[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zadzwoń do mnie pózniej, dobrze?
Kiedy się rozstały, Kate uśmiechnęła się szeroko. Przed drzwiami do szatni zawahała się. Nie
mogła przecież wpakować głowy do środka i zawołać Hej, Eric", postanowiła więc zaczekać
i złapać go, jak wyjdzie.
Wkrótce piłkarze zaczęli wychodzić na boisko. Na bluzach dresów mieli numery, lecz bez
nazwisk. Kate wpatrywała się w każdego po kolei, kiedy przebiegali truchtem obok niej, ale
w kaskach na głowach i maskach ochronnych na twarzach wszyscy wyglądali jednakowo.
Szkoda, że nie zna numeru Erica!
Podreptała za drużyną na boisko, po czym usiadła na trybunach wraz z grupką dziewczyn,
rodziców i ludzi z klubów kibica. Starała się rozpoznać, który z tych grubych facetów w
kasku na głowie jest Erikiem, ale to było niemożliwe.
Mniej więcej przez dwadzieścia minut drużyna ćwiczyła rozgrywanie piłki w szeregu, a
następnie zrobiła przerwę, a wtedy Kate poczuła natchnienie. Starając się poruszać naturalnie,
spokojnym krokiem
podeszła do linii bocznej i napełniła kilka kubków wodą z dzbanka, stojącego na ławce.
Podczas meczu jest zawsze ktoś, kto podaje wodę zawodnikom, dlaczego więc ona nie miała
zrobić tego teraz?
-Chcesz się napić? - spytała piłkarza z numerem 54.
-Jasne.
Kiedy chłopak opróżniał kubek, Kate dokładnie przyjrzała się jego twarzy. To nie był Eric.
Nie był nim leż zawodnik z numerem 23, 44, 86, 12 ani 61. Gdy napoiła chłopców z
numerami 58, 39, 25 i 40, zaczęła wątpić, czy Eric w ogóle tam jest.
Podbiegł do niej piłkarz z numerem 37, więc Kate automatycznie napełniła kubek wodą i
podała go chłopakowi.
-Dziękuję, Kate. - Eric zdjął kask, wypił wodę i uśmiechnął się szeroko. - Co ty tutaj robisz?
Nie sądziłem, że interesuje cię futbol.
Dziewczyna wpatrywała się w niego, oszołomiona tym, jak bardzo się zmienił. W tych
wszystkich ochraniaczach wydawał jej się o wiele większy! Jasne włosy, mokre od potu, wiły
mu się wokół twarzy, a oczy były tak olśniewająco niebieskie, jak nigdy dotąd.
Eric zamachał jej ręką przed oczami.
-Hej, obudz się! Dobrze się czujesz?
-Tak. - Zamrugała oczami. - Tak, świetnie. Chciałam z tobą porozmawiać, więc
pomyślałam...
-Olson, na boisko! - ryknął trener Reno.
-Muszę iść. - Eric włożył kask i wyrzucił kubeczek do pojemnika na śmieci. - Spotkamy się
po treningu, dobrze?
Kate skinęła głową i pośpiesznie wróciła na trybuny. Do końca treningu nie spuszczała
wzroku z zawodnika numer 37. Eric przejął kilka podań, a kilka przepuścił. Dziewczyna
krzywiła się za każdym razem, gdy przeciwnik chwytał go i powalał na ziemię, i wzdychała z
ulgą, kiedy chłopak się podnosił. Mimo że niewiele wiedziała o futbolu amerykańskim, czuła,
że Eric jest niezły.
Trening wreszcie się skończył i chłopak opadł ciężko na ławkę obok Kate. Zdjął kask,
przebiegł palcami po wilgotnych kędziorach i zapytał:
-Po raz pierwszy byłaś na treningu, co?
-Tak. Strasznie sobą nawzajem poniewieracie! Eric uśmiechnął się szeroko.
-To jeszcze nic w porównaniu z prawdziwym meczem. Ale człowiek szybko się do tego
przyzwyczaja, tak, że po chwili to wcale nie boli. No, przynajmniej nie bardzo.
-Czy coś już kiedyś złamałeś?
-Podczas gry w piłkę nie. Kiedy miałem siedem lat, złamałem rękę, spadając z roweru. Lekarz
chyba nie złożył jej dobrze, bo został mi na niej jakiś guz. -Przebiegł palcami po
przedramieniu. - O, tutaj, pomacaj.
Kate ostrożnie dotknęła jego ręki.
-Nie tam. Tutaj.
Eric położył dłoń na dłoni dziewczyny i przesunął ją delikatnie po wypukłości. Jego
przedramię było ciepłe i muskularne. Nie wiadomo dlaczego, serce Kate zaczęło się tłuc jak
oszalałe.
-Te... teraz czuję - mruknęła.
Chłopak zabrał rękę z jej dłoni i czar prysł.
-Cóż tak ważnego masz mi do powiedzenia, że aż musiałaś udawać dziewczynę do podawania
wody, żebym cię zauważył? A tak, swoją drogą, zrobiłaś dobrą robotę. Być może powinnaś
zapomnieć o radiu i zająć się właśnie tym?
Radio. Kate otrząsnęła się i przypomniała sobie, po co tutaj przyszła.
-Tu właśnie chodzi o radio... - zaczęła, lecz Eric jej przerwał.
-Nie mów mi tylko, że przesiedziałaś tu przez cały trening wyłącznie po to, żeby mi [ Pobierz całość w formacie PDF ]