. W tej sytuacji zaczęłam udawać, \e na
kogoś czekam, pomrukując od czasu do czasu coś w rodzaju:  No, gdzie ona się podziała? i
spoglądając nerwowo na zegarek. Mogłam sobie tego jednak oszczędzić, poniewa\ ON ani
razu nie spojrzał w moim kierunku. Ale lepiej nie ryzykować.
Usilnie próbowałam dosłyszeć przynajmniej urywki rozmowy, niestety, na pró\no.
Kiedy rozległ się drugi dzwonek, ON po\egnał się z przyjacielem, najpierw przybijając
piątkę, a pózniej wykonując całą serię skomplikowanych ruchów palcami.
Zdą\ył ju\ zrobić kilka kroków, kiedy ten drugi chłopak zawołał za nim:
- Hej, Carlo! To o trzeciej, OK?
To imię było jakby stworzone dla niego. Carlo. A mo\e Karlo? Wszystko jedno. Carlo
albo Karlo kojarzyło się z Włochami, amore i wielką namiętnością. Wyobraziłam sobie, jak
głaszczę go po ciemnych, sięgających ramion lokach, szepcząc:  Carlo... albo  Karlo... .
Kiedy ocknęłam się z tego cudownego rozmarzenia Carla czy Karla ju\ dawno nie
było. W ogóle cały dziedziniec szkolny był pusty. Pospieszyłam do klasy i wcisnęłam
nauczycielowi angielskiego bajeczkę o wyjątkowo złośliwym rozwolnieniu.
Wkrótce odkryłam, \e Carlo albo Karlo miał jednak na imię Carlo. Przejrzałam w
bibliotece stare roczniki i znalazłam w nich podstawowe informacje. Carlo Schneider. Klasę
wy\ej ode mnie. As sportowy.
Na du\ej przerwie miałam przed sobą trudne zadanie: musiałam tak pilotować
Matyldę po dziedzińcu, aby mieć na oku Carla. I \eby Matylda tego nie zauwa\yła.
Doskonale wiedziałam, \e w przeciwnym razie znów przewracałaby oczami, jak zawsze,
kiedy poruszałam temat Carla. Potem powiedziałaby:  Julio! Trzymaj się od tego z daleka!
Faceci sprawiają tylko kłopoty! .
- Muszę iść do cienia! - skłamałam i pociągnęłam zdumioną Matyldę pod stary
kasztanowiec na tyłach dziedzińca. Idealnie. Stąd miałam wyśmienity widok na mój obiekt
westchnień.
Matylda wyśmiewała się z Helen - \e strasznie głupio dziś wygląda z niebieskim
cieniem na powiekach - a ja próbowałam jak najdyskretniej uchwycić ka\dy ruch Carla.
Kątem oka zauwa\yłam, \e zbli\a się do nas Helen ze swoim orszakiem. Właśnie
przygotowywałam sobie jakieś soczyste powiedzonko na jej przywitanie, kiedy nagle w mojej
głowie zawirowało. Co to miało znaczyć?
Podczas gdy Helen, chichocząc głupio i unosząc brwi, przedefilowała obok bohatera
deskorolki, Carlo odwrócił się od swoich przyjaciół i wlepił w nią wzrok.
 Gapi się, bo uwa\a, \e Helen wygląda idiotycznie z tym swoim głupim niebieskim
cieniem na powiekach , wmówiłam sobie szybko.
- Twój Carlo leci na naszą kozę ze ściśniętą pupą! - Matylda podą\yła za moim
osłupiałym wzrokiem i bez mrugnięcia okiem rozwiała iluzję.
- Pogięło cię? - fuknęłam na nią. Ale moje serce wiedziało, \e miała rację. Spojrzenie
Carla, które wcią\ jeszcze nie chciało się oderwać od pleców Helen, wcale nie świadczyło o
tym, \e ta idiotka mu się nie podoba. Wręcz przeciwnie.
- Fuj. Tu śmierdzi oborą, nie uwa\acie? - zaszczebiotała Helen, otaczając się
przyjaciółkami i ustawiając się dokładnie w moim polu widzenia.
Mogłabym ją zamordować. Ta dziewucha była gwozdziem do mojej trumny. Zarazą,
która mnie prześladowała. Moim prywatnym koszmarem.
Cora kiwała głową w zamyśleniu.
- Trudna sytuacja! - stwierdziła wreszcie. - Albo podejmij walkę o niego, albo daj
sobie z nim spokój mo\liwie jak najszybciej.
- Nie potrafię! Zamieszkał w mojej głowie. Rozumiesz? Jest, \e tak powiem, jedyną
treścią, jaka w ogóle jeszcze istnieje w mojej głowie! - wrzasnęłam.
Cora podeszła do swojej szafy i zaczęła grzebać w ciuchach, mówiąc dalej:
- Po pierwsze: dowiedz się, co Helen o nim sądzi. Po drugie: nie spuszczaj go z oka.
Po trzecie: nie ubieraj się ju\ jak dziecko.
Siostra po\yczyła mi swoją koszulkę i starą spódniczkę mini, a ja przymierzyłam je
przed lustrem w łazience.
Wydawało mi się, \e wyglądam trochę śmiesznie w obcisłej bluzeczce, która sięgała
mi ledwie do pępka, i w krótkiej spódniczce, o której wiedziałam: nie powinno się w niej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl