
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Blackwell s, sprzedającą specjalistyczne
książki. Kupił pięć dzieł filozoficznych.
Musisz uważać z tymi wydatkami, bo jak
tak dalej pójdzie, do Polski przyjedziesz
spłukany zaśmiała się Zuza.
Spłukany, ale za to z jakimi wrażeniami!
zarechotał. A jak ty spędziłaś dzień?
Zastanawiała się, co Igor odpowiedział na
to pytanie. Nie chciała popełnić gafy.
W porządku. W pracy właściwie stara
bida, choć nie taka bida, bo ogarniam coraz
więcej rzeczy.
Jak spędziłaś wieczór? zapytał.
Sprawdzał ją?
Ogólnie spokojnie odparła ostrożnie,
czekając na reakcję Filipa.
Niedawno gadałem z ojcem i on też był
dzisiaj oszczędny w słowach. Co z wami,
ludzie?
Jest poniedziałek. Perspektywa całego
tygodnia pracy nie nastawia szczególnie
uskrzydlająco westchnęła.
Masz rację spojrzał na nią z czułością.
Jestem taki rozkoszny, bo znalazłem się
w innym, kompletnie odjechanym miejscu.
To zrozumiałe. W twojej sytuacji też
byłabym podekscytowana.
No nic, kotku. Powoli będę kończyć, bo
czuję się dziś troszkę padnięty. Umawiamy się
jutro wieczorem na rozmowę?
Oczywiście. Kocham cię.
A jak! mrugnął okiem. Słodkich snów.
Znij o mnie.
Tylko o tobie posłała całusa. Pa.
Po skończeniu rozmowy zrobiło jej się lżej
na sercu. Cieszyła się, że Filipowi tak dobrze
w agencji, wiedziała jednak, że pierwsze
wrażenie bywa złudne. Jeśli Igor nie mówił
synowi o ich dzisiejszym spotkaniu, może
nadawał mu większe znaczenie, niż myślała?
Rozdział
CZWARTY
Zaczynał się okres urlopowy. Zuza nie mogła
jednak pozwolić sobie na dłuższy wypoczynek,
bo pracowała w bibliotece zaledwie od kilku
miesięcy. Upał dokuczał coraz bardziej
i utrudniał koncentrację, nawet otwarte okna
nie przynosiły ulgi. Z zazdrością spoglądała na
koleżanki z działu rozmawiające o planach
wakacyjnych. Czuła się przemęczona
i przytłoczona ostatnimi zdarzeniami.
Pragnęła choć na parę dni odciąć się od tego
wszystkiego, wyciszyć. Rodzicie polecieli do
Toskanii, bo mieszkał tam wieloletni przyjaciel
mamy, również malarz. Zaoferował gościnę
w swoim domu na całe trzy tygodnie. Paolo
podkochiwał się kiedyś w matce, ale teraz,
z perspektywy czasu, stało się to tematem
żartów i anegdot.
Filip wrócił z Anglii naładowany pozytywną
energią. Atmosfera w agencji nie uległa
zmianie i odbierany był tak jak przed
wyjazdem. Nieustannie powtarzał, że chciałby
zabrać Zuzę do Londynu i ją po nim
oprowadzić. Twierdził, że dopiero w Wielkiej
Brytanii poczuł się naprawdę sobą.
Wyjedzmy gdzieś na tydzień
zaproponował pewnego wieczoru, gdy sączyli
sangrię.
Wiesz, że nie mogę bawiła się słomką.
Oj tam, nie możesz. Pogadaj z Panem
Akuratnym, mówiłaś przecież, że cię lubi.
Sympatia nie ma tu nic do rzeczy
spojrzała na Filipa, uśmiechając się. Jestem
nowym pracownikiem i nie mogę się nigdzie
wybrać.
Znalazłem świetny, klimatyczny
pensjonat w Zwinoujściu. Zrobiłem już nawet
wstępną rezerwację. Porozmawiaj
z kierownikiem.
Pan Akuratny pozytywnie ustosunkował się
do prośby Zuzy. Były wakacje, każdy powinien
choć w małej części z nich skorzystać. Dodał,
że bardzo sprawdziła się w ostatnim czasie,
wyraził zadowolenie z postępów.
Po południu byli już w drodze do
Zwinoujścia. Choć rodzice Zuzy mieli domek
nad morzem, nie zdecydowali się tam
pojechać, ponieważ doskonale znali już
okolicę. Pili Red Bulle, słuchali przebojów
Coldplay i śpiewali razem z Chrisem
Martinem. Słońce świeciło, wiatr wlatujący
przez otwarte szyby rozwiewał włosy lepiej
być nie mogło.
Zuza zdawała sobie sprawę, z czym wiąże
się ten wspólny wyjazd, i była gotowa na nowe
doświadczenia. Wiedziała, że bardzo tęsknił
podczas pobytu w Londynie i zwykły pocałunek
lub przytulenie prawdopodobnie już mu nie
wystarczy. Filip powiedział, że Igor parę dni
temu wyjechał do Hiszpanii. Dzięki przerwie
w kontaktach udało jej się zdystansować do
znajomości z Igorem, choć w dalszym ciągu
dość często nawiedzał jej myśli.
Do Zwinoujścia dotarli póznym
popołudniem, gdzie zakwaterowali się
w małym hotelu stosunkowo blisko morza.
Pózniej ruszyli do włoskiej restauracji,
w której Filip jadł już parę razy.
Zwietna kuchnia przekonywał. Na
pewno będzie ci smakować.
Była to niewielka knajpka
w klimatycznych, jasnych barwach. Zuza
zamówiła stek z polędwicy z grilla z frytkami
i surówkami, a Filip pstrąga w czerwonym
winie.
Okropnie się wykosztujemy wyszeptała,
gdy już złożyli zamówienie.
Nic się nie martw. W Smith & Sons
dostałem na pożegnanie spory bonus. Na kogo
miałbym wydawać pieniądze, jeśli nie na moją
ukochaną? uścisnął jej rękę.
Filip, nie jesteś milionerem, dobrze
wiem, ile wydałeś w Londynie. Ja opłacę moją
część rachunku, ty twoją. Nie ma innej opcji.
Zawsze jesteś tak głupio ambitna.
Wystarczy, że dołożyłaś się do hotelu, pozwól
mi zapłacić za obiad. To dla mnie przyjemność.
Spojrzała na niego i zobaczyła, jak bardzo
mu na tym zależy. Chciał się poczuć
samodzielnym mężczyzną, opiekunem.
Dobra, wygrałeś pocałowała go. Ale
tylko ten jeden raz!
Oczywiście zasalutował.
Dania faktycznie były pyszne i finezyjne.
Wytrawne wino doskonale do nich pasowało.
Zanim się obejrzeli, opróżnili wspólnie całą
butelkę Filip wypił większą część.
Jest idealnie stwierdziła Zuza,
spoglądając w płomień świeczki na stoliku.
A wiesz dlaczego? dotknął jej policzka.
Dlatego, że jesteśmy tu razem, kochanie.
Do pokoju wrócili o dwudziestej drugiej.
Nie byliśmy dziś nad morzem
zauważyła Zuza, zdejmując buty.
Mamy na to cały tydzień napił się coli.
Pomożesz mi ściągnąć koraliki?
Pewnie.
Podszedł do niej i ujął dłońmi zapięcie
naszyjnika. Odpiął go i przybliżył usta do szyi
Zuzy. Zaczęli się całować i z chwili na chwilę
pocałunki przybierały na intensywności.
Rozpiął zamek błękitnej sukienki, a gdy
została w samej bieliznie, wstrzymał oddech.
Jesteś piękna, kochanie.
Zarumieniła się i spuściła wzrok. Zciągnął
kolorową koszulkę z Bobem Marleyem.
Położyli się na łóżku i szybko pozbyli reszty
ubrań. Był bardzo delikatny i ostrożny, choć [ Pobierz całość w formacie PDF ]