
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stąd te przeprosiny, uznał.
Jedna z nich prowadziła pamiętnik. Wszystko notowała. Imiona,
nazwiska.
Między innymi moje? spytał Ethan, czując narastający niepokój.
Tak. Wspomniałam im o naszym małżeństwie i rozwodzie. Claire
odchrząknęła. Także o czeku, który dał ci mój ojciec.
Wiedziałaś o nim?
Tak.
To była pokazna sumka mruknął z goryczą. Gdyby zrealizował czek,
mógłby za te pieniądze żyć jak król. A on złożył go wpół i cały czas nosił w
portfelu, aby pamiętać o tym, że w przyszłości ma się kierować rozumem, nie
sercem.
Byłam jej warta?
Słucham?
Nie, nic. Przełknęła ślinę. Wracając do rzeczy. Otóż pamiętnik
zawierający te wszystkie informacje wpadł w ręce dziennikarza.
Na miłość boską!
49
RS
Facet jest Australijczykiem i na razie nie zrobił z niego użytku dodała
szybko.
Ale może?
Pokiwała smętnie głową.
Może.
Jeśli gość coś napisze, to zważywszy na twoje nazwisko, w prasie
amerykańskiej pewnie pojawią się przedruki.
Pewnie tak.
Wtedy ja też trafię na łamy gazet.
O twojej firmie już pisano, i w miesięczniku poświęconym biznesowi, i
w codziennych gazetach...
Owszem przerwał jej Ethan ale tym razem wszystko zapachnie
skandalem.
Claire przygryzła wargę.
Przeczesał ręką włosy. %7łe też to musiało się wydarzyć akurat teraz, kiedy
zabiegał o względy poważnego inwestora.
Reasumując: wybrałaś się do jakiegoś ośrodka wczasowego z dwiema
przyjaciółkami. Z nudów opowiadałyście sobie historie z przeszłości. Jedna z
was wszystko zapisywała w pamiętniku, który się zawieruszył, a potem trafił
do rak jakiegoś dziennikarza. Tak to wyglądało?
Wzięła głęboki oddech, jakby zamierzała sprostować pewne fakty, po
chwili jednak zrezygnowała.
Mniej więcej szepnęła. Przepraszam.
Ethan zaklął i podszedł do poręczy, przy której stała.
Ciągle przepraszasz! Zirytowany, potrząsnął ją lekko za ramię.
Był wściekły. Posłużyła się nim przed laty. Złamała mu serce. Teraz
znów może mieć przez nią kłopoty. Nagle poczuł coś dziwnego, jakby cofnął
50
RS
się w czasie. Pragnął zakosztować tego, co mu kiedyś tak smakowało. Powoli
zniżył głowę. Sądził, że za moment się opamięta. Czekał na to jak na
zbawienie. Ale się nie doczekał. Nie cofnął się, nie odskoczył. A gdy ich usta
znajdowały się zaledwie kilka centymetrów od siebie, Claire przysunęła się,
usuwając dzielącą je odległość. Ethan czuł bijący od niej żar. Podniosła ręce,
zarzuciła mu na szyję...
Całowała lepiej niż kiedyś. W dodatku idealnie wtapiała się w jego ciało,
tak jak żadna inna kobieta.
Chciałem cię znienawidzić szepnął. Jęknęła. Jej ręce wędrowały po
jego plecach.
Wiem.
Nie możesz wiedzieć! zezłościł się, obsypując pocałunkami jej szyję.
Byłaś...
Urwał. Nie był w stanie dalej mówić, czując, jak jej chłodne dłonie
wciskają się pod jego gruby wełniany sweter. Odważnie przesunęły się do
przodu, zwalniając tuż nad zapięciem dżinsów.
To jakieś szaleństwo. Musi ją powstrzymać! Powstrzymać? Do cholery,
pragnie jej!
Odsunął się na tyle, by rozpiąć jej kurtkę, po czym szarpnął, ściągając ją
Claire z ramion. Pod spodem miała obcisły czarny podkoszulek, lekko
wilgotny od potu.
Oparła się o poręcz, jakby chciała ułatwić mu zadanie. Podciągnął
podkoszulek wyżej, obnażając jej piersi i przepięknie umięśniony brzuch. I w
tym momencie się opamiętał. Przeklinając pod nosem, zamroczony cofnął się o
jeden krok, potem drugi i trzeci. Dzieliło ich półtora metra, dziesięć lat i
wspomnienia, które najchętniej wyrzuciłby z pamięci. Wierzchem ręki potarł
usta, jakby chcąc powściągnąć wypływające z nich gorzkie słowa.
51
RS
Nie tylko ty żałujesz tego, co było, Claire.
Poczuła się, jakby ją spoliczkował. Obciągnęła podkoszulek i upokorzona
zapięła kurtkę. Upokorzona nie tyle tym, co się stało, ale własnym poczuciem
zawodu, że nie doszło do niczego więcej. Starając się zachować resztki
godności, skinęła głową.
Wiem.
Akurat!
Ponownie zaklął, po czym odszedł na drugi koniec tarasu. Stał zwrócony
tyłem, lecz ona wciąż miała w pamięci zapach jego skóry.
Powinieneś na wszelki wypadek przedsięwziąć jakieś kroki
powiedziała, zmieniając temat. Mieć plan, jak zapobiec szkodom, które
mogłyby wyniknąć, gdyby...
Obejrzał się przez ramię.
Biorąc pod uwagę, że kłopoty, które mogą wyniknąć, byłyby z twojego
powodu, nie sądzisz, że jesteś ostatnią osobą, która powinna udzielać mi rad?
Miała wrażenie, że podobnie jak jej ojciec, traktuje ją jak małą
dziewczynkę, z której zdaniem nie ma sensu się liczyć. Zabolało ją to tak samo
jak wcześniejsze odtrącenie.
Masz rację mruknęła.
Zaczęło mżyć. Claire popatrzyła na niebo, które przybrało ołowiany
kolor, idealnie odzwierciedlający jej nastrój, i ściągnęła nasunięte na głowę
okulary słoneczne. Schowała je do kieszeni pożyczonej kurtki. Nie będą jej
potrzebne w drodze powrotnej.
Powinnam wracać.
Tak szybko?
Zignorowała sarkazm.
52
RS
Zatrzymałam się w pensjonacie Koniczynka". Gdybyś chciał się ze
mną skontaktować...
Obrócił się do niej twarzą.
Nie wyjeżdżasz?
Jeszcze nie.
Jak długo chcesz zostać?
Deszcz się nasilał. Mimo rozgrzanego ciała Claire zaczęła dygotać z
zimna. Jeżeli nastąpi dalszy spadek temperatury i na szosie utworzy się lód,
wówczas jazda do niżej położonego miasteczka może być niebezpieczna. [ Pobierz całość w formacie PDF ]