[ Pobierz całość w formacie PDF ]
włosy Rhony znów opadły jej kaskadą na ramiona. Nolan przyglądał się,
jak je czesała. Popatrzył na zegarek.
- Już piąta dwadzieścia - powiedział. - Za dwadzieścia pięć minut
musimy być na stanowisku dowodzenia.
- Wiem.
- Słuchaj... - Złapał ją za rękę. Rhona popatrzyła na niego. -
Chciałbym ci jeszcze powiedzieć, że nie żałuję tego, co przed chwilą
robiliśmy.
- Ja także tego nie żałuję, Nolan. Uśmiechnął się.
- Wiesz, obudziłem się w nocy; śniło mi się, że leżysz w moich
ramionach. Patrzę, a to naprawdę... To było coś wspaniałego!
88
RS
Rhona tak bardzo chciała porozmawiać z nim, pobyć w namiocie
choć trochę dłużej, nie było jednak na to czasu.
- Musiałam przesunąć się we śnie - powiedziała tylko. - Nie byłam
świadoma, że to zrobiłam.
- Ale cieszę się, że to zrobiłaś! Roześmiała się.
- Podobało mi się to - dodał.
Popatrzyła na niego. W szarym świetle poranka jego męskie rysy
wydawały się jeszcze ostrzejsze. Był nieogolony. Wiedziała, że Nolan
będzie wspaniałym kochankiem. Potrzebowała kogoś takiego. Brakowało
jej i tego aspektu miłości.
- Mnie też się podobało - odparła.
- Nie oszukujesz mnie dla zabawy, co? - upewnił się. Upięła włosy w
kok.
- Nie. Nigdy nie robiÄ™ takich rzeczy.
- Ja też nie - oznajmił. - Może dlatego, że nie miałem kiedy wdawać
się w niepoważne relacje. Od początku średniej szkoły byłem z tą samą
dziewczyną, potem ożeniłem się z nią i...
Nie było sensu mówić dalej. Wciągnęli lotnicze buty. Musieli
podporządkować swoje życie osobiste wojskowemu rygorowi. A przede
wszystkim, choć nie mieli ochoty, byli w stanie trochę na siebie poczekać,
podczas gdy głodujący mieszkańcy Los Angeles nie mogli w
nieskończoność czekać na pomoc.
- Może rozmawialibyśmy więcej podczas lotów? - zaproponowała
Rhona.
- Dobry pomysł - zgodził się. Popatrzył jej w oczy. - Chciałbym cię
poznać - nie tylko w sensie zawodowym. - Roześmiał się. - Chciałbym
89
RS
poznać cię jako kobietę, człowieka. Dowiedzieć się wszystkiego o twoim
życiu, rodzinie, dzieciństwie...
Rhona sięgnęła po kamizelkę kuloodporną. Przełknęła ślinę. Czy
była gotowa na nowy związek z mężczyzną? Ale przecież jej serce
przepełniała taka radość, że ledwie była w stanie logicznie myśleć. Bała
się jednak nazwać to, co czuła do Nolana. Był pilotem marines. Już raz
rozczarował ją wojskowy pilot. Czy powinna odważyć się spróbować
znowu?
Trzeba było jak najlepiej wykorzystywać każdą chwilę, żyć jak
najintensywniej - ale czy oznaczało to, że Rhona miała związać się z
Nolanem? Jak to możliwe, że tak szybko rozbudziło się w niej tak silne
uczucie? Przecież kiedy się spotkali, Nolan usiłował zrazić ją do siebie, a
już po kilku dniach doświadczyła najcudowniejszego pocałunku. Co to
znaczyło?
Trzęsienie ziemi zburzyło jej ustabilizowany świat. A teraz Nolan
przynosił ze sobą kolejne zmiany.
90
RS
ROZDZIAA ÓSMY
11 stycznia, 7: 45
Słońce świeciło jasno, wpadając przez okno z pleksiglasu. Rhona i
Nolan wracali z pierwszego tego dnia lotu do Los Angeles. Rhona
prowadziła, ożywiona nową energią, jaka pulsowała między nimi
dwojgiem. Cały czas przepełniało ją uczucie niewypowiedzianego
szczęścia. Nolan także wydawał się uspokojony, zadowolony. Napięcie,
jakie towarzyszyło im podczas pierwszych dni lotów, zniknęło. Zadanie,
które wykonywali, wymagało wysiłku, ale pracowali z zapałem. Mieli
siebie nawzajem do pomocy, ufali sobie, mogli na sobie polegać.
Nolan skończył pisać raport i odezwał się:
- Manuel wydaje się dziś szczęśliwy, prawda?
Rhona popatrzyła na niego i uśmiechnęła się ciepło. Nawet samo
brzmienie głosu Nolana dostarczało jej niezwykłej przyjemności.
- To prawda - zgodziła się. - Przywiezliśmy lekarstwa, a były im
naprawdÄ™ bardzo potrzebne.
Nolan miał ochotę cały czas wpatrywać się w Rhonę, cieszyć się nią,
napawać się jej widokiem. Był szczęśliwy. Podziwiał jej oczy, twarz,
wszystko. Teraz już będzie bardzo się starał, żeby nigdy więcej jej nie
zranić. Otrzymał pod jej postacią wspaniały dar.
Rozjaśniało się coraz bardziej. Dzień był pogodny, choć chłodny.
Rhona opuściła ciemną osłonę hełmu, aby nie raziło jej wschodzące nad
horyzontem słońce.
91
RS
Jeszcze raz zerknęła na Nolana. Miał taki męski profil! I te usta...
Potrafiły całować, jak żadne. Nie mogła jednak o tym rozmyślać.
Prowadzenie śmigłowca to zajęcie wymagające całkowitego skupienia.
- Słyszałaś, co mówił Manuel o swojej córce, Consueli, która jest w
ciąży? - zapytał Nolan.
- Nie, a co mówił?
- Chyba zaczęły się u niej bóle porodowe, a minęło dopiero osiem
miesięcy ciąży. Manuel pytał mnie, czy nie moglibyśmy przewiezć
Consueli do szpitala w Camp Reed.
- Szpital pęka w szwach.
- Wiem. yle zabrać komuś miejsce i zle zostawić ją tam.
- Masz taką minę, jakbyś wymyślił rozwiązanie. - Rhona
zachichotała.
- Zastanawiam się właśnie...
- Oj, ty mój myślicielu! Wpadłeś na sprytny sposób na zbliżenie się
do mnie - zażartowała.
- No pewnie! Tylko postanowiłem i - proszę!
Rhona zaczerwieniła się.
Nolan miał ochotę pogładzić ją po policzkach. Wyzwalała w nim
czułość, delikatność. Nie przeszkadzało mu to. Nie bał się okazywać jej
czułości.
- Akurat! - zaprzeczyła ze śmiechem. - Przecież to nie ty wymyśliłeś.
Nie przekonałeś mnie do siebie - sama się przekonałam! - żartowała. -
Jaką ty masz krótką pamięć! Chyba przyćmiewa ci ją męską duma.
Nolan uwielbiał przekomarzać się z Rhoną.
- Rzeczywiście, to ty obmyśliłaś sposób uwiedzenia mnie.
92
RS
Roześmiała się.
- Czy wiesz, jaka jesteś piękna? - spytał. Popatrzyła na niego,
zaskoczona, a potem znów
spojrzała za okno i na przyrządy.
- Widzę, że wiesz, jakie komplementy należy prawić kobiecie -
odparła żartobliwym tonem. - Czy to należy do irlandzkiego czaru? -
Cieszyła się jednak ogromnie. Wiedziała, że Nolan naprawdę uważa ją za
piękną. Była tak szczęśliwa; wprost nie posiadała się ze szczęścia! Jeszcze
bardziej niż słowa Nolana oddziaływało na nią jego spojrzenie. Oczy,
które mówiły same za siebie. Przepełnione uczuciem, podziwem,
pożądaniem. Przełknęła ślinę. Dlaczego nie była pewna, co robić? Nie
była przecież nastolatką. Miała dwadzieścia osiem lat...
- To tylko drobny składnik mojego irlandzkiego czaru, kochanie -
przekomarzał się dalej Nolan. Wyciągnął rękę i pogładził Rhonę po
ramionach, a potem opadł z powrotem na oparcie fotela i uśmiechał się od
ucha do ucha.
Jego dotyk wzbudził w niej cudowne odczucia i dała to po sobie
poznać.
- Wiesz - powiedziała - kiedy byłam małą dziewczynką, chodziłam
czasem na czerwone, piaszczyste wzgórze, które znajduje się w naszym
rezerwacie niedaleko miejsca, gdzie mieszkałam. Kładłam się na plecach,
podkładałam dłonie pod głowę i obserwowałam przelatujące wysoko
chmury.
- To musiało być bardzo przyjemne... - zadumał się Nolan.
Chciał dowiedzieć się wszystkiego o Rhonie, poznać ją jak najlepiej.
Cieszył się, że zaczęła opowiadać o sobie.
93
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]