RSS


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

naszych projektach technicznych, zanim na nowo podejmiemy
budowę. Mamy więc coś w rodzaju przymusowego urlopu.
- Już kilka miesięcy temu - dodała starsza pani - Nathan Holson
obiecał mi wybudowanie basenu kąpielowego i teraz ten zamiar
będzie można wreszcie zrealizować.
- A garaż?
- Dorzuciłam tę inwestycję dziś rano - beztrosko powiedziała
lady. - Niestety, przez cały dzisiejszy dzień będę na konferencji z
moim menedżerem, który przyjechał z Bangladeszu. Na szczęście
mam tutaj ciebie, drogie dziecko. Możesz więc omówić z Harrym
wszystkie szczegóły naszego nowego zamierzenia. Przyznasz, że
wszystko doskonale się składa.
- O... tak! Doskonale - jęknęła Faith.
Lady z uśmiechem wstała od stolika i odeszła swymi drobnymi
kroczkami.
124
RS
- Wszystko doskonale się składa - powiedziała Faith,
przedrzezniając głos szefowej. - Czy masz jakiegoś czarnoksiężnika w
swojej załodze, który szybko wyczarowałby nam ten garaż i basen?
- Nie, ale mam kuglarza - odpowiedział z ironicznym
uśmiechem.
- Niech to wszyscy diabli - mruknęła, sięgając po dzbanek z
sokiem pomarańczowym, ale okazał się pusty. - Niech to wszyscy
diabli - powtórzyła więc.
Harry wstał od stolika i przeciągnął się.
- Podnieś się i chodz, dziewczyno. Zobaczmy miejsce, gdzie ma
być ten basen.
- W przypadku gdybyś tego nie zauważył - prychnęła Faith -
oznajmiam ci, że jeszcze nie jadłam śniadania. I nie ruszę się stąd z
pustym żołądkiem.
W tym momencie przyniesiono kawę. Zaczęła ją pić wielkimi
łykami. Potem pojawiły się na stole jeszcze dwie grzanki, ale bez
jakichkolwiek dodatków. W pierwszej chwili chciała obie naraz
włożyć do ust. Harry podszedł do niej i nachylił się lekko. Rzuciła na
niego okiem i warknęła:
- Sycisz oczy?
- Coś w tym rodzaju - odparł z uśmiechem. Popatrzyła na niego
z pogardą i zapięła suknię pod szyją na ostatnie dwa górne guziki.
- Ty seksualny podglądaczu!
- Nie rozumiem, co masz na myśli - powiedział, wzruszając
ramionami. - Co w tym zdrożnego, że patrzę z zainteresowaniem na
parę pięknych...
125
RS
- Dość tego! - Wściekłość doprowadzała ją do granic
wytrzymałości. Wstała i z taką siłą odsunęła fotel, że jego oparcie
uderzyło Harry'ego w brzuch. - Cholerny facet - mruknęła ze złością. -
Gdybym była o pół metra wyższa, nie odważyłbyś się seksualnie mnie
molestować.
- Seksualnie molestować?
- A jak to inaczej nazwać? Stoisz nade mną, gapisz się i gadasz,
że mam piękną parę...
- Kolczyków - przerwał jej. - Co jest seksualnego w kolczykach?
A jeśli coś jest, to nie powinnaś ich nosić.
- Zasługujesz w pełni na to, żeby cię nienawidzić. Jeszcze
bardziej, niż ja to robię w tej chwili. Gdybyśmy byli w Stanach, za
takie molestowanie wsadziłabym cię do pudła. Albo jeszcze lepiej!
Napuściłabym na ciebie mojego brata, Michaela, żeby ci nieco
przemodelował twarzyczkę. Mój mały braciszek ma dwa metry
wzrostu i waży sto pięćdziesiąt kilo. Był kiedyś doskonałym
zawodnikiem w ekstraklasie futbolu amerykańskiego.
- No więc... - Harry powiedział to z umyślnie teksańskim
akcentem. - Jestem pod wrażeniem twoich słów. Powiem więcej,
przestraszyłaś mnie. Gdy twój braciszek zjawi się na wyspie, na
pewno będę miał kłopoty.
- Jakbyś zgadł. A teraz może byś mi wreszcie powiedział, gdzie
masz zamiar zbudować ten cholerny basen kąpielowy.
- Dokładnie tam - wyciągniętą ręką Harry wskazał przed siebie.
- Ale to przecież lita skała?
- Lekka przesada. Skała rzeczywiście, ale nie lita, tylko
wulkaniczna. A taka odmiana nie jest zbyt twarda.
126
RS
- I co masz zamiar z nią zrobić? Wysadzić dynamitem? Jeśli
tylko spróbujesz, cały Rose Cottage ześliznie się w dół, po stoku
wzgórza.
- Jak widzę, nauczyłaś się czegoś, dorastając w rodzinie
Latimore'ów. Oczywiście nie będziemy tej skały wysadzać, a użyjemy
do jej kruszenia młotów pneumatycznych i mięśni ludzkich, panno
Faith. Będziesz już za miesiąc pływać w tym basenie. Wyłożonym
glazurą i ze wszystkimi innymi stosownymi bajerami.
Wszystko to jest możliwe, pomyślała. Pozostaje tylko pytanie,
jak na to wzgórze wniesione zostaną kompresory i w ogóle cały ciężki
sprzęt?
Wyglądało na to, że Harry czytał w jej myślach, bo ręką wskazał
w kierunku, skąd dobiegał do nich warkot silników. Dwa masywne
helikoptery nadlatywały od strony morza i do każdego, od spodu,
przymocowana była sieć ze sprzętem.
Helikoptery... kompresory... siła robocza, wyglądało na to, że
Harry Holson dopnie swego.
Faith uśmiechnęła się złośliwie i pogroziła mu palcem.
- Nie zarobisz jednak na tym dwudziestu milionów dolarów.
Harry też uśmiechnął się, ale nie złośliwie, raczej rozbrajająco i
powiedział:
- Nawet nie mam takiego zamiaru. Wystarczy, że zarobię trochę
tu, trochę tam, a na pewno wyjdę na swoje, szanowna pani.
- Wiedz jednak, że wszystkie rachunki sprawdzać będę jak
najdokładniej, co do dolara, a nawet co do centa.
- Nie mam wątpliwości. Pamiętaj jednak, że czeka nas jeszcze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cherish1.keep.pl