RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niego, tylko wbiła wzrok w podłogę i książę ze złością przyjął zapowiedz
następnych odwiedzających, bo znów nie mógł wyjaśnić, o co ma do niego
pretensję. Po skończonej kolacji hrabina wychodząc z jadalni oznajmiła:
- To był ciężki dzień. Doskonałe się bawiłam, ale starzeję się i szum
głosów staje się dla mnie bardziej męczący niż podróże.
- To prawda - przytaknął książę.
- W takim razie zrozumiesz - powiedziała hrabina - dlaczego w tej chwili
tęsknię już tylko do własnego łóżka. Dobranoc, drogi chłopcze.
Ucałowała księcia i chciała pocałować Udelę, gdy ta powiedziała
pośpiesznie:
- Pójdę z panią, madame.
- Oboje odprowadzimy cię do schodów. - Ton jego głosu był bardzo
stanowczy. - A potem krótko chciałbym porozmawiać z tobą, Udelo. - Gdy to
mówił, wyczuł, że dziewczyna szuka pretekstu, by zostać na górze razem z
hrabiną.
Jakby bała się mu przeciwstawić, Udela wróciła za księciem do salonu.
Patrząc na nią książę pomyślał, że bardzo wdzięcznie wygląda w białej
sukience z małymi bufiastymi rękawkami z białej koronki, która zdobiła także
szeroką spódnicę.
Moda w latach powojennych dużo bardziej dbała o szczegóły, niż to miało
miejsce w czasie wojny. Wysokie gorsety wciąż były modne, a Udela miała
do nich doskonałą figurę, rzadko idącą w parze z tak piękną twarzą.
Choć książę był bardzo doświadczony w postępowaniu z kobietami,
stwierdził, że każdej czegoś brakowało do doskonałości.
Na przykład lady Marlena, właścicielka jednej z najpiękniejszych twarzy,
jakie kiedykolwiek zdarzyło mu się widzieć, miała grube nogi w kostkach i
choć nie pokazywała ich publicznie, jej kochankowie często mieli okazję to
stwierdzić.
Pani Shannon, bardzo proporcjonalnie zbudowana, nie była zbyt urodziwa.
Brakowało jej też wdzięku emanującego z całej postaci Udeli.
W urodzie Udeli książę nie dostrzegał żadnej rysy, ale powiedział sobie, że
nie widział jej jeszcze nawet w negliżu. Był absolutnie przekonany, że ocenia
ją w sposób zupełnie obiektywny. Jest młoda, prostolinijna, odebrała surowe
wychowanie w domu pastora, dlatego bardzo krytycznie podchodzi do utraty
obyczajów w królestwie.
Udela zatrzymała się przy jednym z wysokich okien. Wciąż jeszcze było
widno, a przez korony drzew w parku przebłyski wały barwne promienie
zachodzącego słońca, toteż nie zasunięto dotąd zasłon. Ponad nimi niebo
przybrało piękną świetlistą barwę, jaka pojawia się, zanim zabłyśnie pierwsza
gwiazda. W powietrzu rozlegało się tylko krakanie gawronów, lecących do
swych gniazd.
Książę podszedł do Udeli i choć nie drgnęła, miał dziwne wrażenie, że nie
ma ochoty, by bardziej się zbliżył. Nigdy w życiu tego nie doświadczył, więc
po chwili namysłu, odezwał się cicho:
- Sądzę, Udelo, że jesteś niesprawiedliwa.
- Co... ma pan... na myśli? - zapytała.
- Potępiłaś mnie bez wysłuchania moich racji - odparł. - Każdy przestępca
ma prawo do obrony, zanim zapadnie wyrok.
Nie próbowała zaprzeczać, że nie wie, o czym on mówi.
- Nie zamierzam pana osądzać.
- Ale już mnie potępiłaś - ciągnął książę. Na chwilę zapadła cisza, a potem
Udela cicho
powiedziała :
- To... nie to chodzi.
- Więc o co? - zadał jej pytanie. Sądził, że nie otrzyma odpowiedzi, lecz po
chwili odparła z wahaniem:
- Ponieważ żyje pan w takim pięknym otoczeniu... ponieważ wszystko
wokół jest takie wspaniałe... nie chciałabym myśleć, że... postępuje pan
niewłaściwie. - Książę był zbyt zaskoczony, by zdobyć się na odpowiedz,
więc kontynuowała: - To tak, jakby zobaczyć piękny obraz i potem
dowiedzieć się, że został zniszczony i... chociaż wiem, że to nie moja sprawa,
nic na to nie poradzę, że... mnie to smuci.
Książę odzyskał głos.
- Tak mogłabyś się czuć, Udelo, gdyby oskarżenia lady Marleny pod moim
adresem były prawdziwe.
Gwałtownie odwróciła ku niemu głowę i po raz pierwszy, odkąd opuścili
Londyn, zdołał odnalezć jej wzrok.
- One... nie są... prawdziwe?... - Słowa te wypowiedziała z trudem.
- Przysięgam na wszystko, co dla mnie święte - cicho powiedział książę -
że lady Marlena cię okłamała.
Przez moment wydawało mu się, że promyki zachodzącego słońca
zatańczyły w jej oczach.
- Więc dlaczego opowiada takie straszne rzeczy?... Nie rozumiem.
- Nietrudno zgadnąć - odparł książę. - Mam wysoką pozycję społeczną i
jestem zamożny.
- To znaczy, że ona chce pana pieniędzy!
- Oczywiście! - w głosie księcia zabrzmiała cyniczna nuta. - Czy istnieją
kobiety, które pragną czegoś innego? Czy chodzi im o pieniądze, czy o
obrączkę, zawsze są wyrachowane!
Udela cicho krzyknęła.
- To nieprawda! Może są i takie kobiety, ale nie wszystkie, a miłość, za
którą się płaci, nie jest miłością, o jakiej rozmawialiśmy.
Na ustach księcia wciąż gościł cyniczny uśmiech, ale Udela kontynuowała
błagalnym, skruszonym tonem:
- Proszę mi wybaczyć, że pomyślałam, iż mógł pan postąpić tak niegodnie.
Byłam głupia, wierząc komuś, kto opowiadał takie bzdury, ale... ona była taka
piękna.
- Twój ojciec na pewno powiedziałby, że nie należy osądzać ludzi po ich
wyglądzie.
- Tata wstydziłby się za mnie, że nie zaufałam swej intuicji, jeśli chodzi o
pana. Powinnam wiedzieć, że skoro był pan taki dobry dla mnie, nie mógłby
pan zrobić nic tak okrutnego i strasznego, jak twierdziła ta dama. - Przez
chwilę panowała cisza, a potem Udela zapytała: - Co się z nią teraz stanie?
- Czy to ma dla ciebie jakieś znaczenie? - zapytał książę.
- Myślę raczej o dziecku.
- Nie musisz się tym martwić. Lady Marlena doskonale potrafi się
zatroszczyć o siebie i o swoje interesy. Jeśli nie ożenię się z nią, a nie mam
takiego zamiaru, znajdzie innego głupca, który się jej oświadczy. Może nawet
będzie to człowiek, który jest ojcem dziecka.
Gdy mówił te słowa, zauważył, że Udela nie patrzy już na niego, i że jest
raczej zawstydzona tematem, który poruszyli, niż zaszokowana.
- Wybacz lady Marlenie i wszystkim podobnym jej ludziom - stanowczo
powiedział książę. - Dotyczy to także mojego brata i jego niegodnego
zachowania wobec ciebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl