[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szpitala znalazłam mały odcisk stopy, taki jaki robią wszystkim noworodkom.
Wzięłam odciski stóp Adary i Michaela i dałam je do porównania jednemu
z przyjaciół Todda, który jest zastępcą szeryfa w Garden City Zrobiła dramatyczną
pauzę. One były takie same, Jennifer. Dwoje moich dzieci miało identyczne odciski
stóp. One są tą samą duszą.
Jennifer rozejrzała się. Nie uwierzyła, ale być może Eileen potrzebowała wiary
w coś takiego. Pomogło jej to odnalezć jakieś usprawiedliwienie tego, co się stało
z jej pierworodnym dzieckiem.
Nie wyjaśnione, Jennifer, to właśnie to. Leży poza granicami naszego
rozumowego poznania. Wychowuje się nas i uczy tak, żeby racjonalnie wyjaśniać
wszystkie działania. Prawda jednak jest taka, że są zjawiska, które nie pozwalają się
tak prosto wytłumaczyć. Zawsze istnieje jakaś przyczyna, ale czasami wymyka się
ona naszemu pojmowaniu. A niektórzy ludzie, tacy jak Kathy Dart i inni obdarzeni
zdolnościami mediumicznymi, mają pewien dar dar od Boga. Nie ma w tym nic
satanicznego. Ich dar polega na pokazywaniu nam, że przypadkowość zdarzeń ma
swoją logikę, ale jest to logika wyższej siły.
Mówisz jak telewizyjny kaznodzieja zareplikowała Jennifer.
Nie jestem religijna, mówiłam ci już. Todd i ja nie chodzimy do kościoła. Ale
wierzę w Boga i wierzę, że wszyscy jesteśmy częścią jakiegoś planu, systemu życia.
Pozwól, że dam ci jeden przykład. W podnieceniu pochyliła się nad stołem,
wyliczając na palcach dowody . Dwaj nasi zamordowani prezydenci wiedzieli
wcześniej, że zostaną zabici. Lincoln miał sen, w którym zobaczył siebie ubranego
w strój pogrzebowy. To było dzień czy dwa przed zamachem. A Kennedy powiedział
do Jackie, że jeśli człowiek wyglądający z okna będzie chciał go zastrzelić ze
strzelby, nikt nie zdoła go powstrzymać. Ale to nie wszystko. Obaj zginęli w piątek.
Obaj zostali zabici strzałem w tył głowy, kiedy siedzieli obok swoich żon. Zabójcy
obu prezydentów nosili dwa imiona: John Wilkes Booth i Lee Harvey Oswald.
Urodzili się dokładnie sto lat jeden po drugim i obaj zostali zamordowani, zanim
stanęli przed sądem. Booth zastrzelił Lincolna w teatrze i uciekł do magazynu.
Oswald strzelał do Kennedy ego z okna magazynu i zbiegł do teatru. Kennedy miał
sekretarza nazwiskiem Lincoln. Sekretarz Lincolna nazywał się Kennedy. Do
Lincolna strzelano w Teatrze Forda. Kennedy jechał lincolnem, wyprodukowanym
przez Forda. Następcy obu prezydentów nosili nazwisko Johnson. Eileen usiadła
swobodnie. To nie przypadek, Jennifer. Jest w tym plan. Boski plan. Nie tylko ja
uważam, że Lincoln i Kennedy to ta sama dusza, reinkarnowana.
Przez chwilę obie milczały, zmęczone drugim popołudniem, wypełnionym
rozmową. Do uszu Jennifer dobiegały stłumione odgłosy ulicznego ruchu i brzęk
talerzy i garnków z głębi kuchni. Był już najwyższy czas wracać do biura. Zerknęła
na zegarek.
Nie wierzę w reinkarnację oświadczyła.
Nie wiem dlaczego. Wszystkie religie ją uznają, w ten czy inny sposób. Czym
jest życie po śmierci, jeśli nie reinkarnacją? Cała przyroda jest cykliczna. Kropla,
która spada z nieba do oceanu, z niego pochodzi. To ta sama kropla. Ta sama dusza.
Zostajemy powołani do istnienia tylko raz, potem odradzamy się w różnych
odstępach czasu. Nasza dusza jest domem wszystkich naszych dobrych,
bezinteresownych, szlachetnych aspiracji. Kiedy staramy się otoczyć opieką
bezdomnych, zapobiec cierpieniu, przyjść z pomocą sąsiadom, wtedy właśnie działa
nasza dusza.
Jennifer pomyślała o mężczyznie, którego zatłukła na śmierć. Próbując wyzwolić
się spod władzy tego wyobrażenia, spytała:
Dobrze, a jak się z tym wiąże twoja karma?
Karma jest prawem przyczyny i skutku zasług i przewin, jak mawiają buddyści.
To rodzaj sprawiedliwości, którą wymierzamy sobie sami ilość dobra i zła
w następnym życiu zależy od tego, co robiliśmy w tym istnieniu. W pewnym sensie
jesteśmy skazani na płacenie za to, co uczyniliśmy w poprzednich istnieniach,
zmieniając kolejne egzystencje dopóty, dopóki cała zła karma nie zostanie zastąpiona
dobrą.
Co się wtedy dzieje?
Wówczas osiągamy stan, w którym się znajdowały nasze dusze, zanim pierwszy
faz przyszły na świat; wieczny pokój i szczęście. Tak przynajmniej mówi Kathy, czy
raczej Habasza.
Jennifer skinęła głową. Wiedziała już wystarczająco dużo o naukach
okultystycznych i zjawiskach paranormalnych, więc mogła nadążyć za wywodami
Eileen, ale co właściwie stało się z nią tak nagle w muzeum? Dlaczego tam?
Dlaczego wtedy?
Muszę wracać do biura oznajmiła, zbyt znużona, by kontynuować rozmowę.
Oczywiście, Jennifer, ale wiesz: jestem w domu, kiedy tylko będziesz chciała
porozmawiać.
Uśmiechnęła się i Jennifer po raz kolejny zdumiał spokój na twarzy przyjaciółki.
Nie widziała na niej ani śladu tego napięcia, które oglądała każdego ranka we
własnym lustrze. Być może powinna kupić cały ten stek nonsensów tylko po to, żeby
osiągnąć pełnię zadowolenia. Pomyślała żarliwie, że spokojny sen w nocy byłby tego
wart.
Znieg pada zdumiała się Eileen, kiedy wyszły z restauracji. [ Pobierz całość w formacie PDF ]