
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niż ja. Snadz dzieła skończyły się moje.
%7łegnaj mi w zdrowiu. O nic już nie stoję
125
i jedno w oczy te patrzę przymknione
sam ci jemu powieki przywarłem
i widzę szczęście to moje zginione.
O dziecko! W tobie umarłem.
(Odchodzi, unosząc czato Patroklosa).
AJAS
(nad porzuconą zbroją) i
Te płaty żyją. Jakoż wezmę na się?
Mówił, żem równy. Stanę się godniejszy.
Dzień ten mnie zbliżył ku niemu dzisiejszy,
gdy nic już siła u niego nie waży,
gdy duchem boskich dosięga mocarzy.
Hej, za nim w pościg!
(Wiąże zbroję i zabiera).
126
[XXIII]
W NAMIOCIE ACHILLESA
PRIAM
(u stóp Achillesa)
ACHILLES
Gdyby na chwilę przede mną tu ożył,
raz bym go drugi tym mieczem położył.
PRIAM
Gdybyś na chwilę wskrzesić go był zdolny,
rzekłbym, że światem władasz, jak duch wolny.
ACHILLES
O władztwo się nie kuszę, nie głoszę się Bogiem.
PRIAM
Więc uznaj we mnie ojca, co kląkł przed twym progiem.
ACHILLES
Jesteś ojcem człowieka, co zabił mi brata.
PRIAM
Przed tobą gnę kolana, jak przed władcą świata.
ACHILLES
Chcesz ocalić od hańby syna.
PRIAM
A z nim ciebie.
ACHILLES
Coś rzekł?
127
PRIAM
Hektora sromem hańbisz siebie.
Wróć mu cześć bohaterską.
ACHILLES
Dam mu ją na stosie.
Na stosie Patroklosa pozyszcze dym chwały.
PRIAM
Tak-że okrutne chcesz mieć bawisko w tym losie,
który mu zdradne Bogi z dawna przeznaczały.
Wiedz, że jezli zgon jego z ich woli się zdarza,
klątwa dosięgnie tego, kto zmarłych znieważa.
Znieważyłeś i wlokłeś.
ACHILLES
Jako psa włóczyłem.
PRIAM
Na mękę moich oczu sam z wieżyc patrzyłem.
Nasyciłeś twą zemstę.
ACHILLES
Niestety zbyt łatwo.
Chciałbym cię płaczącego widzieć nad twą dziatwą.
Wszystko, wszystko, co twoje, zaorać i złupić.
PRIAM
Przychodzę mego syna łzami mymi kupić.
Ty sam przypomnij ojca i ludzkich dni koniec.
Wiesz, jak jest szybki Zmierć, jak lotny goniec.
Nieszczęście nie zabiło mnie, ale mnie chowa
dla jeszcze większych gromów, które padną,
bym widział wszystko gruzem i popiołem
i poznał Zmierć jedyną wielką, siłowładną,
i z tą straszliwą Panią do uczty siadł społem
wśród trupów ... gdy już ciebie nie stanie, mocarzu.
ACHILLES
Zabieraj twego trupa i idz precz, nędzarzu!
128
PRIAM
Oddałeś!!! O ty wielki. O wielki, szlachetny.
Niech tobie Bóstwo stokroć czyn ten twój nagrodzi.
Daj ucałować rękę.
(Ujmuje za rękę Achillesa i całuje).
ACHILLES
Ach... starcze. Całuje.
To jest ręka mordercy twojego Hektora.
PRIAM
Budujesz jego sławę, któryś zabił wczora.
ACHILLES
Puść mi rękę ze wstydu krew bije do czoła.
PRIAM
Pójdziesz drogą, na którą Hektor cię mój woła!
ACHILLES
(rozchyla szeroko płócien namiotu.)
(woła do swoich)
Niechaj mu dadzą ciało! Królowi Ilionu
pokłońcie się do kolan!
(Do Priama)
Idz precz.
PRIAM
Godnyś tronu.
Dzisiaj tyś ponad innych wyrósł duszą Bogów.
(Patrzy chwilę na Achillesa)
(wychodzi).
LUD
(zebrany przed namiotem)
(bije pokłony Priamowi).
ACHILLES
Nie mam przyjaciół już i nie mam wrogów.
129
LUD
(zebrany przed namiotem rozstępuje się).
ATRYDZI
(wchodzą).
MENELAOS
Król królów cię odwiedza.
(Wskazuje Agamemnona).
ACHILLES
(nie patrząc)
Przyszedłeś, Atrydo.
AGAMEMNON
Przyszedłem a poza mną inne króle idą,
w pokłon przed twoją dolą i żalem.
ACHILLES
Za pózno.
(Wchodzą wodzowie i rycerze mnodzy).
MENELAOS
Chcesz mówić, że ci ulgę niesiemy na próżno,
że ciężko twemu sercu do nas się przychylić
i widzieć naszą litość
ACHILLES
Mógłbym się omylić.
Starcze nie żądaj słowa bo słowo mnie pali
i ogień do lic wraca. Wy jesteście mali.
Może wy i mocniejsi i ludy wam dane
może od mych liczniejsze ale wy za marni.
Wyście przyszli nasycić wzrok wasz tych męczarni
widokiem, które łzami mnie w gardło się cisną.
O, strzeżcie się bo jedna moja złość, a miecze błysną.
Bom nie zapomniał jeszcze mych krzywd i ucisku.
Ulga mi jedna: w spólnym cmentarzysku.
AGAMEMNON
Przyznaję, żem pobłądził; przebaczysz, mój drogi.
130
ACHILLES
Wy, przyjaciele moi jedyne mnie wrogi.
AGAMEMNON
Przecież z Troją nie pójdziesz, jeno pójdziesz z nami.
ACHILLES
Zginę bywajcie zdrowi ostaniecie sami.
MENELAOS
Pytałem się wróżbitów i znam wróżbę twoją.
ACHILLES
A wiesz, jakie lekarstwa są, co rany goją
serdeczne te, co dusza z nich wolna wieczyście
zapomina i ciało rzuca, jako liście
swe zrzuca drzewo za jesiennym chłodem:
%7łe mnie tęsknota prze ku Zmierci głodem
za moim przyjacielem, jedynym mym druhem.
Jego pomnę i z nim się połączę mym duchem.
Bądzcie zdrowi. Oddalcie się widok wasz boli.
Oddalcie się... was nie chcę... na świadectwo doli.
WSZYSCY
(stoją nieporuszeni)
(przybywają coraz nowi rycerze).
ACHILLES
Walczyć z nikim nie będę. Krwi już tyle piłem.
Nie chcę krwi. Matko moja ty za długo żyłem.
Być może, że na walkę wynijdę by zginąć.
Już wiem dziś że mym bólem najbardziej mi słynąć.
Tym, co cierpię. Gdy los mię okrutny ograbił,
gdy najmilszego druha mego Hektor zabił;
śmierć zabójcy nie dała mi zemsty spragnionej
i dziś widzę, że druh mój na próżno pomszczony.
%7łe nie wróci już nigdy i krew nic nie może,
gdy dusza raz w tajemne zestąpi bezdroże
nad ciemny Styks. O matko i ja tam pójść muszę.
Tu mi tęskno. Hektorze, zbudziłeś mą duszę!
Ilion w płomieniach zgore! Dusza we mnie płonie.
(Pokazuje poza namiot)
Hej! Tam stos przyjaciela zbudowan wysoko!
131
Hej! Atrydo! Mykeński lwie! wytęż wzrok, oko
i patrz! Hej! sługi moje, zaprząc konie!!
SAUDZY
(zaprzęgają konie).
ACHILLES
Usługę oddam druhowi ostatnią,
a was na ucztę tę dziś spraszam bratnią.
Co mam i co posiadam, wam to ostawuję.
(Wskazuje po nagromadzonych w namiocie przedmiotach)
Podzielcie się, jak wartość swoją każdy czuje.
Mnie już tych rzeczy nie trza. Tęsknię za czymś w dali.
tęsknię tęsknota ta pierś moją pali...
(Wóz zajeżdża)
Hej! Wóz po mnie zajeżdża, tam w piasek się ryje.
Konie rżą. Przyjacielu, kogóż ci zabiję?
AUTOMEDON
(gdy chce wstąpić na wóz, aby ująć lejce, jakaś siła nie da
mu dostąpić)
(wybladly, wylękły przystępuje ku Achillesowi i całuje dłoń [ Pobierz całość w formacie PDF ]