RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Greków.
Wracają na drogę do Koryntu i próbują złapać stopa w konwoju, ale nikt się nie zatrzymuje.
Mały trajkocze o swoich doświadczeniach w Germersheim.
* wiczyłem przez pięć godzin musztrę, w wodzie po szyję. Dowódcą był wtedy %7łelazny Gustaw.
A ja tylko zrzuciłem mu na głowę nocnik z sikami. Ale nie jest to zły skurwysyn w sumie. Potrafi tak
szybko zgnieść ci żebra, że nawet nie poczujesz bólu.
* Uważaj na piekielnego Heinricha * mówi Porta z uśmiechem jeśli wsadzi cię do celi 42.
Wchodzisz tam krokiem defiladowym a potem wyciągają tylko mielonkę!
* Dostań się do 3. Ausbildungs kompanii instruktażowej * radzi mu Mały. * Tam jest Rittmeister
Lapp.
On skacze na swoich cynowych nóżkach, które tak piszczą, że słychać go już z pierdolonego
kilometra! Jest też kompletnie ślepy i to jest dobre, bo przez większość czasu nie ma pojęcia, z kim
rozmawia.
Docierają do Koryntu póznym popołudniem i łapią pociąg towarowy.
W Atenach pada deszcz, gdy przybywają tam następnego poranka, a ekspres do Salonik właśnie
odjechał. Podbijają swoje rozkazy w miejscowej komendanturze i decydują się zwiedzić to
historyczne miasto, skoro już tu są.
* Mamy trzy tygodnie * krzyczy Porta entuzjastycznie * trzy zajebiste tygodnie z pieniędzmi i
przydziałami! Zdajecie sobie sprawę, co inteligentni faceci mogą z tym wszystkim zrobić?
Zaglądają do każdego baru, obok którego przechodzą. Carla martwi możliwość spóznienia się na
pociąg.
* Pierdol to, synku! * mówi Mały. * Jesteśmy twoimi przełożonymi i bierzemy pełną
odpowiedzialność. Ty jesteś naszym więzniem i wystarczająco szybko będziesz w gównie. Nie
zapominaj, że czas podróży jest częścią wyroku i cokolwiek przytrafi ci się z nami jest lepsze od
tego, co przygotuje dla ciebie Piekielny Heinrich, jak już dostanie cię w swoje łapska.
* On nie może zapomnieć, że był Feldweblem, a teraz dwóch Obergefreitrów mówi mu co ma robić
* stwierdza Porta ze zrozumieniem.
* To trudne, po dziesięciu latach służby * wzdycha Carl apatycznie.
* To nic. Masz dziesięć lat pierdla, więc przywykniesz * szczerzy zęby Mały.
* Nauczysz się tam co znaczą paski Obergefrei*tra. To oni tam rządzą!
Idą wzdłuż Ermou Epmoy i dochodzą do Syn*tagmy, miejsca spotkań ateńskich elit.
W restauracji na chodniku, przed hotelem Grand Bretagne Mały zauważa grubasa kiwającego się na
białym żelaznym krześle.
* Popatrzcie na tego pierdolonego tłuściocha * jego okrzyk rozbrzmiewa echem dookoła skweru.
Przygląda się grubasowi z zainteresowaniem. Pośladki zwisają mu po obydwu stronach niewielkiego
krzesła.
* Musi ważyć przynajmniej 150 kilo * Porta zastanawia się głośno, ssąc dolną wargę między zębami.
* Ze dwieście * zgaduje Mały. * Posadz go na słonia, to się pod nim ugną nogi.
* W środku wojny, z racjami żywnościowymi i głodem wszędzie * wykrzykuje Porta z oburzeniem
* coś takiego doprowadza mnie do szału.
* On duże pieniądze. Wiele statków w Pireusie, wiele willi na wyspach * szepcze uliczny pucybut
ostrzegawczo.
Służalczy kelner nakłada duszone czarne jagody na talerz grubasa. Inny posypuje je cukrem a trzeci
polewa śmietaną. Nie ukrywają faktu, że oczekują dużych napiwków.
* Kurwa, zobacz jak on je * mówi Porta wygłodniały.
* To, kurwa, niemoralne * wtóruje mu Mały i chwytając łyżkę, wali nią w talerz trzy albo cztery razy.
Czarne jagody rozpryskują się na wszystkie strony.
Gruby milioner przewraca się do tyłu, hałasując jak pociąg parowy. Dookoła chaos. Z przeciwnej
strony skweru widać już policyjne odznaki. Od strony Ministerstwa Wojny biegnie połączony
nie*miecko*grecki patrol policyjny z uniesionymi pałkami.
* Do diabła, nie ma pokoju dla potępionych! * krzyknął Mały poirytowany, stawiając na brzuchu
grubasa swoją obutą nogę i przenosząc na nią cały ciężar ciała.
* Chodzcie! * krzyknął pucybut biegnąc przed nimi ulicą Miltropo. Przebiegli przez podwórko i
wskoczyli przez otwarte okno do pokoju, gdzie jakieś kobiety przymierzały sukienki.
* Kontrola gazowa * powiedział Porta pomagając pucybutowi przejść przez okno.
Kiedy Mały także wchodzi do pomieszczenia, kobiety zaczynają krzyczeć.
* Nie denerwujcie się * śmieje się Mały. * Nie musimy teraz czytać waszych liczników!
* Wstrętne kurwy! * drze się pucybut, plując na zdjęcie króla.
* Ty jesteś niezła laska * mówi Porta, podszczypując jedną z kobiet.
Ta wykrzykuje jakieś siarczyste przekleństwo i rzuca w niego kawałkiem drewna na opał, który
przelatuje mu obok głowy.
* Kobiety, które przeklinają i są wulgarne, są najlepsze * stwierdza Mały ze znawstwem. *
Mieliśmy taką w Sankt Pauli. Gdy otworzyła usta to wylatywało gówno. Każdy myślał z tego
powodu, że jest prawdziwą dziwką, ale byli w błędzie. Ta pupcia wiedziała co robi. Skończyła,
wychodząc za barona i jadąc do kościoła w powozie zaprzężonym w mlecznobiałe konie. Nigdy
więcej nie widzieliśmy jej na Reeperbahn, ale alfonsi od luksusowych panienek spotykali ją w
najlepszych restauracjach wzdłuż Alsteru i kłaniali się grzecznie, choć ona nigdy się nie odkłaniała,
tylko głośno wciągała powietrze w swoim pierdolonym stylu  jestem z wyższej sfery". Coś, jak
krowa która wącha dupę byka. Tamci twardziele z Sankt Pauli tak się wkurwili tym gestem, że
musieli wyjść.
Stali teraz na zewnątrz biura podróży, gdzie organizacja Kraft durch Freude reklamowała wycieczki
do Wenecji.
* Hej! Co powiecie na podróż do Wenecji i przejażdżkę gondolą? * spytał Porta, wskazując
kolorowy plakat.
* Zwariowaliście, czy co? * protestuje Carl, nerwowo. * Nie możemy jechać do Wenecji, skoro
mamy jechać przez Wiedeń.
* I ty byłeś Feldweblem w batalionie Pięćsetki! * wzdycha Mały, potrząsając głową z
niedowierzaniem. * Rób co ci każemy, na miłość boską! Nikt nie może obwiniać pierdolonego
więznia za plany podróży jego eskorty. Kto nam udowodni, że nie. sądziliśmy, iż Wenecja jest
skrótem do twojej ciupy? My nie mieliśmy najlepszych stopni z geografii, wiesz?
Pojechali na Akropol konną dorożką.
* Skoro już tu jesteśmy to może chociaż trochę pozwiedzajmy * rozważa Porta. * Tą właśnie drogą,
którą teraz jedziemy, kiedyś maszerowały rzymskie legiony * stwierdza z patosem w głosie.
* Pierdolę, oni wciąż to robią * mówi Mały niewzruszony, wskazując na dwóch bersalierów mo
zolnie wspinających się na wzgórze z trzema dziewczętami.
* Prr! klacze, chcecie się przejechać? * krzyknął Porta wskazując zachęcająco na swój rozporek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl