[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie zdziwiło jej, że roześmiał się z jej nieskładnego oskarżenia, ale wstydziła się,
że wydyszała je wśród przyspieszonych oddechów.
Wyglądał w szkockiej spódnicy znacznie lepiej niż jej ojciec. Podwinięte rękawy
granatowego swetra odsłaniały mocne przedramiona, pokryte krótkimi, czarnymi wło-
skami. Ponieważ był na niego za mały, opinał wspaniały tors i odsłaniał kawałek pła-
skiego, brązowego brzucha. Gdy podszedł bliżej, brzeg kiltu odchylił się, ukazując frag-
ment smukłego, umięśnionego uda.
- Czekałem na ciebie - oświadczył. - Jak wyglądam?
Poppy pokraśniała. Nie ufała sobie, gdy stał tak blisko, zniewalająco przystojny.
Gdyby oddała mu dziewictwo, leczyłaby złamane serce przez następnych siedem lat. Nie
mogła sobie pozwolić na powrót do przeszłości.
- Dobrze... świetnie - wykrztusiła.
R
L
T
- Długo siedziałaś w wannie. Już miałem ruszać na ratunek - dodał, mierząc wzro-
kiem zgrabną sylwetkę w różowym sweterku, przez który prześwitywał kraciasty biusto-
nosz.
Smukłość dziewczęcej talii równoważyły ponętne krągłości biustu i bioder. Kiedy
przeniósł wzrok na uda, zaczął znacznie szybciej oddychać. W życiu nie spotkał kobiety,
obdarzonej tak naturalnym wdziękiem i świeżością jak Poppy. Na podstawie własnej re-
akcji wyobrażał sobie, jak silnie oddziałuje na płeć przeciwną.
- Nie potrzebuję asysty. Znam drogę - odburknęła.
- Rozpaliłem ogień w swoim pokoju. Twój też bym zagrzał, ale nie wiedziałem,
gdzie śpisz. Oczywiście to nie jest zaproszenie... chyba że tego chcesz - dodał schrypnię-
tym, zmysłowym głosem.
Poppy spłonęła rumieńcem. Uważaj, co robisz, podszepnął głos rozsądku w jej
głowie.
- Dziękuję, Luca. Zwykle sypiam w wieży, ale tam kominki dymią jak w piekle.
Wezmę sobie dodatkowy koc. - Odwróciła się tak gwałtownie, że potrąciła wazon z za-
kurzonymi suszonymi kwiatami.
Zdołała go złapać, ale Luca też rzucił się, by go pochwycić. W rezultacie wpadła
na niego. Zaskoczona, wydała cichy okrzyk i rozluzniła bezwiednie palce, wskutek czego
spadł na podłogę. Słyszała brzęk tłuczonego szkła, ale nie odwróciła głowy. Nie mogła
oderwać wzroku od wpatrzonych w nią ciemnych oczu. Dotyk stalowych mięśni działał
na nią odurzająco jak narkotyk. Luca odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy.
- Jakaś ty piękna - wyszeptał. Patrząc na nią spod przymkniętych powiek, wciągnął
w nozdrza jej zapach. - I wspaniale pachniesz.
- Ty też - wydyszała, gdy ujął jej twarz w dłonie i pogładził palcem po policzku.
- Wiesz, że możemy tu utkwić na wiele dni... i nocy.
Poppy odwróciła głowę. Chwyciła lekko zębami jego palec, a potem zaczęła go
ssać. Czuła w ustach słony smak skóry i słyszała, jak gwałtownie nabrał powietrza. Cał-
kiem niezle, jak na początkującą - przemknęło jej przez głowę.
- Masz taką miękką skórę - powiedział, przesuwając wilgotnym palcem po jasnej
szyi i z powrotem ku ustom.
R
L
T
Uśmiechnął się, kiedy zadrżała pod jego dotykiem.
- Luca - wyszeptała, gdy przytulił się do niej tak mocno, że fizycznie poczuła, jak
bardzo jej potrzebuje.
- Zawsze cię pragnąłem - wyznał.
Poppy zdołała w odpowiedzi wydać tylko nieartykułowane westchnienie, które
jeszcze bardziej podsyciło jego żądzę. Dotknął kącika jej ust kciukiem, a potem ustami.
Przesunął końcem języka po wewnętrznej stronie górnej wargi.
- Chcę poczuć twój smak - powiedział wprost do jej ust.
- Tak, proszÄ™, o tak...
Namiętność wzięła nad nią górę. Uciszyła głos rozsądku. Wolna od wewnętrznego
konfliktu i już nieskrępowana zasadami logiki, zatraciła się całkowicie. Krew wrzała w
jej żyłach. Nie myślała już, tylko czuła, odbierała, w sposób zadziwiająco naturalny, tak
jak zawsze reagowała na Lucę.
- Dobrze ci? - spytał gardłowym głosem.
Poppy otworzyła oczy i popatrzyła na niego z zachwytem.
- Nie zamierzam uciekać.
- Dobrze wiedzieć.
Przyciągnął ją mocniej i pogłębił pocałunek. Całował tak zachłannie, że jej serce
zatrzymało się na chwilę, by zaraz przyspieszyć do galopu. Uderzeniowe dawki adrenali-
ny krążyły w gorącej krwi, tak że całe ciało pulsowało.
Luca odchylił głowę i popatrzył na jej rozpaloną twarz, zadyszany.
- Jeżeli w ciągu najbliższej minuty nie pójdziemy do sypialni, to nigdy tam nie do-
trzemy, a nie chcę, żeby dywan spłonął pod nami.
- Tu nie ma dywanu - wyjęczała, półprzytomna z tęsknoty.
Objął ją dłońmi za pośladki i uniósł do góry. Wziął głęboki oddech, gdy poczuł na
sobie jej miękkie kształty.
- Tak cię pragnę, że zaraz oszaleję z pożądania - wyszeptał.
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Luca niósł ją tak lekko, jakby nic nie ważyła. Poppy ssała słonawą, opaloną skórę
jego szyi, gdy kopniakiem otworzył drzwi sypialni. Wybrał jeden z mniejszych pokoi w
zamku, mniej więcej rozmiarów połowy boiska piłkarskiego. Jednak świece płonące na
parapecie okna i ogień trzaskający w kominku dodawały mu przytulności. Poppy ledwie
zauważyła, jakie przygotowania poczynił, ponieważ zaniósł ją wprost na łóżko. Odsunął
na bok wełnianą draperię łoża z baldachimem, odchylił narzutę i ułożył ją delikatnie w
pościeli z głową na poduszce, zanim wyprostował plecy. Pospiesznie zdzierał z siebie
ubranie, nie odrywając od niej wzroku. Mosiężne kółka ciężkiej zasłony zabrzęczały, gdy
ją zaciągał, nim baldachim otulił ich we wnętrzu łoża niczym aksamitny kokon.
W zamkniętej przestrzeni zapach lawendy, którą babcia wkładała do komódek z
bielizną pościelową, stał się mocniej wyczuwalny. Wiedziała, że zapamięta go na całe
życie. Ilekroć dotknie krzaka lawendy choćby rąbkiem spódnicy, zawsze wróci myślami
do Luki, do tej chwili radosnego, czystego, pełnego oddania.
Poppy leżała nieruchomo z ręką pod głową. Chłonęła wzrokiem twardy, brązowy
tors, śledziła grę mięśni pod lśniącą skórą. Był tak piękny, że zapierało jej dech w piersi,
a łzy napływały do oczu. Od dawna marzyła o takiej chwili. Luca pożerał ją spojrzeniem
ciemnych oczu, tak gorącym, że niemal parzyło przez warstwę ubrania - w jej odczuciu
zdecydowanie zbyt grubą. Chyba czytał w jej myślach albo po prostu doskonale znał
pragnienia kobiet, bo chwycił dolny brzeg swetra i ściągnął go przez głowę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]