
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na Tuckera, który właśnie rozkładał kanapę.
- W łazience zostawię ci ręcznik - rzekł uprzejmie. - Poczekaj, Carly, ja pójdę po pościel. Może chcesz
piwa, Gary? Trochę się zrelaksujesz. Gdybyś chciał posłuchać muzyki, przy wieży leżą słuchawki. A
może wolisz porozmawiać z Carly? Carly, nie musisz jutro nic gotować. W drodze do domu podjadę
do sklepu i zrobimy sobie grilla w ogrodzie.
Tucker wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił z pościelą. Położył ją na kanapie i poszedł do swojej sy-
pialni. Chociaż zachowywał się jak wzorowy gospodarz, w powietrzu wisiało napięcie. Bezszelestnie
zamknął za sobą drzwi.
123
Gary wściekle spojrzał na Carly.
- Co tu się dzieje?
- Od dawna się przyjaznimy. Wiem, że trudno to zrozumieć. Ale to dom mojej babci i zamierzam go
odzyskać. Zastałam tu Tuckera w piątek. A teraz po prostu omawiamy sprawy organizacyjne.
Carly poczuła się strasznie głupio. Oto rozmawiała ze swym potencjalnym chłopakiem, mając na
piersiach wymalowane szminką serce przeznaczone dla byłego męża.
- A ty gdzie śpisz? - spytał zdenerwowany, przechylając się nieco, by zerknąć do jej sypialni.
- Tam, gdzie zawsze sypiałam, gdy tu nocowałam. Tucker ma własny pokój - wyjaśniła.
- No proszę, proszę. Bardzo tu macie przytulnie... - Ten krótki, pogardliwy komentarz zabolał Carly.
Tego dnia już i tak zniosła zbyt wiele. Poza tym dochodziła trzecia nad ranem i Carly naprawdę nie
miała siły na słuchanie złośliwości. - Nie masz mi nic do powiedzenia? Przejechałem taki kawał drogi,
bo się o ciebie zamartwiałem. I co? Zastaję cię w jednym domu z byłym mężem! W swej naiwności
sądziłem, że we dwoje spędzimy trochę czasu z dala od Denver i od pracy, tymczasem mam wrażenie,
że w czymś tu przeszkadzam. - Sięgnął do kieszeni i wyciągnął telefon komórkowy. Szybko wciskał
klawisze, odpisując na otrzymane esemesy.
Carly w tym czasie ścieliła mu łóżko. Zastanawiała się, czy telefon komórkowy byłby w stanie
odciągnąć uwagę Tuckera od niej, powstrzymać go od przywitania się z nią, całowania,
obejmowania... Z pewnością
124
nie. Jedyną rzeczą, jaka mogłaby odwieść od niej Tuckera, był obcy mężczyzna kładący się spać na
jego kanapie.
Szminkę, którą namalowała sobie serce, trudno było zmyć. Carly wiedziała zatem, że będzie nosić tę
stworzoną pod wpływem chwili walentynkę jeszcze przez długi czas.
Gdy Gary wreszcie odłożył komórkę, miał tak niepewną minę i był tak zmęczony, że Carly nie mogła
oprzeć się pokusie pocałowania go w policzek. Przytuliła go do siebie.
- Poczujesz się lepiej, jak się wyśpisz - rzekła.
- Chciałem tylko upewnić się, że nic ci się nie stało - wymamrotał. - Jesteś mi bardzo droga, ale zawsze
było w tobie coś, do czego nie mogłem dotrzeć. Może to coś jest właśnie tutaj i wiąże się z nim... -
Gary wyglądał na zranionego. Wziął Carly za rękę. - Czy uprawiałaś z nim seks? - spytał. - Czy on coś
dla ciebie znaczy?
Gary nie był nachalny. Zachowywał się jak przyjaciel, który przejechał paręset kilometrów, by
przekonać się, że wszystko jest w porządku. Należała mu się szczera odpowiedz. Carly postanowiła ją
sformułować w jak najsubtelniejszy sposób.
- Jeszcze nie. Ale mam nadzieję, że wkrótce to nastąpi. Tucker jest teraz trochę trudny w kontakcie, ale
odkąd pamiętam, to mój najlepszy przyjaciel. Jako jedyny poparł moją kandydaturę do chłopięcej
drużyny baseballowej. W czasach licealnych był wspaniałym chłopakiem. Niestety, po ślubie nasze
stosunki się zepsuły. Tuż przed ślubem miało miejsce ważne wydarzenie, które omal nie przekreśliło
mojej przyszłości. Jednak on pomógł mi, jak zawsze, kiedy wpadałam w tarapaty. Ożenił się ze mną.
A ja wyszłam za niego, by chronić go przed gniewem mojego porywczego i zasadniczego ojca.
Zamilkła. Analizując własne słowa, zaczęła się lepiej rozumieć. Powoli wyjaśniała i sobie, i jemu
swoje uczucia.
125
- Wszystko stało się jasne dopiero parę godzin temu. Przed laty nie byłam gotowa, zresztą oboje
popełniliśmy wtedy wiele błędów. Teraz nadszedł czas, by je naprawić. Tucker zawsze zajmował w
moim sercu szczególne miejsce. Nie chcemy jednak wracać do przeszłości, a przynajmniej ja nie chcę.
Ale z drugiej strony nie wiem, czego tak właściwie pragnę. Wiem tylko jedno: chcę Tuckera. On
mocno stąpa po ziemi, mnie natomiast zawsze ponoszą emocje. Czasami jestem jego napędem, on zaś
ściąga mnie z powrotem na ziemię. Nawzajem się uzupełniamy.
Gary spojrzał na nią zagubionym wzrokiem. Po chwili usiadł na kanapie i oparł głowę na dłoniach.
- To był dla mnie długi dzień - odezwał się po chwili.
- Jutro pokażę ci, gdzie dorastałam. Jestem prawdziwą legendą tego miasteczka - rzekła, by go nieco
rozchmurzyć.
- W to akurat nietrudno mi uwierzyć - parsknął śmiechem.
Carly poszła do swego pokoju i położyła się. Zza ściany dobiegało ciche chrapanie Tuckera. Po jakimś
czasie znacznie się nasiliło. Carly nie mogła przejść do
126
pokoju Tuckera, nie zauważona przez Gary'ego. Chciała zapytać byłego męża, dlaczego zachowywał
się jak wzorowy gospodarz.
Długo przewracała się z boku na bok. Kiedy się obudziła, dryfowała między rzeczywistością a snem,
w którym godzinami kochała się z Tuckerem. Miała nadzieję, że w nocy nie wydawała z siebie jęków
rozkoszy i uniesienia. Teraz leżała cicho, powoli się rozbudzając. Zza drzwi dochodziło do niej
skrzeczenie Livingstona i stłumione głosy mężczyzn pogrążonych w rozmowie.
Zanim zdążyła wstać, Tucker gwałtownie otworzył drzwi jej sypialni.
- Idziemy z Garym na ryby. Bez ciebie - poinformował.
Carly przekręciła się na brzuch, gotowa zmierzyć się z kolejnym dniem, w którym pewnie będzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]