[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiedy wóz z piskiem opon zatrzymuje się kilka metrów od niej.
Chce zwymyślać chłopaka, który wyskakuje zza kierownicy, ale zanim otwiera usta, ten
szczerzy zęby.
-Cześć! - woła. - Jesteś pewnie April, prawda?
Laura przygląda mu się, mrużąc oczy. Rozumie tylko tyle, że bierze ją za kogoś innego.
-O rany! Znowu mi się pokręciło - tłumaczy się chłopak, całkiem przystojny brunet. - Paris,
oczywiście, że Paris, a nie April.
-Amber, idioto - podpowiada mu jasnowłosy kolega, który z nim przyjechał.
-Amber, jasne, że Amber.
Taki sposób podrywania zwykle ją irytuje. Ale nie teraz. Wytrzymała z Grace cały dzień. Jest
jej pierwszą opiekunką, która dostała czek. Za niecałe pół godziny znajdzie się tam, gdzie
będą fajni ludzie. Ma zatem co najmniej trzy powody do radości.
Laura nie pamięta, kiedy była w tak dobrym humorze. Uśmiecha się z pobłażaniem do
bruneta, który wydaje jej się dość sympatyczny.
-Ani Paris, ani April, ani Amber.
-No, oczywiście, że nie! - woła ciemnowłosy chłopak, po czym patrzy na swojego kolegę tak,
jakby go chciał zamordować wzrokiem. - Sam jesteś idiotą -mówi cicho.
-Cześć! Już myślałem, że nie przyjedziecie! - woła ktoś bardzo niskim, ale przyjemnym
głosem.
Laura odwraca się i widzi chłopaka. Wyszedł z oświetlonej altany, z której dochodzą dzwięki
ostrego rocka. Rozpoznaje go. To ten z rudymi włosami, w którym doszukała się
podobieństwa do Grace.
-Cześć, Simon! - wołają brunet i blondyn jednocześnie.
Laura czuje, że powinna zniknąć.
-Właśnie poznaliśmy twoją dziewczynę.
-Co?! - dziwi się rudowłosy chłopak.
Laura już wie, o co chodzi. Ci dwaj wzięli ją za dziewczynę swojego kolegi - Simona, jeśli
dobrze usłyszała jego imię. Co gorsza, z altany wychodzi blondynka, którą widziała przy
basenie. Laura nie wie tego na pewno, ale intuicja podpowiada jej, że to jego dziewczyna.
-Odczepcie się od niej! - woła Simon, widząc, jak Laura łapie się za głowę i próbuje ominąć
jego natrętnych kolegów. - Przez cały dzień musiała się użerać z moją nieznośną siostrą, więc
dajcie jej spokój.
-Myślałem, że to twoja dziewczyna - mówi brunet.
-Mówiłem ci, idioto, że ma na imię Amber - przypomina mu blondyn.
-Cześć, jestem Amber - szczebiocze blondynka.
-A ona? - pyta blondyn albo brunet; Laura jest już na tyle daleko, że nie rozpoznaje który.
-Nie znam jej, ale to opiekunka mojej siostry - odpowiada Simon.
-Niania - mówi jego dziewczyna, jakby chciała podkreślić, że w hierarchii społecznej nianie
zajmują niższą pozycję niż opiekunki.
-Całkiem ładna jak na opiekunkę komentuje blondyn albo brunet.
Laura nie wytrzymuje. Przystaje i odwraca głowę. Jej spojrzenie chyba nie jest przyjazne, bo
kiedy po chwili idzie dalej, słyszy znów jego głos.
-Z nianiami chyba lepiej nie zadzierać.
8
Laura wchodzi do domu, cicho zamyka za sobą drzwi i starając się nie robić hałasu,
idzie do swojego pokoju. Nie chce budzić mamy, bo ojcem, który ma tak twardy sen, że nie
obudziłoby go trzęsienie ziemi, nie trzeba się przejmować.
-Nie musisz się tak skradać! - woła z kuchni matka. - Nie śpię!
Laura jest w świetnym humorze i cieszy się, że mama jeszcze się nie położyła. Choć dawno
minęła północ, jest tak ożywiona, że wcale jej się nie chce spać. Ma ochotę pogadać, a należy
do tych - chyba nielicznych - córek, mających to szczęście, że potrafią, a w dodatku lubią,
rozmawiać z matkami.
Idzie więc do kuchni, która w ich małym domu pełni również rolę jadalni oraz gabinetu
mamy.
Matka odrywa wzrok od ekranu laptopa i uśmiecha się do Laury.
-Opowiadaj, jak było - prosi.
-Pytasz o małą Greenwoodównę czy o imprezę u Evy?
-O wszystko.
Laura siada naprzeciwko mamy i chaotycznie opowiada o rozpuszczonej Grace,
najokropniejszym, ale również najładniejszym i najbystrzejszym dzieciaku, jakim dotychczas
się opiekowała, a do tego obdarzonym przez naturę podbiciem, którego mogłaby mu
pozazdrościć każda tancerka, o suce" i rozsypanych puzzlach. Z dumą pokazuje matce czek.
Mówi o wyniosłej pani Greenwood, pomijając to, że była ubrana tak jak mama wtedy, gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]