[ Pobierz całość w formacie PDF ]
może zarzuci jej kłamstwo?
Jak mogłaś to zrobić, Darcy? Jak mogłaś to zrobić sobie?
I mnie?" - dudniły jej w głowie niewypowiedziane słowa.
Ale on też nie był bez winy. Fotografie tego dowodzą.
Wróciła do domu. Otworzyła komodę, w której trzymała drobiazgi,
jakie pozostawiła matka. Trochę biżuterii, jedwabne szaliki, buteleczka
perfum, cienie do powiek. Malutkie spinki w kształcie motylków, które
spinały złote loki Courtney, jej szkolne świadectwa, nagrody z wyścigów
konnych. Na samym dnie leżały fotografie, które zrujnowały jej życie.
Dlaczego jeszcze nie pokazała ich Curtowi? Wiedziała, dlaczego.
Ojciec dał jej te zdjęcia, aby udowodnić, że Curt jest takim samym
człowiekiem jak inni. %7łe ma takie same słabości jak inni mężczyzni, jak on
sam.
- Zobacz, że miałem rację. Nie uciekaj. Robi z ciebie głupca, Darcy -
powiedział.
Rzuciła zdjęcia na łóżko. Cztery duże fotografie przedstawiające
dwoje ludzi. Curt z piękną ciemnowłosą dziewczyną. Oboje roześmiani,
szczęśliwi. Na jednym zdjęciu obejmuje ją, a ona parzy na niego pełnym
miłości wzrokiem. Na kolejnej piją razem kawę, a ona sięga ręką poprzez
stół i dotyka jego dłoni. Ostatnia złamała jej serce. Curt obejmuje
dziewczynę, a ona opiera głowę na jego piersi.
- Daję pół swojego majątku, że poszli razem do łóżka - stwierdził
ojciec.
Dlaczego tak mu wierzyła? To przecież Curta kochała. To on był
sensem jej istnienia.
94
RS
- To taki sam facet jak inni. Dopiero ja, twój ojciec, musiałem
otworzyć ci oczy.
Otworzyć oczy. Kiedy Curt pojechał w interesach do Brisbane, ojciec
zatrudnił prywatnego detektywa, aby go śledził.
- Jak mogłeś to zrobić, tato?
- Wypełniłem tylko swój obowiązek.
Kilka dni pózniej, kiedy Curt był już w domu, poroniła jego dziecko.
Nie wiedziała, że jest w ciąży. Nic na to nie wskazywało. A jednak była.
Poleciała helikopterem do Koomera Crossing Bush Hospital, gdzie zajęła się
nią doktor Sarah McQueen. Spędziła w szpitalu dwa dni. Ojcu powiedziała,
że miała zapalenie wyrostka.
Kiedy Curt do nich przyjechał, zastał zupełnie inną Darcy. Straciła
dziecko mężczyzny, którego kochała, a który zadał się z inną kobietą. Nie,
nie kobietą. Z jakąś małolatą o wspaniałym ciele.
- Gdybyś za niego wyszła, do końca życia musiałabyś żyć w
świadomości, że cię zdradza - pouczył ją ojciec.
Schowała fotografie do koperty i wsunęła na dno szuflady. Pamiętała,
jak ciężko pracowała tuż przed poronieniem. Oczywiście nie wiedziała, że
jest w ciąży, ale mimo to nie potrafiła sobie wybaczyć. Nieustannie myślała
o dziecku. Jak by wyglądało, gdyby żyło? To był okropny czas. Nie mogła
sobie wybaczyć i nie mogła wybaczyć Curtowi.
A teraz ten testament. Nie chodziło jej o pieniądze. Tych miała
wystarczająco dużo. Bolało ją, że po tych wszystkich latach ojciec w taki
sposób odpłacił jej za lojalność i bezwarunkową miłość, jaką go darzyła. Nie
żywiła nienawiści do Courtney. Widziała w niej tylko swą małą siostrę,
kochała ją.
95
RS
Wyjrzała przez okno, bo zdawało jej się, że w ogrodzie coś się
poruszyło. Ktoś na nią patrzył. Podeszła do balustrady i wytężyła wzrok. Nie
bała się. Nikt nie mógł jej skrzywdzić na jej ziemi. Odczuwała tak wielkie
podniecenie, że była nim niemal sparaliżowana.
Znała tu każdy skrawek, każdy krzew i drzewo, każdą najmniejszą
trawkę.
Tam, obok kępy dzwonków! Teraz widziała go już wyraznie. Wysoki,
silny, uniósł rękę w powitalnym geście.
- Curt - szepnęła bezgłośnie.
Wszedł po schodach prowadzących z ogrodu prosto na werandę i do
jej sypialni.
Przyszedł do niej. To istny cud!
Była zdenerwowana i podniecona. Czego od niej chce? Szuka żony?
Matki dla swoich dzieci? Potrzebuje jej? O to właśnie chodzi. Chciała być
komuś potrzebna. Chciała być potrzebna jemu.
Stał przed nią, wysoki, ciemny, władczy. Sięgnął po nią z taką
stanowczością, że poczuła, jak słabnie.
- Nie sądziłaś chyba, że zdołasz przede mną uciec, prawda? - spytał
niskim, zachrypniętym głosem. Dotknął ustami jej policzka, szyi, ramienia.
Wiedziała, że tę noc spędzi w jej łóżku. Pragnęła go jak nikogo na
świecie. Teraz jednak była mądrzejsza niż kilka lat temu. Wiedziała, jak się
zabezpieczyć.
- Cieszę się, że ubrałaś się w tę koszulę. Pozwolę ci ją mieć na sobie
jeszcze przez chwilę.
A potem wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka, które na nich czekało.
Sięgnęła po Curta, ale jego miejsce było puste. Która godzina?
96
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]