[ Pobierz całość w formacie PDF ]
piąstką wepchniętą do buzi. Ułożyłam go w nosidełku, żeby dać odpocząć rękom.
Nie, proszę pana powiedział Rory. Pojechał gdzieś do Pensylwanii. Nie wiem dokładnie,
gdzie.
Przez długi czas siedzieliśmy tylko i patrzyliśmy na Rory ego, który pod naszymi krytycznymi
spojrzeniami spuścił głowę i oblał się rumieńcem. Spojrzałam na telefon, kolejny raz mając ochotę wstać
i zadzwonić do szeryfa, żeby zabrał tego durnia.
Ale Martin pokręcił głową, czytając mi w myślach.
Byłeś w więzieniu, gdy Regina urodziła to dziecko? spytałam.
Rory wyglądał, jakby nad głową zapaliła mu się żarówka.
Tak, proszę pani.
Czy Craig był w więzieniu, gdy Regina urodziła to dziecko?
Nie, proszę pani. Craig wyszedł kilka dni wcześniej ode mnie.
Ale Craig był w więzieniu przez ostatnie& ?
No, znowu nas wsadzili dwa tygodnie temu.
Teraz rozumiałam, dlaczego policjanci biją ludzi, którzy nie chcą zeznawać. Wiedziałam, że gdzieś
w tej uroczej, pustej główce jest prawda. I bardzo pragnęłam wydobyć ją przy pomocy rozżarzonych
szczypiec. Z tego, jak Martin zaciskał ręce, widziałam, że myślał o tym samym, i byłam gotowa się
założyć, że w innych okolicznościach zmusiłby Rory ego do mówienia.
Będziemy musieli jeszcze o tym porozmawiać powiedziałam im obu.
Nigdy nie uczono mnie, jak być detektywem, ale jestem dość spostrzegawcza, a te pieniądze to nie był
zwitek wygniecionych banknotów wszelkich nominałów, które pochodziłyby z napadu na sklep. Takie
pieniądze dostawało się w banku - dwie studolarówki, a reszta w dwudziestkach, gładkich i nowych.
ROZDZIAA 5
Tego dnia atmosfera przy lunchu była naprawdę napięta. Podgrzałam zupę i przygotowałam grzanki
z serem, i w nieprzyjemnej ciszy usiedliśmy razem w kuchni. Po raz pierwszy w życiu chciałam, żeby
zadzwonił telefon. Może patrol drogówki zatrzymał samochód Reginy. Martin poprosił Cindy, żeby
spróbowała ustalić nazwę linii rejsowej, z której skorzystała Barby, a sprowadzenie jej tutaj byłoby
wielką ulgą. Albo moja matka mogłaby powiedzieć mi coś więcej o rokowaniach Johna. Miałam tyle
zmartwień, że myśli ganiały mi po głowie jak chomiki.
Ledwie zaczęłam zbierać naczynia, usłyszałam kwilenie Haydena, a tym razem obudził się gotowy do
tego, żeby zerwać dach.
Zanim wyszłam z kuchni, wsadziłam butelkę do mikrofalówki. Coraz bardziej paraliżowało mnie
poczucie odpowiedzialności za to dziecko, do którego nie byłam przyzwyczajona. Nigdy w życiu nie
byłam tak zmęczona i za każdym razem, gdy słyszałam, że zaczyna stękać, rzucałam się do działania, żeby
powstrzymać dalszy płacz. %7łołądek kurczył mi się za każdym razem, gdy dziecko wydawało jakiś dzwięk.
Chwilę pózniej nakarmiłam Haydena, przewinęłam Haydena, odbeknęłam Haydena w skrócie,
zrealizowałam swoją część umowy. W mojej opinii powinien znikać aż do kolejnego cyklu karmienia
przewijania odbijania; ale on nie wydawał się z tym zgadzać. Nie wiedząc, co jeszcze można zrobić
z dzieckiem, usiadłam na kanapie w bibliotece i z wyrazną frustracją popatrzyłam na okrągłą buzię
chłopca. Co więcej, miałam nieprzyjemne uczucie, że niepozmywane naczynia nadal stoją na blacie
w kuchni.
Słuchaj, musisz mi trochę odpuścić powiedziałam. Nie wiesz, że mam ograniczone rezerwy
energii?
Wyraznie czułam, że moje baterie są na wyczerpaniu.
Hayden popatrzył na mnie z powątpiewaniem. Nie wydawał się przejmować tym, że był na łasce
kompletni nieodpowiedniej opiekunki. Wymachiwał rączkami. Wydawał różne odgłosy - eh i takie
jakby skrzypiące chrząkanie były najczęstsze. Palcem dotknęłam krąglutkiego policzka. Był taki miękki.
Przez cieniutkie, jasne włoski widziałam pulsujące miejsce na jego główce tam, gdzie jego czaszka
jeszcze się nie zrosła, jak mi to tłumaczyła Lizanne. To sprawiało, że to maleńkie życie wydawało się być
niewiarygodnie kruche.
Poczułam nagły, dziwny impuls: żeby zadzwonić do mojego przyjaciela i kapłana, Aubreya Scotta, żeby
ochrzcił Haydena.
Gdybym miała wolne ręce, sama palnęłabym się w czoło, gdyby ten pomysł przemknął mi przez głowę
jeszcze raz. Chrzest nie będzie ochronną, słodką skorupką wokół Haydena. To nie był cukierek M&M.
A przyjmując odpowiedzialność za chrzest tego dziecka, przyznałabym, co byłoby straszne, że Regina nie
zgłosi się po niego.
Wiedziałam jednak, że poczułabym się o wiele lepiej, gdybym mogła po prostu pójść do kościoła i po
prostu poprosić Aubreya, żeby ten opryskał to dziecko odrobiną wody. Uważałam, że Hayden Graham,
syn Craiga i Reginy o ile to faktycznie było ich dziecko potrzebował każdej możliwej pomocy.
Jesteś ślicznym dzieckiem wyszeptałam, pewna, że nikt mnie nie usłyszy.
Niebieskie oczy Haydena skupiły się na mnie. Uśmiechnął się. Serce nagle mi załomotało, jakbym się
zakochała. Uśmiechnęłam się do niego tak szeroko, jak prowadzący programy telewizyjne dla dzieci.
Jak nie przestaniesz, to odpadną ci wargi powiedziała Sally Allison.
Podskoczyłam.
Sally, dlaczego mnie tak straszysz? Dobry Boże! Przez ciebie o mało nie wyskoczyłam ze skóry!
Przepraszam. Ty i ten brzdąc wyglądaliście tak słodko.
Sally pochyliła się, żeby spojrzeć na mój podołek.
Pewnie słyszałaś o naszym położeniu.
Reporterka Sally Allison wie wszystko.
Masz jakieś wieści?
Sally ze swoją charakterystyczną miną rzuciła się na luksusowy fotel Martina. Mnie ciśnienie krwi
wreszcie wróciło do normy.
Hmmm. Policja znalazła samochód Reginy.
Co?
Słyszałaś. Sally prawą dłonią ostrożnie poprawiała brązowe loki tak, by nie zniszczyć idealnego
łuku, którym otaczały jej głowę. Sprawdzała, czy coś się nie przesunęło. Następnie wyciągnęła z torebki
puderniczkę i przypudrowała nos; potem wykopała szminkę i poprawiła usta. To była osobista checklista
Sally. Otwierając puderniczkę, powiedziała: Na drodze stanowej w Południowej Karolinie.
A Regina?
Sally pokręciła głową.
Nie, kotku, przykro mi. Ale wielkim plusem jest to, że nie było żadnych śladów krwi.
Sally ostrożnie skrzyżowała nogi i wygładziła spódnicę kosztownego, zielonego kostiumu.
Hayden znowu się do mnie uśmiechnął i uderzyło mnie, że nie pachniał zbyt dobrze. W gruncie rzeczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]