RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to pisał.
Lucy co noc próbuje otworzyć drzwi, a kiedy stwierdza, \e są zamknięte, chodzi
po pokoju i szuka klucza.
6 sierpnia
Następne trzy dni - i \adnej wiadomości. Bo\e, w jakim ja \yję napięciu! Dokąd
pójść, do kogo się zwrócić, gdzie szukać ulgi? Jonathan jakby zapadł się pod
ziemię. Muszę uzbroić się w cierpliwość.
Lucy coraz bardziej nerwowa. Prze\yłyśmy okropną noc. Rybacy mówią, \e
nadchodzi sztorm. Muszę się od nich nauczyć czytania zjawisk
atmosferycznych i innych objawów w przyrodzie, świadczących o zmianie
pogody. Dzisiejszy dzień jest szary, słońce chowa się za gęstymi chmurami,
mgła przesłania Kettleness. Wszystko jest szare - oprócz zielonej trawy, lśniącej
niby szmaragd. Szare są
urwiska i morze. Kutry rybackie pośpiesznie wracają do zacisznej przystani.
Miota nimi wysoka fala.
Znienacka nadszedł pan Swales. Bez ceregieli, zresztą jak zawsze, przysiadł się
do mnie i powiada:
- Czemu to dzisiaj taka smutna? Widzę, \e tymi głupimi historyjkami o
zmarłych porządnie panienkę wystraszyłem. Stary człowiek nie lubi myśleć o
rzeczach ostatecznych. śeby dodać odwagi samemu sobie, mówi o nich
czasem dość lekcewa\ąco. Nie, nie boję się śmierci, ale jeszcze mi nie pilno
na tamten świat. Lecz czuję, \e moje dni ju\ są policzone. Mam prawie setkę,
to i przyszłość przede mną \adna. Kostucha ju\ na mnie ostrzy swoją kosę.
Je\eli przyjdzie po mnie chocia\by tej nocy, bez oporu poddam się jej woli.
Przecie\ \ycie, to nieustannej czekanie, a jedyne, na czym mo\na polegać, to
śmierć. Być mo\e nadchodzi z tym wiatrem znad morza, który zresztą
sprawia wra\enie posłańca nieszczęścia, cierpienia i śmierci. Proszę spojrzeć!
- zawołał przerazliwym głosem. - Na tym wietrze jedzie kostucha! Czuję ją.
Bo\e, dodaj mi się, bym ją przyjął godnie.
Stary człowiek obna\ył głowę, splótł dłonie i poruszał wargami w cichej
modlitwie. Po chwili wstał z ławki, uścisnął im dłoń, \egnał się ze mną dłu\ej i
serdeczniej ni\ zwykle, jak czynią to ludzie wypływający w daleki rejs, spojrzał
mi w oczy, po raz pierwszy uśmiechnął się do mnie i powoli odkuśtykał w
kierunku długich, kamiennych schodów.
Jego zachowanie wywarło na mnie ogromne wra\enie i tylko pogłębiło mój
smutek. Chyba rozumiem, jak czują się \ony marynarzy.
Z zadumy wyrwało mnie dopiero pojawienie się tu\ przy mnie dozorcy
cmentarza. Przystanął za moją ławką i przez lornetkę obserwował jakiś obiekt
na otwartym morzu. Zapytałam go, co to za statek. Wzruszył ramionami i
odpowiedział:
- Sam chciałbym wiedzieć. Sądząc po kształtach wygląda na rosyjski szkuner -
ale jakoś dziwnie manewruje. Jakby nie wiedział, co dalej. Pewnie się tam
zastanawiają, czy zdą\ą przed sztormem wejść do portu, czy lepiej
przeczekać burzę na otwartych wodach. Bardziej na północ morze bywa
spokojniejsze. Niech pani sama spojrzy. Prawda, \e wygląda jak bez
sternika? Zmienia kierunek zale\nie od wiatru. Zaraz się ściemni. Rano
będziemy mądrzejsi.
Rozdział 7 - Wycinek z Daily Telegraph, 8 sierpnia (wklejony w notatnik Miny
Murray)
Whitby - Od naszego stałego korespondenta
Właśnie prze\yliśmy jeden z największych i najostrzejszych sztormów, jakie
kiedykolwiek miały miejsce w tym rejonie. Od dłu\szego czasu panowała
upalna pogoda, co w sierpniu nie bywa rzadkością. Sobota była przepiękna,
parowiec  Emma i  Scarbrough wykonywały rejsy spacerowe wzdłu\
wybrze\a, w Whitby panował o\ywiony ruch turystyczny. Lecz od południa
zaczęły się pojawiać na północno-zachodnim widnokręgu wąskie, ciemne
chmury. Kapitanat portu ostrzegł wszystkie statki i kutry rybackie. Większość
kapitanów i szyprów schroniła na czas sztormu swoje statki i łajby za
bezpiecznym falochronem portu. Pod wieczór wiatr całkowicie ucichł, nastąpiła
przysłowiowa cisza przed burzą. Na morzu migotało tylko kilka światełek
zapóznionych barek. Zaobserwowano jednak nieznany szkuner, który pod
pełnymi \aglami szedł w kierunku zachodnim. Szalona odwaga lub niewiedza
jego oficerów, to główny temat rozmów zgromadzonych na nabrze\u
obserwatorów. Stra\ portowa sygnalizowała załodze szkunera, by przynajmniej
zwinęła kilka \agli.
Na krótko przed dziesiątą zapanowała cisza, i\ wyraznie słychać było beczenie
owiec i szczekanie psów, a kapela na molo, co nieco fałszując, zakłócała błogą
ciszę milczącej natury. Po północy, hen nad morzem, nagle zagrzmiało.
Nadeszła burza. W oka mgnienia spokojne dotąd morze rozbujało się, coraz
większe fale wściekle uderzały o falochron, białe grzbiety potę\nych bałwanów
zalewały pla\ę, a światła obu latarń morskich z trudem przebijały się przez
gęstą mgiełkę milionów cząsteczek rozpryśniętych fal. Zerwał się potę\ny
wiatr, który przewracał nawet najsilniejszych mę\czyzn. Stra\nicy przepędzali z
nabrze\a licznie zgromadzonych gapiów, nie zdających sobie sprawy z
gro\ącego im niebezpieczeństwa. Wichura gnała w stronę lądu ogromne kłęby
gęstej mgły o upiornych kształtach, a ka\dy człowiek, nawet o znikomym
stopniu wyobrazni, mógł je kojarzyć z duszami topielców. Nad morzem szalały
błyskawice, którym towarzyszyły potworne grzmoty.
Dy\urny oficer kapitanatu portu zapalił dodatkowy reflektor, by ostatnie kutry
trafiły w stosunkowo wąskie wejście do portu, nie rozbijając się na
falochronach. W pewnej chwili mgła nieco się rozpłynęła i wtedy światło
reflektora wyłowiło na morzu sylwetkę szkunera, który wzbudził tyle sensacji
ju\ wieczorem. Obserwatorzy nie omgli zrozumieć, dlaczego szkuner ma w tak
trudnej sytuacji rozwinięte wszystkie \agle. Przecie\ to istne samobójstwo!
Pomiędzy szkunerem a portem znajdowała się owa skała, na której rozbiło się
ju\ wiele statków. Je\eli wiatr nie zmieni kierunku, to kapitan tajemniczego
szkunera nie ma \adnych szans dotarcia do portu. Szkuner szedł wzdłu\
wybrze\a w tak szalonym tempie, jakby pędził prosto do piekła. Zrazu znów
wszystko zginęło w gęstej mgle, a światło reflektora zatrzymało się nieruchomo
na wystającej z morza skale. Wszyscy obserwatorzy wstrzymali oddech,
oczekując nieuchronnego zderzenia szkunera z ową śmiertelnie niebezpieczną
przeszkodą. - Lecz - mirabile dictum - szkuner bezpiecznie wszedł do portu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl